Mama Mówi: Dzieci nie są wspólne

Mama Mówi: Dzieci nie są wspólne

Statystycznie rzecz biorąc, dwoje ludzi, niekoniecznie młodych, łączą się w pary i chcący lub niechcący zaludniają naszą planetę. i dopóki na świecie nie było uroczych bąbli (co to są podobni zawsze do tego drugiego) to sprawy były dosyć jasne.
Dwoje niezależnych ludzi, każdy miał swoją pracę, pasję, znajomych. Własne konto. Sami decydowali w czym chodzą i jaką mają fryzurę. Nikt ich nie rozliczał, no chyba ze mieszkali nadal z rodzicami 😉

Zamieszkują razem, wnoszą własne rzeczy lub kupują je wspólnie. Mało jest tematów, które wymagają specjalnych kompromisów i potrzeby rezygnowania z siebie. Jeszcze na etapie ciąży każdy stanowi sam o sobie, ale już wtedy fajnie jest się pobawić w dom. Nadal relacje są znane, a waga różnych ciężkich spraw się równoważy. Zaraz po porodzie ta bańka pęka.

Proszę się tu nie obrażać, że napiszę, że dzieci kończą życie. Nie uważam tak, ale też nie będę nikogo namawiała na robienie dzieci, bo to przecież oczywiste, że to najmilsza część tej drogi 😉

Tata w Pracy
Tata w Pracy

Ale wróćmy na drogę. Wracacie razem do wysprzątanego domku i zaczyna się.
Życie kobiety zwykle właśnie wtedy umiera 😉 Na rzecz zupełnie innego życia oczywiście, pełniejszego i metafizycznego, ale nie oszukujmy się co do przeszłości. To se nevrati.
Pierwsze zderzenie mamy, kiedy już nie mamy wpływu na kasę w domu. Cudownie jest jak mamy ZUS, gorzej jak ZUS stwierdzi, że Ci się nie należy. Wtedy mamy tylko kasę tatusia lub darowizny od rodziny. To też jest nie zawsze opłacalne, bo często są to transakcje barterowe.
Teoretycznie po pół roku można wrócić do pracy. Jeśli Twój stary zarabia na tyle, że starcza na tony pieluch to masz luksus. Słabsza opcja jest jak budżet się nie domyka i jesteś zmuszona zostawić maleństwo pod opieką innej kobiety, która NA PEWNO nie zajmie się dzieckiem tak jak ty. Pierwszy raz dziecko nie jest wspólne. To Ty musisz wybrać opiekunkę do dziecka, inaczej będziesz kompletnie bezproduktywna w pracy. Będziesz myśleć non stop czy niania sprawdza dziecko tak samo często jak ty i czy dziecko oddycha 😉

Problem goni problem, ale weź o tym zapomnij i do roboty dziewczyno!

To ty musisz uporać się z biustem pełnym mleka, odciągać mleko w pracy lub walczyć z zatrzymaniem laktacji. Żadna wersja nie jest czymś o czym marzysz. Po roku, dwóch, wydaje Ci się, że łapiesz wiatr w żagle, Twoje dziecko jest już przecież dorosłe, da sobie radę w przedszkolu, a ty możesz żyć „tak jak kiedyś”.

Możesz wrócić do pracy na pełen etat, mieć własną kasę, która bez zbędnego tłumaczenia wydasz na paznokcie czy kolejną parę szpilek. Lub jak tradycyjna matka, wydasz pół swojej pensji na ubranka dla dziecka 😉

Zarabiasz więcej to i oczekują od Ciebie więcej. Nikt się nie będzie przejmował tym czy twoje dziecko raczyło przespać całą noc, ząbkowało czy zwyczajnie miało skok rozwojowy i serdecznie pierdoliło spanie zeszłej nocy. Wszyscy mają gdzieś, że szkrab nie dał ci wyjść po ludzku z domu, bo ty akurat musiałaś go nakarmić kaszką.

A teraz pora na narzekania facetów

Ja wiem, teraz wszyscy panowie się oburzają i prychają, że przecież oni też biorą aktywny udział w wychowywaniu dzieci. Panowie moi kochani, jak jest największe urwanie dupy, koszmary w stylu ospy, bólu brzuszka czy strasznych snów to szansa na to, że dzieci wybiorą wasze rączki, jest taka jak to, że w ziemię uderzy kometa. Zawsze już jest blisko blisko, a potem i tak nas omija. Mamine ręce są stety czy niestety, najlepsze.
Wszystkie przedstawienia w przedszkolu lub szkole, starego może nie być, ale jak już mamy nie ma, to jest rozpacz stylu skrajnego. Mama wie nawet w nocy o północy ile stopka dziecka ma cm, jakie jest śniadanie jest pewne i co dodać, żeby dziecko pożarło jedzenie bez wybrzydzania. Wie też jaki jest ulubiony kolor szczoteczki do zębów.

Tata w Pracy
Tata w Pracy

Moje ulubione: jak już mama nie może czegoś znaleźć, to znaczy, że przepadło. To oznacza, że wszystko będzie na Ciebie czekać, a dzieci nawet nie zaczną szukać, dopóki Cię nie spytają o lokalizację zguby. Jak cię nie ma w domu, to poczekają aż przyjdziesz i wtedy Cię dorwą.

To wszystko jest szalenie miłe, mamy to wiedzą. Są często zmęczone i złe, ale wiedzą, że one są lekiem na cale zło. Czym więcej tata pomaga, tym większa szansa na to, że za jakieś tryliard lat nasze dzieci zwrócą się do nich z jakimś problemem. Jest większe prawdopodobieństwo, że panowie zapamiętają wreszcie gdzie leza mokre chusteczki i co to jest bodziak.

To my, mamy, mamy nadzwyczajną moc by dzielić swoje życie wprost proporcjonalnie do ilości dzieci.

2 comments
  • Asia
    10/09/2017

    Moim zdaniem, remedium na powyższe to branie przez ojców urlopów rodzicielskich. Niekoniecznie pół na pół z matką, ale myślę, że choćby 2-3 miesiące spędzone z dzieckiem są w stanie sprawić, że mama przestałaby być niezastępowalna, a ojcowie bardziej odczuliby, że opieka nad dzieckiem to także ich obowiązek (a nie „pomaganie” czy „wyręczanie” partnerki).

  • Senda
    12/09/2017

    Bardzo prawdziwe, oj bardzo 🙂
    Tylko jedna nieprawdziwość nieprawdziwa mi się rzuciła do oczu: „pomaganie” w domu. „Pomagać” można sąsiadce wnieść zakupy albo w hospicjum. W swoim domu i przy swoich dzieciach oboje mamy obowiązki i coś do zrobienia. „Pomaganie” jest nacechowane pozytywnie i brzmi, jakby Tata kurde robił jakieś dobre uczynki, szlachetnie i z poświęceniem budował szkolę w Nepalu, zamiast po prostu być Rodzicem ;)) Sama jestem Matką i zawsze mnie nieprzyjemnie raził ten kontrast w postrzeganiu wykonywanej w domu pracy i dlaczego jak ja coś robię, to jest to „oczywista oczywistość”, a Tata robiąc to samo „pomaga”, za co należą mu się brawa, medale i kwiaty od publiczności ;)))

Comments are closed.