Pobawmy się. Spójrzmy na Jarosława Kaczyńskiego pod kątem jego cech zawodowych. Jakim jest szefem? Jak traktował swoich pracowników? Czy jest liderem za którym się podąża? Czy jest takim typem szefa, jakiego ceni się w dzisiejszych czasach?
Szefowanie to nie jest prosta sprawa. W aktualnych trendach tego jakim szefem powinno się być jeśli chce się dobrze prowadzić szczęśliwą firmę, jest kilka cech które wydają mi się nieobecne u pana Szefa naszego kraju. Bo nie ma co się oszukiwać, że jest on jeden, a reszta drużyny go słucha. Jak w prawdziwej korporacji wydaje się być sadystycznym szefem. Ale czy tak jest?
Wiadomo, że bycie szefem jest obciążające psychicznie. Nie wszyscy potrafią to robić. Do tej pory „menedżerowie” bez sensownego doświadczenia w tej materii, byli przekonani, że jedyna formą kontrolowania pracowników jest trzymanie ich twardą ręką. I takim typem na pierwszy rzut oka jest JK. On się nie bawi w macanie i pytanie czy któregoś z jego ludzi coś boli. On rozdaje karty i nie znosi odpowiedzi odmownych.
Tylko co to oznacza dla jego pracowników? Ano to, że w systemie w którym szef rozlicza, a nie współpracuje, nie liczy się odpowiedź na pytania „jak i dlaczego”, a celem nadrzędnym jest zadowolenie bossa – jest nerwowo. Jak jest zadowolony, jest dobrze, jak jest zły – będzie kara.
Dlaczego takie podejście nie jest aktualnie cenione w zarządzaniu ludźmi? Bo ludzie których zatrudnia, nie opierają się podczas pracy na swoich kompetencjach. Oni opierają się na celu w postaci zadowolenia swojego nadzorcy zawodowego. Motywacją jest tu nie chęć rozwoju i robienia „dobrze”. Tu się celuje w to, żeby nie dostać kary za błędy. A błędem jest niewykonanie polecenia. Nieistotne czy polecenie jest nielogiczne, albo złe.
WSPÓŁPRACA. W przypadku nowoczesnych szefów, jest to jedna z pierwszych i najwyżej stawianych cech. Szef, który potrafi zagonić swój zespół do współpracy, potrafi osiągać lepsze wyniki w pracy. Podczas współpracy i obdarowywania współpracowników zaufaniem – ci odpłacają się przekazując swoją wiedzę i wkład merytoryczny w swoje codzienne obowiązki. A jak jest na poletku JK? No mamy istny festiwal kompetencji! Sami widzicie jak to jest. Co jeden to lepszy. Media donoszą każdego dnia o sukcesach tej ekipy. Jako szef trzeba dbać o relacje z pracownikami. Jeśli relacji się nie ma, to trudno ufać swojemu zespołowi. Pan JK chyba nie ogląda nowych TED’ów, chyba nie uczestniczy w nowoczesnych szkoleniach, bo wyznaje jak do tej pory tylko jeden sposób kontrolowania relacji. Strach i zagrożenie. Nie wykonasz poleceń, stracisz pracę. A kto cię przyjmie jak nie ja? I tu ma sporo racji. W tej pracy niektórzy pracę tracą tylko raz. Później trzeba wrócić do swoich podstawowych umiejętności. Murarz, tynkarz, filozof, historyk, animator kultury etc 😉
Lojalność. Warto mieć lojalny skład, bo z lojalnym składem nawet jak chuj na to kładę, to i tak damy radę. Tutaj JK też ma kłopot, bo po tak wielu latach zaczyna odczuwać posuchę na rynku pracowników. Skończyli mu się doświadczeni, zostały świeżaki, które nie wstydzą się jeszcze kłaść swojej twarzy pod głupimi pomysłami.
Szefa, który wystawia swoich ludzi, traktuje się po jakimś czasie jako zło konieczne. Tak długo jak się go potrzebuje, tak długo stara się zachować jakieś pozory „przyjaźni”. Z tego co można zaobserwować, mało kto chce z tym szefem wychodzić na wspólne obiadki. Siarą zaczyna być wspólne jedzenie kanapki na lunch brejku.
