Rotawirusy, moja subiektywna opinia – analiza REKLAMY

Rotawirusy, moja subiektywna opinia – analiza REKLAMY

Moi drodzy. Jeśli macie inną opinię od mojej to zachowajcie ją dla siebie. Jeśli uważacie, że rotawirusy to śmiertelny hardcore. To bójcie się. Nikomu nic nie wmawiam, nikogo nie przekonuję. Wyrażam opinię o niezłym nagięciu rzeczywistości. Moja opinia opiera się na własnym doświadczeniu. Nie polecam robienia tego samego co robię ja. Ja tylko analizuję życie swoje i moich dzieci vs. reklama (a w tej mam sporo doświadczenia). Doświadczenie zawodowe daje mi prawo do wyrażania opinii, nawet tych mocnych.

Mam wrażenie, że dzięki takiemu wstępowi jaki właśnie napisałem, jestem dużo bardziej poprawny niż promocja leków z jaką właśnie się zetknąłem. Nie wiem, czy to jest pierwsza odsłona tej kampanii, chyba nie. Mam wrażenie, że widziałem ją już przed narodzinami mojego pierwszego dziecka. Widziałem ją i przestraszyłem się. Była ona powodem podania „szczepionki” mojemu dziecku. Czułem się bezpiecznie.

Teraz obejrzyjcie to:


A teraz parę zdań wstępu. Pamiętajcie, że promując leki musicie spełnić pewne normy prawne. Nie możecie na przykład kłamać wprost. Jako, że nie możecie wprost, to agencja reklamowa musi znaleźć odpowiednie słowa „na około”, które nie będą prawdą, ale będą sugerować Ci rozwiązanie. W idealnej wersji, reklama leku mówiłaby co dokładnie lek robi i w jaki sposób pomaga. Teraz zastanówcie się czy reklamy leków, które na Was zadziałały, mówiły o faktach, czy o emocjach.

Jeśli o emocjach, to czy naprawdę warto takim emocjom ufać? Czy lek nie powinien być konkretem? Lek nie może mieć domniemanego działania/efektu. Jeśli tak jest, to znaczy, że dajesz przekonać się reklamie czegoś niepotrzebnego. Równie dobrze może być to placebo. Chociaż w tym przypadku placebo byłoby lepsze. Zazwyczaj skuteczność placebo oscyluje wokół 40-50%. Ale nie przynosi skutków ubocznych. Złe leki przynoszą skutki uboczne.

A teraz kolejno odlicz, przewinienia tej REKLAMY nazywanej przez producenta GlaxoSmithKline „Akcją społeczną”. Czy akcją społeczną można nazwać szerzenie strachu? Według PZH rocznie zachorowań wymagających interwencji jest około 6500. Populacja której dotyczy ta liczba zachorowań to około 1 100 000 (dzieci w wieku 1-3). Czy ma sens kampania ogólnopolska, strzelanie z armaty w 1 100 000 osób, celując do 6500 osób? Co z pozostałymi1 093 500? Czy to nie jest szerzenie strachu? Czy organizmy pozostałej części społeczeństwa nie stają się organizmami mutującymi z powodu przyjmowania dodatkowych chemikaliów i organizmów u lekarza? Najlepsze jest to, że musisz za to dodatkowo płacić.

„Kiedy urodził się Antoś, nie wiedziałam, że dzieci mogą tak ciężko przechodzić zakażenie rotawirusami”

To jest książkowy zabieg. Na pierwszy strzał, wal w mordę, tak żeby odbiorca nie miał wątpliwości, że jest się czego bać. Pani nie widziała, jakie mogą być powikłania. A czy to mówi o jakimś konkrecie? Czy Pani z reklamy podaje jakieś liczby? Ani jednej? Ciekawe czemu?

„Antek miał biegunkę, wymiotował no i z powodu odwodnienia trafił do szpitala”

Zastanowiliście się czy bohater filmu rzeczywiście istnieje? Czy pani z reklamy ma faktycznie dziecko o imieniu Antek, czy Antek naprawdę był w szpitalu? Jeśli nie, to znaczy, że reklama nadal nie mówi o żadnym konkrecie. Ba! Operuje wymyśloną historią choroby pewnego dziecka. Historią choroby, której nie było. Jeszcze nie czujecie się oszukani?

„Dlatego Amelkę zaszczepię już na pierwszej wizycie szczepiennej”

Dajcie mi dowód na to, że bohaterka zaszczepiła swoje dziecko. Nie wiem czy zauważyliście, ale nikt tu nie powiedział „idź i zaszczep, to dobre”. Nie. Słyszycie o wymyślonej historii, która sugeruje, że powinniście zrobić to samo!

