Oh my god, nie spodziewałem się, że będę stosował hejting wobec osób publicznych. Ale zrobię to, bo nie ujadę czytania tak idiotycznej informacji prasowej jak ta o której właśnie myślę. Specjalnie mówię o informacji prasowej, bo dawno już człowiek o którym myślę, nie napisał niczego nie zabarwionego hajsem.
„W polskim internecie jest wiele serwisów parentingowych. Ale nie ma takiego, który zajmowałby się nie tylko poradnictwem, ale także, a może przede wszystkim, inspirował, wywoływał dyskusje na temat macierzyństwa i rodzicielstwa. Otwierałby i prowadził społeczne debaty na miarę « Rodzić po ludzku„.
~ Ann Mucha
Jeśli ktoś zaczyna historię swojego bloga o tych słów, to jest po prostu niedoinformowany. Czy jest ignorantem? Może nie, bo nie ma co się oszukiwać, przecież ona i tak nie pisała tego sama. Napisał to copywriter. Odpowiedział (albo wymyślił) na tezę.
Opis projektu Mamadu mógłby brzmieć tak:
Witajcie w vortalu informacyjnym na którym znajdziecie fajne teksty ludzi, których w ogóle nie znam. Jest to jeden z moich projektów, które nagania mi mój manager. W ogóle nie kumam po co to robię, ale podobno dobry hajs z tego będzie. Co tam, nie mam co robić, to wezmę się za to. Tzn przyjdę sobie walnąć fotę.
Droga Anno Mucho,
piszę w imieniu swoim, bo nie mam czelności pisać w imieniu kolegów „po fachu”. Twoje działania już od dawna nie były kierowane dobrem ogółu. Czy te wszystkie zaproszenia do telewizji i pozowanie do zdjęć z „fajnymi” i „tanimi” produktami dla rodziców był przejawem dbałości o przyszłych czy obecnych rodziców? I don’t think so.
Tak jak nie dotykałem nigdy tematyki blogów pisanych „pod publikę”, tak dotknęło mnie to jedno zdanie. Niby nie ma blogów poradnikowych? Są! Jest ich tak dużo, że nie ogarniam ich wszystkich. Czy zatem jest ich mało? Jest ich dużo.
Zdaję sobie sprawę, że Mamadu to projekt nastawiony na koszenie hajsu i zwiększenie swojego własnego zasięgu. Z tego co widzę, to chcesz „promować” blogerów piszących fajne teksty. To super pomysł. Pod pretekstem pomocy, podpiszesz się niejako własnym nazwiskiem pod mądrymi rzeczami innych ludzi. Strzał w dziesiątkę. Na pewno znajdziesz tych biednych rodziców, którzy będą chcieli podpiąć się „pod coś większego”.
Brawo. Ktoś Ci to genialnie wymyślił.
Nie wiem czy wiesz, ale nie jesteś obywatelem prawdziwej blogosfery. Jesteś telewizyjną celebrytką. Zostań tam.
PS.
Jednak Blog Ojciec podpisuje się pod tym razem ze mną 😉