Komunikacja. Umiejętność rozmawiania, gaszenia konfliktów, rozmowy z ludźmi i zrozumienia wskazywane są jako jedna z kluczowych cech ludzi sukcesu. Chciałbym tutaj coś analizować, ale to wszystko już brzmi jak żart. Szef nie umie w internet, nie umie w rozmowę. Wiemy, że raczej lubi się kłócić.
Opanowanie emocji. Ostatnie dni pokazały jak je opanowuje. Generalnie lubi oblać wszystko benzyną, podpalić. A później zgonić na strażaków.
Z lojalnym składem można wszystko. Jeśli zespół wie, że może liczyć na swojego lidera, to jest gotowy do dużo większych wyrzeczeń niż ktokolwiek inny. Ale czy JK szanuje swoich podopiecznych. Czy o nich dba? Spójrzmy na najważniejsze gałęzie.
- Ministrowie – Najbliżej ciała, a amienia ich jak rękawiczki. Żaden nie może czuć się swobodnie, chyba, że śpiewa te same piosenki co szef. Wystarczy jeden błąd i dostajesz zwolnienie z pracy. Zrobisz coś źle, szef karze milczeniem i zapomnieniem. Jak Cię zwalnia, to się kończą wspólne obiadki i kolegowanie. Na koniec szef cię obsmaruje w mediach i będziesz mieć kłopot z kolejną robotą. Chyba, że u konkurencji. Bo masz cenne informacje o złym szefie.
- Lekarze – Opieka medyczna jest najważniejsza dla społeczeństwa. Jarek jako szef zarządził, żeby lekarzami się nie przejmować, bo jak chcą sobie wyjechać, to niech jadą. Project Managerowie Jarka wielokrotnie próbowali złamać lekarzy. Nie negocjowali podwyżek, traktowali jak tych co okradają kraj, pokazywali w mediach, że lekarze i tak już dużo zarabiają. I tak jak w normalnej korporacji, jak trwoga to do boga. Na trudne czasy Jaro wyjął jednego z lekarzy i zrobił z niego szefa. Może wysoka pensja skusiła, żeby sprzedać swoich kolegów? Zagranie dobre, jak się skończyło to wiadomo. Ale Ratownicy Medyczni i Pielęgniarki, jedni z najważniejszych ziomeczków lekarzy są traktowani jak ścierwo. Najniższy level, najmniejsze stawki. najbrudniejsza robota. Jarko ma na to przymknięte oczy, bo on zajmuje się tylko górnolotnymi tematami. Przecież jak w tej branży za mało zarabiają, to się mogą zwolnić. Mogli przecież wybrać inaczej.
- Nauczyciele – My rodzice pamiętamy strajk z początku roku. I również go wspieraliśmy, bo Jarek nie przejmuje się szeregowymi pracownikami edukacji. On i tak im nie wierzy w jedno nawet słowo. A tym bardziej w ich kompetencje. I dlatego ani nauczyciele, ani rodzice uczonych dzieci mu nie wierzą.
Co może być odpowiedzialne za taki stan rzeczy? JK to stary wyga, stara szkoła zarządzania. Człowiek ma już 71 lat. Granicą wiekową jaką uznaje się za optymalny wiek, żeby odejść z takiej pracy, to 65 lat. Czyli prawda jest taka, że nie musi pracować. Miał całe życie żeby udowodnić swoją skuteczność. Naprawdę musi kochać to co robi, a efekty muszą powodować, że każdego dnia budzi się z myślą „Ależ ja mam zajebisty zespół, ależ zajebistą robotę robimy!”.
PS.Trochę żartowałem. Ja to bym zapytał JK: po co Ty to właściwie robisz? Wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią, że nie nadajesz się. Już raz cię społeczeństwo wyrzuciło z roboty z hukiem. Mało znam takich kozaków, co wracają do roboty po dyscyplinarce.