„Bo wierzę, że szczepienie może ją uchronić przed rotawirusami”.

I tu padają dwa moje ulubione słowa, dzięki którym możecie naskoczyć (ktokolwiek może) korporacji! WIERZĘ i MOŻE. Tak jak ja wyrażam opinie na blogu, tak w tej reklamie wyrażana jest opinia. Pani wierzy i ma nadzieję, że szczepienie ją uchroni. A ty za pieniądze i na swoim dziecku możesz przetestować ich produkt. Nikt nie gwarantuje (wierzę), i nikt nie obiecuje, że szczepienie będzie miało pozytywny skutek (może). Najlepsze jest to, że korporacja nie bierze żadnej odpowiedzialności za działanie leku. Jeśli zadziała to super (ale nie dowiesz się nigdy, czy to nie była naturalna odporność), ewentualnie nie zadziała. Jeśli nie zadziała to myślisz, że dasz radę udowodnić nieskuteczność szczepienia?

 Sfera wizualna

A teraz hicior. Przypomnijcie sobie jak wyglądają reklamy alkoholu, albo jakie ostrzeżenie o niebezpieczeństwie jest nadrukowane na paczce papierosów. Ogromne ostrzeżenie. Ja reklamę „anty-rotawirusa” widziałem w TV. Mam telewizor płaski, LCD, duży, telewizję nowej generacji. Ale w reklamie szczepienia na rotawirusy, ważne informacje napisane są tak:

Pełna informacja dostępna, widoczna i przyjazna użytkownikowi. Nawet nie wiem czy nie widać, bo jest co ukryć, czy nie warto tego po prostu pokazywać?

Czemu to pokazuję? Bo ja nie jestem w stanie nic z tego przeczytać. Czy lek mający (podobno) ratować życie, nie powinien być kompletny? Czy takie zabiegi nie są ukrywaniem informacji? Dla mnie sprawa jest jasna.

Ogólny obraz

… ogólny obraz jest prosty. Historia jak z bajki, rodzice oczekują na dziecko. Ale nagle czar pryska. Pojawia się zły rotawirus. Zły rotawirus, który jest w stanie wykosić całą ludzką populację. Żeby się jej przeciwstawić, musisz podać dziecku szczepionkę. Szczepionkę, która uratuje Twoją rodzinę i przywróci uśmiech na twarzy. Wybór jest Wasz. Ja się tylko czepiam. Człowieku, miej wątpliwość.

49 comments
  • Kasia Monkiewicz
    09/09/2014

    ja wierzę w świętego mikołaja, wróżkę zębuszkę…

  • blogodzinka2013
    09/09/2014

    Kamil, jestem Ci bardzo wdzięczna za szczegółową analizę. Nikt z nas nie ma chyba wątpliwości o sile oddziaływania i manipulacji jaką mają reklamy. Kiedy jednak koncerny grają na najwyższych strunach wrażliwości człowieka, biorąc pod ostrzał rodzinę, zdrowie, wybór między życiem a śmiercią, mam w sobie całe pokłady złości i frustracji. Bardzo potrzebne w naszym społeczeństwie są takie głosy jak Twój. Z jednej strony Ojca z drugiej specjalisty. Pozdrawiam Cię serdecznie, posyłam artykuł dalej i dziękuję.

  • Aga
    09/09/2014

    Nie szczepiłam,i moje dziecko żyje.Przez pierwsze 3 lata swego życia nie miało biegunki i nie wymiotowało.Sporadycznie chorowało.Chciałoby się rzec Zdrowa jak ryba…mimo,że skrajny wcześniak.

  • jakonatorobi.pl
    09/09/2014

    Jest to bardzo delikatny temat. Nie jestem przeciwniczką szczepień, ale uważam że w niektórych przypadkach trzeba je odroczyć.
    Za szczepionkami stoją ogromne kasa, więc nie patrzą na dobro dziecka tylko szczepią jak leci. Zastanawiałam się dosyć długo czy zaszczepić synka przeciwko rotawirusom. Po zasięgnięciu opinii u lekarzy. Każdy stwierdził,że ta szczepionka nie gwarantuje, że dziecko nie zachoruje. Tylko złagodzi objawy

  • lenn
    09/09/2014

    Pani z reklamy występuje obecnie w spocie Winia*y i ma wprawdzie dwoje dzieci, ale już mocno wyrośniętych, chyba Antoś i Amelka na sterydach lecieli 😉

  • ilapop
    09/09/2014

    nie raz widziałam tę reklamę ale tego maczku nigdy! A ile jest takich dzieci, które po szczepieniu na rota przeszło go o wiele gorzej. głupia jelitówka to też rota

  • La Luna Loca
    09/09/2014

    A najlepiej na pierwszej wizycie u pediatry podajmy wszystkie szczepionki. Im wcześniej tym lepiej!
    Niestety, wielu rodziców nie dopatruje się manipulacji, tylko troski o dzieci. A gdzie informacja o tym, jak szczepionka może zaszkodzić? Koncerny mają władzę, grają na emocjach, ale liczy się tylko kasa. A z problemami radź sobie, człowieku, sam.

