Dawno czegoś takiego nie pisałem. Okazuje się, że organizm ludzki przyzwyczaja się do ekstremalnych sytuacji, a potem uczy się w nich sprawnie poruszać. Pamiętam swoje pierwsze teksty, krótko po narodzinach pierwszego dziecka. Czytam je teraz i czuję, że musiało być trudno. Najlepsze jest jednak to, że średnio to już pamiętam. Gdybym nie zapisał, to wielu rzeczy bym już w głowie nie miał.
Można przeczytać wszystkie książki o „ogarnianiu noworodków i małych dzieci”, ale finalnie i tak nic nie będziesz wiedzieć. Wbrew obiegowej opinii – istnieje więcej niż jedna instrukcja obsługi do dzieci. Model „klon” nie sprawdza się.
Jeśli jesteś świeżym rodzicem, to jedyne co powinieneś robić – to nie robić nic więcej niż to co aktualnie jest ważne/istotne. Mnogość spraw jakie niesie rzeczywistość w domu jest tak obszerna, że zastanawianie się nad dalszą przyszłością (dalszą niż tydzień), bywa czasem całkiem zmarnowanym. To czas układania klocków LEGO, przejściowych trudności (np. spanie na stole), czas relaksu (spanie na siedząco w fotelu), lub czas rekreacji (sprint pod prysznicem). Ale poza tym jest fajnie.
Chciałem napisać o tych rzeczach niestworzonych dziejących się w życiu rodzica na co dzień. Ale już mi się nie chce. Chciałem napisać, że minęły 4 lata z dziećmi. Że jest łatwiej.
Ale to nie o to chodzi. Chodzi o to, że im więcej jest ludzi w domu, tym więcej spraw w których musimy zająć jakieś konkretne stanowisko. To non stop tworzy nowe niewiarygodne historie. Na szczęście już nie histerie. Fakt, że kupujesz dziecku piąty fotelik do samochodu, pokazuje dopiero, jak dużo czasu minęło.