Zgubiłem dziecko.

Zgubiłem dziecko.

Ten weekend zapamiętamy do końca życia. Wiecie o co chodzi. Czasem przychodzi taki dzień, że wszystko co wiedziałeś wcześniej, staje się nieważne. Kończymy remont, niedziela, potrzebne są jakieś pierdoły. W IKEA. Przypominam, jest remont, kończy się. Masakra, to słowo określające nasz poziom zmęczenia. Zjedliśmy IKEA Food, tzw. tradycyjne polskie dania w sobotę o 11:30 podczas kupowania stelaża do TV. Zjedliśmy, dzieci się pobawiły w kąciku zabaw. Wszystko jest sielankowo, prawie jak w Teleranku. W starej serii odcinków Teleranka, tak sielankowo.

Syn znudził się podróżowaniem w wózku. Zeskoczył z niego i poszedł. Standard sytuacja. Większość ludzi chodzi ze swoimi dziećmi. Oglądamy różne pierdoły. Większości nie kupimy, bo nie mamy teraz pieniędzy. Normalna sytuacja. Polska, zawsze jest coś ważniejszego do opłacenia.

Oglądamy sobie, Syn albo idzie na piechotę, albo w wózku zakupowym. Ogląda Strażaka Sama na Smartfonie, mamy chwilę spokoju, kupujemy. Czytamy, szukamy, czytamy, kradniemy ołówki. Żartuję. Wydoroślałem, nie biorę ołówków z IKEI. To znaczy, biorę jeden.

Młody testuje każdą kanapę jaką minie. Największe zaangażowanie odnotowaliśmy w małym zielonym pokoju. Stanął przy biurku i zaczął jeździć swoją ciuchcią. Tzn  była jego, bo jako pierwszy ją zobaczył.

Jakkolwiek. Jedziemy dalej. Straszna nuda. Czasem widzę coś fajnego, ale generalnie nuda. Od tygodnia jesteśmy codziennie w jakimś sklepie budowlanym. W Leroy Merlin, podczas czekania w kolejce, Młody usiadł w fotelu, przy wolnej kasie. Najwyraźniej chciał coś komuś sprzedać.

Dalej. Jedziemy wózkiem. Młody wyskakuje. Rozgląda się i biegnie kilka metrów. Zazwyczaj jeśli dzieje się podobna sytuacja. Robi to dla żartu i za sekundę wraca. Teraz zaczyna być konkret. Z pozoru normalna sytuacja zaczyna leżeć w kategorii „czemu to się stało?”.

Młody skręcił dwa regały dalej. Patrzysz i nie widzisz swojego dziecka. To znaczy ja nie widzę. Idziesz szukać. Nie widzisz go. Mija chwila, rozdzielasz się z żoną. Szukacie. To znaczy my szukamy. Po minucie wiemy, że nie znajdziemy go tak łatwo. Po szybkim przeszukaniu okolic w jakich mógł się poruszać nasz Syn – delikatnie mówiąc – zmartwiliśmy się. Niedelikatnie – nawet jeśli Cię nie lubię, to nie życzę Ci tego doświadczenia.

Postanowiliśmy powiedzieć obsłudze w IKEA. I wiecie co? Pierwszy szok. Oni byli pozytywni! 😉

Przeżywasz dramat, a tu ludzie, którzy wiedzą dokładnie co w tej sytuacji zrobić. Dzwonią do swoich kolegów i zaczyna się poszukiwanie. W parę minut zaczynasz mieć pewność, że nie stanie się nic złego. To znaczy poziom paniki i tak jest przekroczony setki razy, ale dostajesz właśnie spore wsparcie. Jak rozumiem, to z powodu bezpieczeństwa, nie mówi się na głośnikach nt. zaginięcia dziecka.

Wychodzimy z dramatu! Odrobinę inny wątek.

Byliśmy na parterze. przeszliśmy z góry IKEI, na dół, doszliśmy do połowy. Straciliśmy dziecko. Przeszliśmy spory kawałek. Szukamy go. Gonitwa myśli, adrenalina sto. Syn – całe trzy lata życia. Do pokonania pół parterowej części IKEA Targówek. Jeśli chcesz pójść do restauracji to musisz jeszcze wjechać windą, albo wejść po bardzo długich schodach. Nie wiem co jest lepsze, czy to, że moje dziecko przeszło ten dystans i nie miało z tym najmniejszego problemu? Czy może to, że znaleziony na pierwszym piętrze, 20 minut później, powiedział do swojej kochanej mamy: „MAMO, TRAKTOR?” – z uśmiechem na twarzy?

Nasz mały wędrownik, potencjalny wyborca Polskiego Stronnictwa Ludowego, był bardzo szcześliwy. Postanowił pójść do bawialni, która jest zlokalizowana przy „restauracji IKEA”. Najwyraźniej dziecko wychowywane na zasadzie: „w życiu możesz zrobić wszystko” – wcieliło tę zasadę w życie.

Generalnie, jesteśmy teraz lekko przewrażliwieni. Skrajne stany emocjonalne, które przeżylismy podczas tego wydarzenia – nie są godne polecenia. Nie sprawdzajcie tego. Nie chodzi o to, żeby wiązać dzieci do nogi. Mam wrażenie, że potrzebne jest jakieś urządzenie lokalizujące dzieci w sklepie – czy w miejscach publicznych w których jest mnóstwo ludzi. Wiem, że podglądactwo jest słabe, ale pewnie da się wymyślić dobrego.

Nie gubcie swoich dzieci!

To tekst rodem z polityki. Każdemu może się zdarzyć, ale niech się nie zdarza. Kara psychiczna jest sroga. Nawet jeśli wszystko zakończyło się happy endem.

Komuś z Was zdarzyło się coś podobnego?

PS. IKEA.
 Tak btw. thank you IKEA, za to, że masz przewidziany scenariusza na takie sytuacje. Oraz, że Twoi pracownicy z uśmiechem na twarzy radzą sobie z sytuacją. I o tym, że ochrona dobrze działa (bo np. w Tesco nie działa). Thank you, że to tam mieliśmy happy end tej sytuacji :)
1 comment
  • iwulka
    09/01/2015

    Dzieci często nie zdają sobie sprawy z tego, że się zgubiły, one po prostu poszły na zakupy 🙂 miałam podobne sytuacje, mój syn ma dopiero 18 msc., ale po prostu staje na środku, drze się wniebogłosy: mama, mama i jest mocno wkurzony, że nie reaguję n
    a jego wołanie, kiedy on chce mi pokazać bardzo interesujący słoik z ogórkami :/

Comments are closed.