  • MPC
    09/09/2014

    świetny artykuł tylko z liczbami coś nie tak skoro targetem jest 1 100 000 dzieci choruje 6500
    to pytanie co z pozostałymi nie powinno dotyczyć 593 500 a 1 093 500. Chyba, że błąd wkradł się w innym miejscu

    • Tata w Pracy
      09/09/2014

      Masz całkowitą rację! Pomyliłem się. Szukałem liczb do artykułu i najpierw opierałem się o „informacje prasowe/reklamowe od korporacji”, a potem zaktualizowałem opierając się na danych PZH. Korpo lubi zawyżać liczby chorych, liczby ciężkich przypadków (np. podając ile chorób występuje w całej Unii Europejskiej). Lepiej brzmi 2 000 000 w UE, niż 300 000 w PL, c’nie?

  • lena
    09/09/2014

    no ja przy pierwszej wizycie położnej zapytałam, czy ta szczepionka zagwarantuje mi, że kuba nie zachoruje, to usłyszałam „nie, nie, takiej gwarancji nic pani nie da”. zapytałam potem czy może złagodzi objawy, bo jeśli złagodzi, to jakoś byśmy na to kasę wykombinowali, to znowu usłyszałam „wie pani, to różnie bywa, u jednych łagodzi a u innych nie” no to po co ja się pytam.

  • Tata w Pracy
    09/09/2014

    Chciałbym Wam powiedzieć jeszcze jedną rzecz. Zauważcie ile ludzi żyje w Polsce. Pomyślcie do jakiej populacji mówi ta reklama. Do milionów ludzi. Reklama w TV nie trafia 1:1 w osoby, które są na celowniku. Poza rodzicami, widzą je również babcie, dziadkowie, rodziny. Ta reklama ma wpływ również na nich. Oni mogą sobie nie zdawać sprawy, że coś na nich oddziałuje. Podświadomie zakodują sobie, że to co usłyszeli „gdzieś, kiedyś” jest prawdą. Nie będą tego weryfikować,ale będą małą cegiełką wspierającą pewien proceder nieodpowiedzialności.

    Z drugiej strony, Wy, moi czytelnicy, aktywni użytkownicy Sieci, nie jesteście tacy jak większość społeczeństwa. Pomimo, że wydaje się Wam, że motywacją większości ludzi jest zdobywanie wiedzy i kierowanie się ku coraz większej wiedzy … to tak NIE JEST!

    Nadal spora większość społeczeństwa łyka wszystko co widzi w telewizji jak młody pelikan. W percepcji większości społeczeństwa wizja telewizji jest taka: skoro coś lata w TV i ktoś to tam puścił, tzn, że to sprawdził. Nie mogą mnie tak jawnie okłamywać, przecież to telewizja!

    Otóż nie, mili państwo. W Polsce nie istnieje coś takiego jak efektywna rada etyki/jakości reklamy. Jeśli istnieje firma, którą stać na zrobienie reklamy i opłacenie czasu antenowego, to taka reklama pójdzie. Jeśli nie będzie tam ewidentnej bzdury, czy kłamstwa powiedzianego wprost (a wprost to tylko na zasadzie „jak weźmiesz nóż i poliżesz ostrze, to będzie ci fajnie”) to taka firma nie odpowiada niemalże przed nikim. Jedyną rzeczą jaką można zrobić. To nie kupować produktów i nie dać się wciągnąć w marketingową grę. Niestety. Nie ma innej opcji.

    W pewnym sensie wbijam szpilę w branżę w której pracuję. Ale co zrobić, to wstyd jak agencje reklamowe goniąc za pieniędzmi, za przetrwaniem firm, biorą od firm medycznych pieniądze za robienie takich bzdur.

    Jeśli myślicie, że firmy medyczne dużo płacą agencjom to też się mylicie. To dusigrosze. Wiedzą, że jeśli droższa agencja im czegoś nie zrobi, to znajdzie się jakaś tańsza! Wychodzą z pozycji silniejszego gracza. Oczywiście nie mówię o wszystkich.

