Pamiętacie akcję „Czytaj dziecku co najmniej 20 minut dziennie” ? Chociaż zazwyczaj nie mam tyle wewnętrznej siły żeby po pracy czytać dziecku (tym bardziej, że bardziej lubi jak do snu czyta Mama) to dzisiaj zrobiliśmy coś niezwykłego. Czytaliśmy książkę do snu. I to nie byle jaką.
Książka ma tytuł „Haft”, ale nie jest o puszczaniu pawii/rzyganiu. Czytaliśmy książeczkę o wyszywaniu. Pięć stron i chłopak zasnął jak uderzony spadającą ostatnio w dużej ilości gwiazdą z nieba 😉
Polecam uskuteczniać czytanie innych lektur niż standardowe i łatwe do przewidzenia bajki, baśnie i inne Grimmy i Anderseny.Niedługo odpalę na stronie sekcję z mini recenzjami książek dla dzieci. Jak się okazuje, to książek do wyboru są tysiące, ale bardzo trudno jest znaleźć coś sensownego. Być może ktoś znajdzie dla siebie coś ciekawego.
Ja proponuje czytać instrukcje obsługi, mi się przydają lektury babci Terenii („Teśćiowej”), zawsze ma biblioteczkę.