Co się ze mną stanie po dzieciach? Widok z perspektywy kobiety.

Co się ze mną stanie po dzieciach? Widok z perspektywy kobiety.

Decydując się na dzieci wiedziałam, że to projekt na całe życie. Najbardziej odpowiedzialny i czasochłonny, ale dający też niepoliczalną miłość.

Pragnęłam mieć dzieci chyba od zawsze. Nie wyobrażałam sobie, że będę kiedykolwiek sama. Bez faceta jeszcze ok, ale bez dzieci? Nigdy. Oczami wyobraźni widziałam siebie i swoje małe stwory.

Jak juź się pojawiły to poświęciłam się więc im do reszty. Przez te parę pierwszych lat nie było mnie wśród ludzi – liczyły się tylko dzieci. Byłam na każde ich zawołanie, w dzień czy w nocy, maluch zawsze był obok mnie. Dla nich daję wszystko co mam w sobie najlepsze.

Na przestrzeni ostatnich lat zajmowałam się w większoścu dziećmi i domem. Praca już dawno przestała dla mnie istnieć w tej najbardziej znanej, etatowej wersji. Mąż pracował za dwoje. Czasami za troje. W ten sposób ułożyliśmy sobie życie zawodowe. Priorytet położyliśmy na dostarczeniu dzieciom bliskości.

Czy żałuję, że odstawiłam swoje ambicje zawodowe na chwilę na bok? Absolutnie nie. Miałam swój salon kosmetyczny, świetnie mi szło – zostawiłam to wszystko z dnia na dzień. Zajęłam się projektem „rodzina”. Wiele razy zastanawiałam się czy to dobrze tak zmieniać życie pod dzieci.

Teraz gdy potwory są już starsze, widzę jak pięknie rosną, są mądre i energiczne. Wiem, że nie wzięło się to znikąd. Dziękuję Bogu za każdy nasz dzień razem i za decyzję, którą podjęłam.

Mam wrażenie, że wcześniej czas dla mnie nie istniał. W ferworze walki, pomiędzy pieluchą a cyckiem, łapałam każde 5 minut snu żeby nie snuć się jak zombie. Pierwsze lata życia dzieciaków minęły jak z bicza strzelił. To był szaleńczy pęd. Dopiero teraz mogę czasami poczuć się spokojniej. Musiało minąć kilka lat. Wyszliśmy z etapu tych wielu podstawowych obowiązków, których nie dało się w żaden sposób przeskoczyć. Do tej pory często ja i moja druga połówka oddalaliśmy się od siebie – nie było kiedy pogadać.

Teraz coraz częściej możemy normalnie porozmawiać, wspólnie o czymś zadecydować, przemyśleć. I kiedy wreszcie mam czas żeby zastanowić się nad sobą to nawiedzają mnie takie pytania…

A co będzie ze mną jak dzieci pójdą już do szkoły? Za 5 lat będę bliżej niż dalej czterdziestki. Czym ja się zajmę? Zostanę już na zawsze w domu czy wrócę do pracy? Czy jeszcze jestem dobra w tym co kiedyś robiłam?

Może to w czym kiedyś byłam dobra stało się przeżytkiem? Może nie mam do czego wracać?

Ludzie w okolicach bliższej lub dalszej od czterdziestki zaczynaja robić podsumowania swojego życia. Co nam się udało, czy coś mamy wypracowanego, co sami sobą reprezentujemy i czy czujemy się ze sobą dobrze?

Im jesteśmy w lepszym stanie psychicznym i fizycznym, tym lepsze opinie sami o sobie wystawiamy. Zmęczeni i zestresowani uważamy się za nieudaczników, niepotrzebnych bankrutów bez perspektyw na życie. Popularne jest stwierdzenie, że to mężczyźni przechodzą załamanie wieku średniego. Kupują sportowe fury, zaczynaja pływać na kajcie i nad wyraz dbają o swój new look.

Kobiety, szczególnie te które mają dzieci również przechodzą takie przemiany. Jednak częściej cała energia idzie na zmianę pracy i swoich priorytetów. I to drastycznie.

Np. pewna pani całe życie pracowała w korporacji, była prawie jak biznesowa caryca Katarzyna, a teraz ma agroturystykę na wsi i robi bransoletki z koralików. Inna rzuciła pracę w urzędzie i wraz z cała rodziną podróżuje po świecie.

W pewnym momencie życia dostrzegamy inne wartości. Chcemy spróbować wielu rzeczy, dochowaliśmy dzieci i czujemy nowy podmuch wiatru.

Czasami ten wiatr nas paraliżuje. Nie umiemy zrobić kroku naprzód z obawy że coś się nie uda, że nas obśmieją albo że w tym wieku już czegoś nie wypada. Mój mąż zawsze w takich momentach pokazuje ilustrację na której jest zapisany wiek twórców najbardziej znanych firm. Serio, to pomaga. Wiele osób zaczyna swoje najlepsze rzeczy po czterdziestce. I jest to całkiem normalna sprawa.

Już przestałam się zastanawiać nad tym czy dobrze wymyśliliśmy swój sposób na łączenie pracy z wychowaniem. Dzięki rodzinie nauczyłam się, że etat nie jest jedyną formą pracy. Coraz więcej moich znajomych wybiera zawody w których da się zarabiać w niestandardowym wymiarze czasu. Czasami zarabia się mniej pieniędzy, ale ma się wolną głowę i czas. Myślę, że z każdym rokiem coraz bardziej doceniam czas. Tylko jego nie da się kupić. Jego nic nie zastąpi.

1 comment
  • #smutna40
    12/03/2017

    „Kobiety, szczególnie te, które mają dzieci, też przechodzą takie przemiany”. Myślę, że dla tych, które nie mają, bo nie mogą, moment przekroczenia „czterdziestki” jest zdecydowanie trudniejszy psychicznie…

Comments are closed.