    Zasada jest prosta. Jeśli istnieje jakiś skuteczny produkt medyczny, to firma farmaceutyczna nie musi uciekać się do stosowania kłamstw! Pracuję dla firm medycznych, które robią dobrą robotę i które płacą normalnie. Pracuję dla firm, które nie muszą grać emocjami – bo wystarczy im gra faktami.

    Chyba więcej nie będę wtrącał się w wątek. Róbcie z tą wiedzą co chcecie. Myślcie, analizujcie, miejcie wątpliwość. Love.

  • Gosia
    09/09/2014

    Jasne, że reklamy to pic na wodę. Na pewno nie ma żadnej Amelki i Antosia. Niestety, tak się pechowo złożyło, że moja starsza córka wylądowała w szpitalu na rota… Dosłownie przelewała się przez ręce. Nie była szczepiona. Młodszą, roczną, zaszczepiliśmy, no i mimo że się całowały, dotykały, młodsza nic nie złapała. Nie wiem, czy to zasługa szczepionki, czy może przypadku. Nie sugerowałam się reklamami, tylko poradą koleżanki, żeby zaszczepić. I nie żałuję. Żadna szczepionka nie daje gwarancji, że się nie zachoruje, chodzi tu o zmniejszenie ryzyka. Sama już nie wiem, jak oceniać szczepionki, niby to syf, ale – z drugiej strony – jeśli ma pomóc…? Co do reklam, masz rację, manipulacja.

  • steffburton
    09/09/2014

    odcyfrowałam drobny maczek na stronie producenta – tam filmik w HD – po powiekszeniu na full ekran widac 🙂 znaczy trzeba miec tv HD
    1.Rorawirusowy nieżyt żołądkowo-jelitowy – lepiej zapobiegac niz leczyc – Ołdak E. Zakazenia 2010
    2.Kliniczna i laboratoryjna charakterystyka infekcji rotawirusoowych u dzieci – Służewski W. Pediaria polska 2012

  • mamaMarta
    09/09/2014

    Mi moja pediatra (moja, od urodzenia się mną opiekowała i nie zawiodła) powiedziała, że faktycznie zaszczepić trzeba, tj. ona radzi, na polio, BCG, WZW B. Resztę można odpuścić – a szczególnie tą na rotawirusy bo daje odporność na – UWAGA – parę dni 🙂

  • Gabriela
    09/09/2014

    Każda szczepionka jest lekarstwem na receptę, a takie obejmuje zakaz reklamy. Jak widać jednak nie zawsze.

    • steffburton
      09/09/2014

      dlatego to jest pod agida akcji spoełecznej a nie reklamy

  • Renata Olszewska
    09/09/2014

    mojej kolezanki synek byl szczepiony na rotawirusy. Zachorowal na tego wirusa mimo to w krotkim czasie i wylądował w szpitalu. Komentowac chyba nie trzeba;/

  • hh
    09/09/2014

    mi pediatra odradzał szczepienia na rotawirusy.

  • Marta G.
    09/09/2014

    Dosadna i trafna analiza – a już myślałam, że tylko ja jedna krzywo patrzę na tego rodzaju reklamy. Żeby była jasność i żeby było konkretnie: moja córka (7 lat) nie była szczepiona na nic poza szczepieniami obowiązkowymi. Nie chorowała na rota, pneumo, meningo i inne. Pediatra odradziła nam większość szczepień nieobowiązkowych.

  • Aga
    09/09/2014

    W UK ta szczepionka jest obowiazkowa od zeszlego roku. Przy pierwszym dziecku tego nie mialam i mi zachorowala. Straszne meki. W zeszlym roku urodzilam synka i dostal do wypicia szczepionke. Jak mial 4 miesiace, cala rodzina mielismy jelitowke, a on nic. Wiec ja jestem za.

  • Mary
    09/09/2014

    W szpitalu byłam zamknięta w izolatce z dzieciaczkami chorymi na rote (epidemia na oddziale). Ja i koleżanka nie zachorowałyśmy (to chyba działanie modlitwy którą odmawiałyśmy ze strachu). Czy się uodporniłyśmy czy nie to widziałam jak wygląda przebieg tej choroby i choć jest to niesamowicie nieprzyjemne to do przeżycia. Myślę że większe ryzyko złego samopoczucia po szczepionce niż ryzyko zachorowania. Zresztą jak można podawać coś dziecku, które nie jest w stanie powiedzieć jak się po tym czuje. Śmieszą mnie te reklamy choć jednocześnie są przerażające. Niestety jest wiele osób które to łyka.

