Bumblebee był pierwszym superbohaterem Bruna, potem pokochaliśmy go wszyscy. Każdą część oglądaliśmy setki razy. Wzruszały nas mocno, jednak dziś nasze serca pękały na pół.
Bumblebee w najnowszym filmie dostał łomot tyle razy, tyle razy go niszczyli, że ciężko nam było to oglądać – ale WARTO!
Od lata czekaliśmy na trzmiela i co zobaczyliśmy? Fajną historię początku transformersów na ziemi, masę wzruszających scen kochanego, żółtego misia i jego nowej koleżanki.
Więcej niż w poprzednich częściach walki tytanów i wisienka na torcie, czyli wszystko okraszone stylem lat osiemdziesiątych. Jeśli jest się bardzo dorosłym człowiekiem i uważa się, że jest to słabe kino, to myślę, że nie ma z czym dyskutować.
Bumbleebee to wyciskacz męskich łez, taki jak topiący się w gorącym płynie Terminator w latach 90tych 😀 Całkowicie przyjazne rodzinne kino.
Info dla rodziców: ta część ze wszystkich jest najbardziej dzieciowa 🤗 Jeden minus: za krótko! 😭