Nareszcie wiem po co to robię.

Nareszcie wiem po co to robię.

Ostatnio zmieniłem stronę internetową. To co oglądasz, to nie jest to co było rok temu, oraz nie to co było przez cały ostatni rok. Postanowiłem odświeżyć site, rach ciach i w jedną niedzielę zrobiłem wszystko to co widzisz. Umiejętność zrobienia pewnych rzeczy samemu jest dosyć komfortowa. No tak, tylko zaspany Tata wykopsał sobie w kosmos wszelkie rzeczy „tymczasowe”. Poznikały statsy, wygląda jakby 2014 był początkiem czegoś nowego. No i jest.

Skoro mnie czytasz, to znaczy, że coś Ci się na tej stronie spodobało. Pewnie chodzi o jakiś dłuższy tekst o karmieniu dzieci, nowym nagłośnieniu w samochodzie (tj. nowy fotelik z dzieckiem na wyposażeniu) albo zmęczeniu. Jakby nie było dzięki, że czytasz.

Ja czytałem dzisiaj ciekawy tekst nt. studiów i ich porzucania. Wybacz, że nie pamiętam kim była dziewczyna, która go napisała. Jak odnajdę tekst do podlinkuję. (edit: tekst jest tutaj) Ważne jest natomiast to, że przypomniał mi on, że tworzę tego bloga, bo kiedyś postanowiłem rzucić studia i zająć się pracą u podstaw. Swoich podstaw. Spędziłem setki, jeśli nie tysiące godzin na pracy. Uczyłem się obsługi programów które lubiłem i których nienawidziłem. Często zarywałem noce, byłem uparty i zdeterminowany, żeby nie przegrać.

Zawsze chciałem udowodnić (nawet nie wiem komu), że brak studiów może być czymś pozytywnym. Kiedyś nie było to popularne stwierdzenie. Takie stwierdzenia czytałem tylko w książkach – i miałem nadzieję, że to prawda.

Dzieci pozwoliły mi teraz uwierzyć, że wszystkie moje decyzje były prawidłowe. Popełniałem błędy, ale decyzje podejmowałem dobre. Zgodne z własnym sumieniem. Myli się ten kto próbuje. Uczy się tylko ten kto próbuje. To są wartości, które chcę przekazać dzieciom.

Było Was wiele

W 2014 ten blog odwiedziło ponad 120 000 osób. W życiu nie spodziewałem się, że będę pisał coś co będzie mieć taki zasięg.  No ale jest, udało się, wypracowałem. Muszę Wam przyznać, że moim największym problemem jest fakt, że nie mam pewności jak dalej działać na blogu.

Mam już drugie dziecko, w pewnym momencie było bardzo gorąco. W sumie to teraz też jest gorąco, ale inaczej. Dzieciaki, dużo za długa praca, blog, choroby, jakieś rzeczy prywatne, powodowały ostatnio moje zasypianie na siedząco przed komputerem. Albo inaczej: powodują. Właśnie walczę z takim stanem. Organizm się wyłącza, ale muszę Wam powiedzieć, że dotarłem do momentu kiedy mnie to nie denerwuje. Jestem szczęśliwy. Wszystkie te wcześniejsze problemy połączone w całość dały odpowiedź. Odpowiedź na pytanie, po co to wszystko się dzieje. Po co wszystkie te złe rzeczy na drodze.

Syndrom Jezusa, albo coś

Może to przemawia zmęczenie, może mam syndrom Jezusa, a może nie. Wydaje mi się, że człowiek dostaje od życia wpierdol na przykład po to, żeby godnie przeżyć rodzicielstwo. Nie byle jak. Na przykład nie ucząc się radzenia sobie z ekstremalnymi sytuacjami dopiero po pojawieniu się Twojego dziecka na świecie.

Może wszystkie doły, depresje, niesprawiedliwości w życiu są po to, żeby móc świadomie powiedzieć do dziecka: młody, wyluzuj, w życiu są ważniejsze rzeczy niż: praca i pieniądze.

Może są po to, żeby powiedzieć: nie musisz harować jak wół, są metody na zarabianie pieniędzy w taki sposób, żeby sprawiało Ci to przyjemność.

Może są też po to, żeby upewnić go, że bez przyjaciół będzie miał kolorowe życie, ale nikt nie polajkuje mu zdjęcia na fejsie.

Może są też po to, żeby móc powiedzieć: młody, zakochasz się, ale najpierw się pobaw.

Może są też po to, że kiedy nosisz córkę na rękach, to rozumiesz już doskonale w jaki sposób powinno traktować się kobiety?

[quote_box_left]Chciałem Wam powiedzieć tylko o tym, że zrobiłem nowy layout strony.
I, że nie wiem o czym będę pisał w 2014 roku.
Wiem jednak, że nie będę pisał niczego dla Was. Tylko dla siebie, a Wy róbcie z tym co chcecie.[/quote_box_left]