Dzień po dniu podłości

Dzień po dniu podłości

Wiem, że w tym roku Marsz Niepodległości zaskoczył wszystkich. Nie działy się złe rzeczy, Warszawa przeżyła bez wyrwanych ławeczek. Generalnie bardzo mnie to cieszy. Tylko nie wiem czyja to zasługa. Uczestników marszu, czy ludzi, którzy na marsz nie poszli. Tych, którzy po prostu spękali i woleli nie narażać się na obitą głowę – czy tych co poszli i radośnie śpiewali piosenki o miłości do Polski.

A ci co poszli. Zmądrzeli, dojrzeli i przestali wariować? Czy co się dzieje? Jako rodowity Polak, jako wnuk człowieka, który biegał po lasach i zabijał Niemców, broniąc naszych granic – czuję się tutaj bezpiecznie. Jestem u siebie. Nie mam strachu przed ulicami, wiem, że noc nie jest dla mnie porą podczas której powinienem iść szybszym krokiem.

Trzeba wiedzieć gdzie jest nasze miejsce

Nie uciekłem za granicę szukając lepszego jutra. Choć zawsze chciałem, żeby żyło mi się lżej. Nie jestem synem jakiegoś komunisty, który ustawiłby mnie w życiu. Jestem z rodziny, która zawsze musiała harować, żeby na siebie zarobić. Mamy w rodzinie tych wygranych i tych przegranych. Mam rodzinę na Śląsku, mam na zabitej dechami lubelskie wsi. Mam rodzinę nad morzem i w okolicach gór.

W rodzinie mam tych, którzy wyjechali do Stanów. Niektórzy kiedyś zwiali do Niemiec, moja matka wyjeżdża za granicę, żeby związać koniec z końcem. Pomimo tych warunków, nieszczęść i trudności, jestem tu i walczę o rodzinę. Od lat wkładam w podatkach więcej niż średnia krajowa. Pracuję za cztery osoby, ale nie zabieram nikomu roboty. Daję robotę i wyznaję zasadę, że każdy powinien zarobić możliwie najwięcej. Cholera, czuje się bardzo upoważniony, żeby wypowiadać się o tym, kto jest mile widziany w tym kraju, a kto nie.

Syndrom dziewięćdziesiątych lat

Z lat ’90 pamiętam dużo świetnych rzeczy. Ale z racji dużego hejtu na bezbronnych ludzi, przypomniały mi się też te złe. Pamiętam lubelskie osiedla z lat dziewięćdziesiątych. Cholera, bywało różnie. Pamiętam, że wszelkie bazary były obstawione przez Rusków i Ukraińców. Były miejsca gdzie żyli Rumuni i było tam niebezpiecznie, można było zgubić rower albo pieniądze. Nie było kamer, Internetu, łatwej komunikacji. Telefon bywał ileś tam kilometrów od miejsca w którym przebywaliśmy.

Przypominam sobie też „łysych” i dresiwo. Bywali bezwzględni. Ale nie tylko oni. Jak się biłeś na ulicy, to mogłeś dostać od każdego pałką, gałęzią, cegłówką, rurką. Przez chwilę pamiętam modę na kastety i noszenie metalowego „kurka” od kranu w kieszeni. Pamiętam ustawki pod szkołą, gdzie 14 latkowie lali się tak, że łamały się ręce i nosy.

Nie podoba mi się to

I co? Nie podobają mi się akurat te wspomnienia. Nie chcę czuć takiego klimatu od „swoich” ludzi. Nie chcę takiego klimatu od „nie swoich”. Kiedyś nieswoimi byli rumuni i ruscy, bo wprowadzali niebezpieczeństwo. Dzisiaj winnych robi się z Syryjczyków i arabów. Tylko, że ich tutaj praktycznie nie ma. Bulwersujące jest pobicie człowieka w Poznaniu. Człowieka, bo to swój człowiek. Zapytajcie jego polskich znajomych czy dziękują za ten wyczyn swoim polskim braciom. Jak mam przygotować moje dziecko na taki stan rzeczy? Mam powiedzieć, że pewnego dnia ich nauczyciel angielskiego nie przyjdzie na lekcje, bo ma arabski sznyt? Jak mam tłumaczyć dzieciom, który człowiek jest dobry, a który zły? Powinniśmy zacząć oglądać zdjęcia, żeby nauczył się rozpoznawać po twarzy?

Serio, to może zacznijmy rozpoznawać po twarzy, potencjalnych gwałcicieli, złodziei, alimenciarzy? Skoro taki radar działa na Syryjczyków, to zadziała i na każdy inny odchył od normy.

Moglibyśmy wreszcie wszyscy, jako całość, dogadać się i nie zachowywać się jak banda gnojków? Ja rozumiem, że nie każdy ma kolegów za granicą i nie jest w stanie sobie wyobrazić jak to jest znać, kogoś kto nosi turban na głowie. Ale zdziwię się jeśli nie znasz kogoś kto wyjechał za granicę. Żeby być po równo – może zaczniemy traktować tych co wyjechali, jak dezerterów? Uczciwie.

4 comments
  • Dominik
    13/11/2015

    Jestem w stanie zrozumieć ludzi, którzy obawiają się imigrantów. Bo wiedzą, ze wraz z nimi przyjdą do kraju osoby, które nie będą się chciały z nami asymilować. Osoby, które będą tworzyć getta, gdzie my, rdzenni mieszkańcy zaczniemy obawiać się o swoje bezpieczeństwo. Mam podobne obawy. Ale pamiętajmy, że nasza nienawiść do obcokrajowców to broń obosieczna. Nie tak dawno wkurzaliśmy się na reklamę Media Markt czy Saturna, w której Polacy ukazani byli jako złodzieje. Przecież Polacy znani byli z tego, że tylko kradną i piją – tak naśmiewano się z nas w Ameryce czy zachodniej Europie. Mamy pretensje do Anglików czy Holendrów, że chcą zmniejszyć zatrudnienie polskich emigrantów i wygonić Polaków z powrotem do Polski.

  • moniowiec
    13/11/2015

    Był już jeden taki, który po ksztalcie nosa, kolorze oczu i czupryny wiedział, czy ktoś może żyć, czy ginąć. Skończyło sie niefajnie. Oby historia nie chciała tym razem zatoczyć koła…

  • Artur
    13/11/2015

    Właśnie, jak wytłumaczyć „zło” pochodzące od ludzi dzieciom? To jest sztuka.

  • Dominik
    13/11/2015

    Jestem w stanie zrozumieć ludzi, którzy obawiają się imigrantów. Bo wiedzą, ze wraz z nimi mogą przyjść do kraju osoby, które nie będą chciały się z nami zasymilować. Osoby, które będą tworzyć getta, gdzie my, rdzenni mieszkańcy przestaniemy czuć się bezpiecznie. Mam podobne obawy. Ale pamiętajmy, że nasza nienawiść do obcokrajowców to broń obosieczna. Nie tak dawno wkurzaliśmy się na reklamę Media Markt czy Saturna, w której Polacy ukazani byli jako złodzieje. Znani byliśmy z tego, że kradniemy i pijemy na potęgę – tak naśmiewano się z nas w Ameryce czy zachodniej Europie. Mamy pretensje do Anglików czy Holendrów, że chcą zmniejszyć zatrudnienie polskich emigrantów i wygonić Polaków z powrotem do Polski.

Comments are closed.