  • Marzena
    09/09/2014

    Reklamy nie widziałam. Za to lekarz, któremu ufam poradził zaszczepić, o nieżytach wywołanych przez rota nasłuchałam się od koleżanek i uzałam, że przeważają plusy nas minusami i zaszczepiłam. Efekt? Po zetknięciu się z chorymi, moje dzieci nie chorowały. Ja potrafiłam się zarazić i „umierać”, one nic. W szpitalu byłam z synem na zapalenie płuc, sympatyczne panie lekarki zaprorokowały z uśmiechem, że na pewno zarazi sie rotawirusem, bo akurat mają epidemię na oddziale. Ja się zaraziłam, syn nie. Nie wiem, nie oceniam, nie znam się, ale szczepienia nie żałuję.

  • Antek (naprawdę Antek)
    09/09/2014

    Wniosek jest prosty pisać skargę do rzecznika konsumenta, pod zarzutem reklamy wprowadzającej w błąd i szerzącej fałśzywe informacje, podstawa: ZNKU ustawa o zwalczaniu nieuczicwej konkurencji.

  • Magda
    09/09/2014

    eklama ma mieć prosty przekaz. Owszem, wywołuje emocje, ale trzeba byłoby tutaj zadać pytanie ile z przekazu stricte medycznego, zrozumiałby przeciętny Kowalski, gdyby osoba w reklamie posługiwała się językiem specjalistycznym medycznym i statystycznym? Faktami, byłyby dane statystyczne, a te, o lekach i szczepionkach, są uzyskiwane w trakcie badań klinicznych, które trwają często kilka lat. Autor napisał, że „najlepsze jest to, że korporacja nie bierze żadnej odpowiedzialności za działanie leku. Jeśli zadziała to super (ale nie dowiesz się nigdy, czy to nie była naturalna odporność), ewentualnie nie zadziała. Jeśli nie zadziała to myślisz, że dasz radę udowodnić nieskuteczność szczepienia?” Nie bez powodu w prawie farmaceutycznym ta sama korporacja jest nazywana PODMIOTEM ODPOWIEDZIALNYM. Gdyby natomiast firma ta w trakcie badań klinicznych nie wykazała skuteczności szczepionki, nie uzyskałaby pozwolenia na dopuszczenie do obrotu na rynku polskim, czy też innych krajów. Dodam, że aby wprowadzić jakikolwiek lek na rynek polski, musi on być najpierw przebadany na populacji polskiej. Proponuję autorowi tekstu trochę głębszą analizę tematu leków, badań klinicnych, skuteczności i bezpieczeństwa terapii itp

  • Lewicka Magda Majka
    09/09/2014

    Tata chyba przegrał przetarg na obsługę dusigrosza? Żeby była jasność, nienawidzę tej nagonki pro szczepionki, straszenia prostych ludzi (bo krzywi nie łykają :D) żeby na bazie lęku „może pomoże” ściągać kasę z rodziców wyhodowanych w przekonaniu, że dla dziecka musi WSZYSTKO. Ale bardzo konkretnie i z detalem opisany dusigrosz, a „inne firmy płacą za reklamę i są OK”. OD taty z takim piórem lekkim i spostrzeżeniem bystrym wymagałoby się większej przekrojowości

    • Tata w Pracy
      09/09/2014

      Ostatni przetarg medyczny przegrałem 3 lata temu 🙂 Więcej będę starał się tego tematu nie dotykać. Choć przebojowy, to obciąża psychikę. Ludzie mają tak skrajne opinie, że szkoda dostawać za to baty.

  • matkaprezesa
    09/09/2014

    Jeżeli mogę dowalić swoje 3 grosze, to jak się dogrzebiesz do informacji, to więcej na rotawirusy zapada dzieci szczepionych niż nieszczepionych (tylko przebieg inny).

    Podobne cyrki są ze szczepionką na ospę …

    O ile jestem za szczepieniami i szczepiłam i szczepić będę, to jednak w niektórych przypadkach w czoło się pukam, jakie to durne jest. Wejdź sobie na stronę promująca szczepienia przeciwko ospie. 😉

  • Tata w Pracy
    09/09/2014

    Rzeczywiście. Strasznie stanął na głowie. Nie do pomyślenia.

  • Lena1
    09/09/2014

    Ja wlasnie niedawno bylam w przychodni z dzieckiem w innej sprawie niz szczeoienie, i natknelam sie na ulotke tej samej chyba reklamy… Tez wtedy oomyslalam, ze ta ulotka straszy mnie i nnych rodzicow. Nawet nie mialam jej w reku, tylko sobie lezała i straszyla chorym dzieckiem na zdjeciu, przerazona matka z cytatem w stylu ” dpgdybym wiedziała jakie sa skutki choroby , to bym zaszczepila”. O zgrozo, poczułam strach, bo kazdy z nas rodzicow nie chce aby dzieci chorowały. Chwyt ponizej pasa! Pomyslalam o tej zacnej korpo, ze przekraczaja granice i chca sila wepchnac nam sie do portfeli!

