Wiem kim była matka od #KUPAgate, pani Agnieszko Kublik, proszę o weryfikację

Wiem kim była matka od #KUPAgate, pani Agnieszko Kublik, proszę o weryfikację

Słuchajcie, afera kupowa sięgnęła zenitu. Media podchwyciły temat, ale nikt nie znalazł matki, która dopuściła się czynu karalnego! A ja wiem kto to był. Niestety to co było napisane w felietonie Gazety Wybiórczej jest nieprawdą. Nie dość, że to nie matka przebierała dziecko, to do tego wszystkiego nie trwało to krótko. Pani to zmyśliła na potrzeby artykułu. No i wyszedł jej niezły efekt. Ludzie rozmawiają na ten temat, niestety obnaża to słabostki naszego społeczeństwa. Zamiast „karty dużej rodziny” potrzebny jest nam jakiś „kodeks moralny”. Jesteśmy grubo posrani.

Byłem tam. To była restauracja NABO, swoją drogą genialna knajpa przyjazna dzieciom. Swoją drogą polecam kanapki z przepiórczymi jajami, prze-py-szne. Na zewnątrz jest ogródek dla dzieci, ze zjeżdżalnią, a w łazience przewijak. Jest przestrzeń, można z tą kupą było zrobić wszystko. Ale ten ktoś tego nie zrobił.

Ta historia naprawdę wyglądała tak:

Było lato, postanowiliśmy zabrać dzieci do restauracji przyjaznej dzieciom. A wyobraźcie sobie „niedzieciaci”, że są restauracje przyjazne dzieciom (te które mają przewijak, robią to po to, żeby przyciągnąć rodziców z dziećmi. Są też np. takie jak warszawska Kura Domowa, które są dzieciom MEGA przyjazne. Lubimy ją odwiedzać. Ale nieważne.

Pojechaliśmy latem do NABO, dwójka dzieci, przygotowani od dwóch dni. Weszliśmy do restauracji, zjedliśmy trochę, posiedzieliśmy już godzinę. Siedziałem z dwójką swoich dzieci przy stoliku, wcinaliśmy dobre rzeczy. Moja żona na chwilę wyszła. W tym momencie zdarzyła się awaria. Byłem z jednym dzieckiem mającym ledwie rok i drugim mającym trochę ponad 2. Jedno z nich strzeliło kupę. Cholera, a prosiłem, żeby nie robiło!

Szybko postanowiłem poprosić kogoś, żeby rzucił okiem na moje dziecko podczas zabaw. I ten ktoś się zgodził. Zaryzykowałem odrobinę, ale cóż, nie paradujmy z kupami w gaciach. No i wiecie co? ŁAZIENKA BYŁA ZAMKNIĘTA. Bez kitu! Jakaś mała dziewczynka wskoczyła do łazienki przed nami. Nie miałem serca wyrzucać jej stamtąd. A trzeba było. Mała bezczelna dziewczynka chciała siku.

Nie wiem czemu tak jest, ale w niektórych lokalach jest jedna łazienka. No i trafiło na kupę mojego dziecka. Jako, że czekałem już 10 minut, a mój mały człowiek był lekko rozpłakany (nie będę nazywał tego wielką rozpaczą, płaczem i niezadowoleniem z zesrania się), żebyście nie mówili, że próbuję Was brać na litość.

Nie wiem też czy większość z Was czekałaby kolejne 10 minut, żeby poczekać aż kibelek się zwolni, czy może wzięlibyście sprawy w swoje ręce. Niestety ja wziąłem. Naraziłem wszystkich na okrutny widok. Bardzo was przepraszam. Zamknijmy już temat, bo zaczęło się to wszystko robić żenujące. Dla każdej ze stron.

4 comments
  • Edgar Wilson
    04/01/2015

    Na litość boską. No znaj proporcjum mocium panie.

    Wyobraźmy sobie, że podczas wizyty w restauracji, w której jest lokum dostosowane do obsługi produktów przemiany materii osób dorosłych, po konsumpcji obłędnych jajek faszerowanych najdzie nas ochota na bąka. Pędzimy wówczas jak opętani, trzymając w ryzach naszego organizmu tego niechcianego gościa. Okazuje się że, przybytek o którym wspomniałem powyżej jest zamknięty, ktoś inny oddaje się rozkoszom charakterystycznym dla tego miejsca, to co robimy? Czekamy? Znajdujemy inne ustronne miejsce by pozbyć się natręta? Nie, my w glorii chwały wracamy na salę i dzielimy się ze wszystkimi dookoła naszym szczęściem.

  • Wojtek
    05/01/2015

    Media kreują artykuły i większośc z nich jest zmyślona. Niestety taki popęd za oglądalnością, nic nie poradzisz na to.
    Sam wiele razy czytam artykuły wyssane z palca, bez źródeł poniewaz jakas stażystka chciała zabłysnąć
    pozdrawiam 😉

    • Tata w Pracy
      05/01/2015

      No tak. Niestety, ale w świadomości czytelnikow postronnych jest tzw 'znany brand’. I jest ufność w fakty przedstawione. Każdemu się wydaje, że miejsce gdzie jest wydawca w prawdziwego zdarzenia = treści mające sens. bullshit.

  • Marzena L. (@ml76_pl)
    06/01/2015

    Hm, wspaniale, że to zostaje wyjaśnione i zgodnie z moim założeniem, słowo „przepraszam” powoduje, że wszystkim się robi głupio, ale proszę zwrócić uwagę, że komentujący w sieci rodzice uważają często zgoła inaczej i bronią swojego prawa do takiego zachowania. I tu dopiero wychodzi absurd. To jest raczej dość oczywiste, że kwestia nie dotyczy wszystkich, ale smutne jest, że się okazało, że dotyczy wielu i to budzi zdziwienie. Brak komentarza byłby cichym przytaknięciem ich racjom, a tego byłoby za wiele.

    PS. Gratuluję mądrego podejścia i ciekawego bloga.

Comments are closed.