Zaczyna się sezon na „nie wiem w co Cię ubrać”

Zaczyna się sezon na „nie wiem w co Cię ubrać”

Idzie jesień, idą pierwsze biurowe przeziębienia. Generalnie to idzie glut. Zbliża się wielkimi glutowymi krokami i niesie ze sobą zmiany. Po trzech latach z Synem, wiem co niesie jesień. Jesień niesie nowe dylematy. Nowe rozterki i nowe problemy do rozwiązania. I praca ponad miarę jest tu nic nieważnym szczegółem. Zimowy chłód obudzi nas kiedyś rano. Z niechęcią wskoczymy w poranne ubrania. I na przeciwko nas stanie odwieczny problem. W co ubrać dzieci?

Jest poranek, piękny, zadajesz swojej drugiej połówce rzeczowe pytanie: w co mam ubrać dzieci?
Ona odpowiada: w ubranie.

Horror się zaczyna

Jesień jest preludium do poważnych zmian. Zaczyna się od tych mało zauważalnych szczegółów. Na przykład tego, że wychodzenie w nocy w t-shirt’cie na dwór grozi poważnym wychłodzeniem organizmu. Rzecz która nie ma prawa się zdarzyć latem, jesienią dzieje się notorycznie. Postuluję o więcej ciepłego powietrza w jesienne noce. Postuluję również o cieplejsze poranki. Moje dylematy związane z ubieraniem dzieci byłyby o miliard procent mniejsze. Zauważcie, że latem jest dużo łatwiej. Wystarczy, że dziecko ma na sobie pieluchę. I w sumie to jest kompletny outfit na wyjście z domu. Łatwo z niego zmyć plamy. Generalnie wymaga tylko czyszczenia wodą i mydłem. A jesienią?

Zanim się podniosę muszę wyjrzeć za okno. Jeśli trawnik jest zielony, to może być ciepło. Jak jest biały, to wiadomo, mrozu. Jak jest biały, ale wyższy, to wiadomo. Spadł śnieg. Gwiździ. Zależnie od wariantu, muszę przywdziać dzieciom stroje superbohatera.

Zmiana gaci jest tak oczywista jak mycie rąk po siku. Prawda? Rajstopy, damn. 30 latkowi nie wypada śmigać w rajstopach ze wzorem Świętego Mikołaja. Do dzieci to pasuje. Jeśli przebrniesz etap selekcji rajstop w szufladzie, to znaczy, że zrobiłeś najcięższą robotę (żartuję, prawdziwy facet bierze pierwsze z brzegu i nie zastanawia się nad kompozycją kolorystyczną).

Właśnie gapnąłeś się, że zanim wjadą rajtuzy… to miało wejść body. No tak. To przecież takie oczywiste. Jeśli jesteś wyrwały to powtórzysz pierwszy krok i zaczniesz ubierać dziecko od nowa. Jeśli jesteś prawdziwym facetem, zapniesz body na rajstopy. W sumie to fajnie wygląda, zakładasz dwa elementy ubrania i dziecko zaczyna wyglądać jak w stroju superbohatera. Ale bez peleryny.

Jeśli będziesz szybko zakładał kolejne elementy ubrania, to żona nie zauważy i nie każe Ci zapiąć body poprawnie. Jeśli jesteś zwinny, to uda Ci się ukryć strój Supermana pod kolejnymi częściami garderoby.

Skarpetki nie potrafią żyć w stałym związku.

To prawda, mamy to w genach.  Jeśli chodzi o niesparowane skarpetki małych facetów, to winy szukam w jakichś nieznanych super mocach. Ewentualnie jakieś trolle chodzą po nocy i kradną po jednej skarpetce z kompletu. Mój syn ma całą szufladę skarpetek. Ja zamiast zastanawiać się która pasuje do kompletu, zakładam te, które pasują w kategorii „czy jest tak samo gruba i ciepła?„. Kolor nie jest istotny.

Żeby było ciepło, prawdziwy facet może założyć skarpetki o różnym kolorze. I drogie panie, musicie pamiętać. Jeśli facet założy niebieską lewą skarpetkę, czerwoną prawą, i zielone spodnie, to wiecie jak wygląda taka kompozycja kolorystyczna? … SZAŁOWO! Faceci znają się na kolorach. I na byciu praktycznym.

Ciepłe skarpetki chronią zdrowie dziecka.
Kolorowe skarpetki od kompletu nie mają wpływu na zdrowie dziecka. Racja jest po naszej męskiej stronie, dziewczyny.

Bluza z kapturem, cud techniki.

To akurat prosta sprawa. Jak już rozparowaliśmy wszystkie skarpetki i każdy ciuch na dziecku jest w innym kolorze… różnicy nie zrobi już nowy kolor bluzy. Jesteś prawdziwym facetem, to trzymaj się najważniejszej rzeczy: ma być ciepło, ma być kolorowo. Żona ma oszaleć z wrażenia Twojego zmysłu kreacji.

A teraz finał…

Ojcze, Tato, zrobiłeś kawałek dobrej roboty. Jakimś fartem Twojemu dziecku nie zechciało się do tej pory robić dodatkowego siku. Nie musisz go rozbierać i ubierać na nowo. Macie założone buty. Wybraliście kurtki jakie chcecie założyć na dzieciaki. Finał jest ważny. Są rzeczy których jesienią nie da się zastąpić niczym innym: czapka i szalik! Jak zapomnisz ubrać swojego dziecka w któreś z nich, to jest kaplica. Znając szczęście facetów, wyjdziesz z dziećmi na pięć minut, a one zachorują na najbliższe dwa miesiące. A potem sól fizjologiczna, mleko jaglane, Tantum Verde, herbatki, zupki…

Nie zapomnij o ostatnich elementach, są kluczowe. Całe Twoje godzinne ubieranie dziecka może zostać zniweczone brakiem czapki i szalika. Uważaj na ten moment! Moje dzieci lubią zdjąć czapkę i rzucić ją w takie miejsce, w którym nie da się ich łatwo odnaleźć.

Lepiej zapobiegać niż leczyć. Jak dojdzie już do choroby, to zostaje Ci jedno wyjście. Oddać dziecko pod opiekę matki, do tej która jest #niedozastąpienia.