No to wracasz do pracy

No to wracasz do pracy

Każdego poniedziałku przybywa nowych ofiar. Oprawca jest bezlitosny. Kiedy skończy Ci się czas, przegrywasz. Wyciąga Cię za bety i sadza na krześle. Cuci Cię wiadrem wody. Urlop się skończył. Lecimy do pracy. Strzeżcie swoich mężów, być może oni też są właśnie ofiarami.

No to wracam do pracy. Każdy może tak powiedzieć. Ja wracam jednak bogatszy o milion. O milion wszystkiego. W ciągu dwóch tygodni urlopu udało się nawiązać specyficzną więź z dziećmi. Wiemy już gdzie mamy swoje granice wytrzymałości. To jest wiedza nieprzeliczalna na jakąkolwiek inną walutę. Warto było spędzić te dwa tygodnie razem. Cztery osoby. Dwie ogarnięte i dwie chodzące zajęcia z przysposobienia społecznego Po raz pierwszy przeżyliśmy wspólną przygodę. Jako, że to urlop, to nie robiliśmy żadnego materiału – no work at all.

Okazuje się, że z dziećmi da się podróżować. Polska jest w zasięgu kół. Może w naszym przypadku opuszczenie miasta wymaga stworzenia strategii podróży, ale jednak da się. Choć nie pomaga taki plan w regeneracji za pomocą snu (rodziców), to jednak, trwasz w urlopie. Nie jeździsz do biura. Zmieniasz na chwilę nawyki. Jaram się strasznie urlopem i polecam to wszystkim, którzy mówią, że nie odpoczęli od kilku lat. Ja nadal nie odpocząłem, ale odciąłem się mentalnie na chwilę od pracy. Wbrew pozorom, wracam z większą ilością energii. Może nie takiej energii jak daje Chodakowska, ale takiej jak daje Einstein [ 😉 ]

Pisaliście w komentarzach, że nie byliście na urlopie siedem lat. Dwa, albo trzy lata, kilkanaście miesięcy. Ludzie, dla zdrowia swojego i bliskich, dajcie sobie chwilę na spokój. Mówię to ja. Do dzisiaj hipokryta. Dzisiaj po-urlopowicz. Niby banał, bo urlop należy się każdemu, a jednak sporo z Was tak jak ja odpuszcza go sobie. Jesteśmy mistrzami w szukaniu powodów do ciągłego zapierdyndania w robocie.

Przed urlopem łudziłem się, że 11 sierpnia będzie dzień magiczny – perfekcyjny powrót do pracy. Że po urlopie, obudzę się wyspany i świeży. No i udało się. Być może dziwną metodą, bo podobną do mechanizmu ustalania pułapów odznaczenia srebrna/złota/platynowa płyta muzyczna. Po prostu obniżyłem oczekiwania wobec wypoczynku. Metoda taka nie jest akceptowana przez wszystkich, więc nie traktujcie obniżania oczekiwań wypoczynkowych jako standard i rekomendację. Doszedłem do wniosku, że małe dzieci to chaos na kółkach z własnym napędem i nie ma co na siłę zmieniać kierunku jazdy. Tylko pojechać.

Postanowiliśmy, że jedziemy samochodem nad morze, że będziemy jechać tam gdzie chcielibyśmy, a nie tam gdzie akurat przewiduje tak plan. Daliśmy radę. Po powrocie do domu na drugi tydzień, pomęczyłem Playstation. Znalazłem radości w małych rzeczach. Urlop był wyśmienity. Najlepsze jest to, że pomimo braku prądu i telefonu, myślałem o pracy. Ale całkiem inaczej, na spokojnie. Kreatywnie.

Po co to piszę? Jest jeszcze cały sierpień i wrzesień.
Jedźcie wypocząć!

Bierzcie urlop bo wtedy:
Żona jest szczęśliwsza. A wiesz ile znaczy zadowolona Żona?
Zadowolona Żona, to zadowolona Córka.
To też zadowolony Syn. Zadowolony pies i kot.
To w końcu zadowolony facet.

Także jak nie bierzesz urlopu, to unieszczęśliwiasz cały świat.
A wtedy nie ma dla Ciebie miejsca w niebie.

5 comments
  • Ula Bogdał
    11/08/2014

    Świetna końcówka. 😀 Potwierdzam zależność, jak unieszczęśliwiasz cały świat to nie ma dla Ciebie miejsca w niebie. 😀

  • blogojciec
    11/08/2014

    Przekonałeś mnie. Jeszcze gdzieś w tym roku pojadę 🙂

  • tomek q
    11/08/2014

    Urlop sposobem na niebo 😉

  • tomek q
    11/08/2014

    Urlop sposobem na niebo 😉

    Tak czy siak podpisuję się, że warto 🙂

  • www.dwapluscztery.pl
    11/08/2014

    oj warto warto urlopować 🙂 Mojemu K kiedyś szef nawet powiedział, że „praca przeszkadza mu w życiu prywatnym” – i miał rację :)) Pozdrawiamy

Comments are closed.