  • ann
    09/09/2014

    Przerazaja mnie wpisy…wplyw modlitwy…nie kracz bo wykraczesz..gdzie logiczne myslenie? Ja sie pytam? Moje dwie corki wczesniaki nie szcszepione bo zaczelam czytac i zglebiac. Przeszlysmy rotawirusy i andro i nora. Szczepionka nie daje gwarancji ze nie zachorujesz nie gwarantuje zabezpieczenia przed innymi odmianami ktore wspolistnieja. My z norawirusem (odmiana rota) zostslusmy wypisani ze szpitala. Gorsze jak dla mnie sa powiklania poszczepienne. Sama zas reklama jest okropnym zagraniem na emocjach. Ja zanim zaczelam czytac i szukac w ciazy bylam przekonana ze zaszczepie.

  • StrażakSam
    10/09/2014

    Chyba ośmielę się nie zgodzić z analizą…jak można doszukiwać się w reklamie prawdziwych postaci, które opowiadają swoje, realnie zaistniałe w przeszłości historie? Reklama ma przyciągnąć naszą uwagę, to oczywiste że większość z nich bazuje na emocjach, bo własnie w ten sposób najprościej jest dotrzeć do odbiorcy. Po co Ci dowód na to że bohaterka zaszczepiła swoje drugie dziecko? Czy gdybyś go miał, zrobiłbyś to samo, zaszczepiłbyś swoje dziecko, ponieważ ta pani to zrobiła, przekonałaby Cię w ten sposób? Zapewne nie, ponieważ w Twoim przekonaniu szczepionka nie jest dobra dla Twojego dziecka.
    Ja z kolei szczepię mojego synka, uważam że nie ma odrobiny prawdy w historiach o tym jak to szczepienia powodują autyzm lub zwiększają zapadalność na choroby. Wszystkie niezaszczepione na rotawirusa dzieci moich znajomych przechodziły go, kończąc przynajmniej tygodniowym pobytem w szpitalu. Wierzę, że mojego synka uchroniła przed tym właśnie szczepionka. Oczywiście że w reklamie nikt tego nie zagwarantuje, jak można, zwłaszcza znając realia świata reklamy i marketingu, tego oczekiwać? Przecież, oglądając reklamę towarzystwa ubezpieczeniowego, też nie słyszymy gwarancji że opłacanie składki uchroni nas przed niebezpieczeństwem ani że, w razie katastrofy, dostaniemy na pewno odpowiednie zadośćuczynienie pieniężne. Nikt nie gwarantuje że jedząc tą czy inną margarynę, spadnie nam cholesterol. Wierzymy w to lub nie, jesteśmy konsumentami i na tym bazuje reklama, również ta. Na szczęście mamy rozsądek i wolną wolę…Ciebie reklama nie przekona do zaszczepienia dziecka, ponieważ uważasz że sczepienia to zło; ja uważam że między innymi właśnie dzięki szczepionkom żyjemy dziś w świecie, w którym dzieci nie umierają na gruźlicę i wiele innych niebezpiecznych chorób, o których istnieniu większość z nas nawet nie wie. Nie ma ich w naszej rzeczywistości, ponieważ się szczepimy. Ci, którzy nie wiedzą szczepić czy nie, mogą obejrzeć reklamę i sami zdecydować, bez doszukiwania się w niej ukrytych chwytów wycelowanych przeciwko naszym dzieciom.
    Pozdrawiam

  • Kaha
    10/09/2014

    Nic dodać, nic ująć. Wpis rewelacyjny! Oby trafił do szerokiego grona odbiorców Twego bloga. pozdrawiam 🙂

  • g2-e32bd13e2add097461cb96824b7a829cMeg
    10/09/2014

    My podaliśmy szczepionkę Młodemu. Mimo to, w żłobku zaraził się rotawirusem. Mimo szczepionki – trafiliśmy do szpitala, ale po nawodnieniu i podaniu leków – powrócił do zdrowia, w sumie po jednym dniu. Lekarze twierdzą, że szczepionka pomogła mu z tego wyjść szybciej… w sumie nigdy się nie dowiem, czy to szczepionka, czy może jego organizm tak sobie z tym łatwo poradził. W każdym razie, widziałam dzieciaki, które nie były szczepione i widziałam jak to znoszą… ale tu też trudno powiedzieć – czy tak po prostu zareagował ich organizm czy może to brak szczepionki.

