Rok pracy w domu

Rok pracy w domu

Zazwyczaj opowiadam o tym, że to był ciężki rok… ale to, że był ciężki, nie oznacza, że był aż tak zły jak się może wydawać.
Wbrew pozorom DLA MNIE w ogólnym rozrachunku wyszedł pozytywnie. Kosztował psychicznie dużo, bardzo dużo, ale mam wrażenie, że zadziałał ten sam mechanizm co zwykle: co cię nie zabije, to cię wzmocni.
❗1. Na krótko przed pandemią straciłem główny kontrakt na robotę, którą w dodatku zdążyłem polubić i oprzeć na niej plan na najbliższe lata. Bolało na początku, bo było jak zrzucenie z rowerka podczas jazdy, ale jak się rany zagoiły to się okazało, że upadłem z rowerka, bo jechałem w przepaść. Nie wiem czy to fart, czy może dobra karma. Życie lepiej wiedziało co będzie dla mnie dobre.

❗2. Większość życia przed pandemią pracowałem w biurze. Jedyny kłopot jaki miałem z tą pracą (każdą biurową) to konieczność siedzenia przy biurku w określonych stałych godzinach. Nie widziałem w tym zwykle większego sensu, bo i tak robotę robiłem w nocy po pracy. Zawsze wychodził z tego jakiś zgrzyt. Nawet jak udawało mi się negocjować elastyczne warunki tego „siedzenia przy biurku”, to kończyło się mniejszą lub większą wojenką. Na przykład o to, że skoro ja mogę elastycznie chodzić do pracy, to jestem ZŁYM PRZYKŁADEM, dla reszty pracowników, którzy też tak mogą chcieć pracować… nie wiem co mam teraz powiedzieć. Jednak się dało przerzucić praktycznie każdego pracownika biurowego na pracę zdalną, nie wymagając ciągłego siedzenia na pupie.

❗3. Pieniądze. To jest największy kłopot tego roku. Kończą się szybko, więcej trzeba za nimi biegać. Nie pojawiają się w terminie. Ale ja nie jestem z rządu. Rozumiem skąd się ten kłopot bierze. Jak nie ma, to z pustego nie przelejesz.

❗4. Elastyczność, dynamika i energia. Realia zmieniają się tak szybko, że jak ktoś zamula i nie jest dynamiczny, to nie zdąży nawet zauważyć, że skarpetki się palą. Jeśli prowadzisz firmę, to nawet nie wiesz skąd się dowiadywać o nowych obostrzeniach. Jeśli ktoś lubi planowac na rok, dwa, pieć do przodu – to musi się na chwilę odzwyczaić od tej precyzji. Ja w dużej mierze jestem typem działającym spontanicznie, ale teraz już nawet mnie męczy brak długiej perspektywy. Chciałbym mieć w głowie plan na 5 lat, a jakoś sobie go nie mogę poukładać.

❗5. Przejrzystość. Nie ma czasu na ściemnianie. Z ludźmi z którymi pracujemy na co dzień przyklepujemy jedną ważną zasadę: mówimy prawdę i nie ściemniamy. W tym roku nie ma miejsca na półsłówka, zaciemnianie rzeczywistości. Jak się coś wywróciło na twarz, to nie ma czasu na smarkanie, tylko trzeba reagować i działać. Tym bardziej, że 99% kontaktów to kontakt zdalny w którym łatwo o pomyłki i niezrozumienie. Ja się wychowałem z klawiaturą w ręce, ale dla zdecydowanej większości społeczeństwa jest to coś nowego. Pierwszy raz w życiu czuję, że rzeczywistość, która nas zastała, jest bliżej mnie, niż jakichś innych ludzi.

❗6. Nie ma „mientkiej gry”. Jeśli pracuje się w jakiejś „obostrzonej” branży, to wiecie jak to jest. Dzisiaj minister w telewizorze powie coś, jutro musisz wiedzieć jak się dostosować. Ja mam z tym kłopot, bo nie mam w domu kablówki, ani publicznej telewizji. Trzeba reagować i działać zdecydowanie. Bycie miałkim i niepewnym nie jest wskazane. Trzeba szukać sprzymierzeńców i uwierzyć, że kluczem do pomocy sobie, jest WSPÓŁPRACA.

❗7. Wieczny stres. Ja wiem, że ministrowie w telewizorze wyglądają na spokojnych o swoje miejsca pracy, ale w świecie zwykłych ludzi stres jest nieustający. Pojawiło się mnóstwo nowych kosztów życia. Kontrakty są ucinane. Minimalizuje się straty, ciągle myśli się o niedostatku. Ja jestem do tego przyzwyczajony, ale kiedy duża cżęść otoczenia łapie stres, to pojawia się niepotrzebne nagromadzenie złej energii 😉

❗8. Koszty przerzucone na nas. To, że siedzimy w domu i pracujemy przez całe dnie, podnosi koszty: prądu, wody, kanalizacji, jedzenia, sprzątania, sprzętu… wbrew pozorom trochę się tego zbiera. I pińcet plus na to nie starcza. Może jakby nie oddawać podatku dochodowego, to można by powiedzieć, że koszty które się pojawiły, by się zniwelowały jakoś.

❗9. Plusem jest to, że kilometry w leasingu nie biją tak jak zazwyczaj, szukając pozytywów: chociaż nie będzie dopłaty za przejechane kilometry 😉

❗10. Bez pozytywnej atmosfery można się pochlastać. Mogę powiedzieć, że w domu nie mamy problemów z pracą. Ale praca w złej atmosferze, to taki ciężar, że lepiej go nie mieć. Nauczyliśmy się w tym roku, że czasami lepiej jest nie zarobić żadnych pieniędzy, niż zarabiać je w nerwach. Nerwy kosztują. W nerwach się nie myśli o niczym, w nerwach popełnia się błędy.

❗11. Warto rozmawiać i prosić o pomoc. Przez te wszystkie dynamicznie pojawiające się problemy, trzeba prosić o pomoc. To żaden wstyd. Mało kto może poradzić sobie sam.

❗12. Problemem nie są ludzie, tylko mała przestrzeń życiowa. Tego mi brakuje, sezon zimowy i zamknięcie z rodziną na małej przestrzeni, powoduje zgrzyty. Zazdroszczę wszystkim tym, którzy mają duży dom i są w stanie rozdysponować każdemu jakiś wolny i spokojny kąt.

❗13. Brakuje czasu na wszystko i wszystkich. Trzeba było ograniczyć własne przyjemności. Nie ma miejsca na przyjemne prace nieprzynoszące wartości.

❗14. Nie wszystko da się zrobić. Warunki są dziwne, głowa jest jedna, a ręce są dwie. Jeśli ma się dużo zadań i ciągle się myśli, to mózg potrafi się wyłączać. Zadręczanie się tym faktem nie powoduje nic dobrego.

Żyjemy teraz na permanentnym fuckupie, ale nie powinniśmy się tym za bardzo przejmować. Bo co to zmieni?