  • Alicja
    11/09/2014

    Owszem, szczepionka nie daje 100% pewności, że dziecko nie zachoruje na rotawirusa, za to w razie choroby przejdzie go łagodniej.Ja syna nie zaszczepiłam i niestety zaraził się w żłobku rotawirusem. Wymiotował i miał biegunkę, nic nie jadł i nie wypił ani kropli wody, aż w końcu po paru godzinach moje dziecko nie otwierało nawet oczu (!), po czym wylądowaliśmy na tydzień w szpitalu…Szczerze? Gdybym wiedziała, że moje dziecko będzie musiało przejść coś takiego, to oczywiście że bym go zaszczepiła!
    Piszesz głupoty, kiedy twierdzisz, że rotawirus to nic groźnego i reklama jest do dupy. Reklama nie ma prezentować autentycznych historii, bo to nie talk show. Reklama pokazuje, że warto zaszczepić, bo może być to groźne. Ja przekonałam się, że warto zaszczepić, bo patrzenie jak dziecko leci Ci z rąk i nie ma siły nawet otworzyć oczu jest bardzo przykrym doświadczeniem, którego nie życzę nikomu.

    • Tata w Pracy
      11/09/2014

      Jest wiele historii w których widać, że szczepienie jednak nie pomaga i wcale nie ułatwia. Dlatego nie jest to takie oczywiste.

  • Madzik
    11/09/2014

    Wszystkie tego typu analizy są super, logika w podejmowaniu decyzji oraz twarde stanowisko przeciw hipokryzji koncernów farmaceutycznych też. Ale jak Wam zachoruje dziecko na rotawirusa i wyląduje w szpitalu to podejście zmieni sie o 180′. Od kiedy zobaczyłam mojego chorego, nieprzytomnego syna i siedziałam z nim kilka dniw szpitalu, radzę wszystkim szczepić dzieci przeciwko rotawirusowi.

    Firmy farmaceutyczne kłamią w reklamach dokładnie tak samo jak wszystkie inne. Im większy koncern i większa kasa – tym kłamstwa bardziej wysublimowane. Ale oni mówią o zdrowiu i życiu, które ich produkty niby (lub faktycznie) ratują. Dlatego takie kłamstwa odbieramy bardziej osobiście i emocjonalnie. Takie sa fakty. Mam nadzieję że dzieki artykułom takim jak ten, ludzie zaczną otwierać oczy. Dzięki!

  • Aneta
    11/09/2014

    Synowie 3 kolegów byli szczepienie na rotawirusy i później leżeli w szpitalu na tą samą chorobę. Ot i skuteczność leku potwierdzona zwłaszcza, że wirusów rotawirusa jest wiele, a w szczepionce tylko kilka – kilkanaście szczepów..

  • Aneta D
    11/09/2014

    Po szczepionce rotovir moje dziecko mialo biegunki 3 miesiace, jak zaczelam szperac dzieci nieszczepione max 2 tygodnie!!! Ktore dziecko bylo bardziej zdewastowane? Sami sobie odpowiedzcie. 3 lekarzy zignorowalo objawy, jeden nawet powiedzial: to normalne… Szkoda slow. Dla wlasnego zdrowia unikaj lekarzy- oni zarabiaja na twojej smiertelnosci+ moje spostrzezenie – nie bez przyczyny maja weza w swoim Logo. Chcesz silnego, zdrowego dziecka- nie szczep!!!

  • anatol82
    12/09/2014

    och TATO… otwierasz oczy szeroko, bądź i działaj a ja jak wielu będę zaglądać 🙂 Pozdrowionka

  • Bartłomiej Panek
    16/09/2014

    Drogi Tato, grasz na emocjach jak nie jedna reklama leku. Otworzyłeś oczy, mi staremu użytkownikowi telewizora, bo napisałeś, że reklama kłamie. Jasne, bo cała reszta mówi prawdę. Za wszystkim stoją duże pieniądze, a prawda jest tak rozmyta, że nikt już nie wie co jest prawdą. I ani ty, ani ja ani Chuck Noris jej nie pozna. Równie dobrze mogłeś pokazać analizę filmu o zestrzeleniu/katastrofie smoleńskiej, dyskusja podobna by była. Jeden powie, że szczepienia szkodzą, drugi powie, że pomagają. Za każdą taką opinią są ludzkie uczucia a nie suche fakty. Faktami też można nieźle manipulować – dobry przykład to statystyka.
    Ciekaw jestem ile osób rozmawiało z lekarzami, a ile wyrobiło sobie zdanie na temat szczepień w ogóle w internecie. Ciekaw jestem ile osób wie, że na forach, blogach i Facebookach też są sponsorowane artykuły. Jak słyszę o szkodliwości szczepień, diecie cud wegetariańskiej dla niemowląt, jak słyszę o magnezie dla dzieci w wieku szkolnym to mnie krew zalewa.

    Co dają szczepienia? Poprawiają nie tyle odporność jednej osoby co populacji. Szczepienie może też kogoś zabić. Sczepienia nie dają 100% pewności, nic nie daje, bo za dużo zmiennych (od stanu zdrowia po geny rodziców i samego wirusa). Wirusy też mutują, bakterie stają się bardziej odporne na leki a my się coraz bardziej osłabiamy chemią. Ale natura sobie i z tym poradzi, więc zawsze będzie ktoś, kto przeżyje. Czy warto szczepić? Jest obowiązek, nie będę z tym dyskutował, ja szczepiłem.

    Nie będę się rozpisywał nad wyższością świąt Bożego Narodzenia a Wielkanocą, bo nie to było moim zadaniem. Obyśmy wychowali dzieci tak, żeby potrafiły odróżnić dobro od zła, bo z resztą sami mamy problem.

    Ja zaszczepiłem dzieci na rotavirusy i nie miałem żadnych wątpliwości, że tak należy zrobić.
    Co ciekawe, to nas złapał rotawirus, to ja z żoną mieliśmy gorączkę i takie problemy gastryczne, że mało brakowało a wezwałbym karetkę. Nas męczyło 2 dni, a dzieci smacznie spały – miały 1,5 roku (bliźniaki). Szczepienie pomogło? Nie wiem. A ty wiesz?

    • Tata w Pracy
      16/09/2014

      Strasznie cieszę się dostając takie komentarze. Ja też nie wiem czy to dobre czy złe. I właśnie takiej komunikacji oczekuję od koncernów farmaceutycznych. Pokazywanie jednej strony jest idiotyczne i przekłamujące rzeczywistość! U Ciebie dzieci przeszły to dobrze, u mnie nie. 1:1

      Z tego wynika, że reklama mówiąca tylko o pozytywnych stronach – nagina rzeczywistość. Pisząc to co napisałem, chciałem rozpętać dyskusję. Nie spodziewałem się, że będzie aż tak wielka. Ale cieszy mnie to. Im więcej będziemy się zastanawiać tym więcej dobrego zrobimy. Zdrowie to nie jest loteria. Biorąc środek lecznicy powinniśmy znać wszystkie za i przeciw. Dopiero wtedy możemy podejmować decyzję. Dopiero wtedy możemy ryzykować z pełną świadomością.

      Dzięki jeszcze raz za komentarz. Zakończę go odpowiedzią na Twoje pytanie: ja też nie wiem. Niestety.

    • aneta
      22/10/2014

      Bartłomieju, szczepienie na rotawirusy nie jest obowiązkowe…

  • Arek C.
    21/10/2014

    Wiem, że te reklamy są kłamliwe, ale nie chcę być wyrodnym rodzicem i szcepie. W konfrontacji rozumu z emocjami najczęściej wygrywają te drugie

  • aneta
    22/10/2014

    Ja bym jeszcze dodała, że pod pojęciem tego złego rotawirusa (to tak naukowo i medycznie brzmi)kryje się zwyczajnie sraczka…

  • Anna
    27/10/2014

    w UK szczepionka obowiazkowa od 2013… weszlam na strony NHS z ciekawosci i co wiedze – skargi rodzicow na cierpiace dzieci. po przyjeciu szczepionki pojawily sie objawy jak po zetknieciem z aktywnym wirusem. dzieci zarazaja matki, rodzenstwo itp. cos co ma zapobiegac chorobie (na ktora byc moze dziecko nigdy by nie zachorowalo) daje takie same objawy jak choroba;/ jaki w tym sens?

  • Katarzyna
    24/11/2014

    Dziękuję. Lubię Pana czytać, lubię Pański zdrowy rozsądek, tak inny od podejścia wielu znanych mi ojców-histeryków. Pozdrawiam!

  • Amelka z reklamy
    18/02/2016

    Mam pytanie. Mianowicie czy Amelka z reklamy już się urodziła i czy jej mama pamieta o pierwszej wizycie szczepiennej. Po prostu martwię się.

  • A propo
    10/09/2016

    Rzeczywiście ten rozmazany drobny druk to zbrodnia bo potem powstają takie gnioty jak ten wpis. Toż to referencja naukowa, a nie ukryte ostrzeżenie!

  • Sub-Zero
    25/07/2017

    Kobieta z tej reklamy ktora sie wypowiada, ze zaszczepi Amelke na pierwszej wizycie sama sie powinna zaszczepic na ubytki w mozgu i powinni jej zabrac prawa rodzicielskie!!

Comments are closed.