Już noc, cały dom mam wysprzątany, jutro Dzień Mamy. Dzieciaki są małe, więc jeszcze nie wiedzą dokładnie o co tu chodzi. Co jest z tym świętem? Z czasem się dowiedzą… O ten specjalny czas jest ta cała walka. Gdy masz pięć lat, wymiar czasu to jakiś ogromny twór, który wcale się nie porusza. Wisi cały czas nad Tobą i powoduje, że „jutro” przeradza się w „nieskończoność”.
Czym starsi będziemy, tym „potwór Czas” zacznie się poruszać. A teraz mam wrażenie, że bawi się ze mną na karuzeli i przyspiesza coraz bardziej…
A gdyby tak móc się zatrzymać i przeżyć to jeszcze raz? Jeszcze raz te wszystkie fajne rzeczy z Mamą? Wskoczyła bym rano do łóżka, wtuliła w Jej ciepłe ciało i usłyszała z matczyną manierą: „Boooże, jakie ty masz lodowate nogi 😆!”.
Potem bawić się z Nią w „noski-eskimoski” i dawać się wkręcać, że jak burczy mi rano w brzuchu, to znaczy, że żabki mi się tam zaległy 😉
Na śniadanie zjeść najlepsze jajko na miękko na świecie. Potem poszłabym na rower, bawić się z dziećmi. I co chwilę bym przyjeżdżała do domu po coś nowego. Bułkę, picie, kanapkę, picie, obiad… A moja Mama by włączała głośno muzykę i tanecznym krokiem sprzątała dom.
Potem obiad. Nie wiem czemu akurat „leczo z parówkami” mój mózg wybrał na najprzyjemniejsze wspomnienie maminego obiadu;)
Pewnie za którymś razem było właśnie takie i było przepyszne 😉 Patrząc na moje dzieci, kochające parówki i bułki z masłem, moje wspomnienie może mieć sens. Po obiedzie sjesta z Mamą na kanapie. Pamiętam też dotyk Jej skóry. Pamiętam wczasy, kiedy opalała się, a ja wyskakiwałam zmarznięta z basenu i przytulam się do jej rozgrzanego ciała. To jedno z najbardziej „namacalnych” wspomnień. Do dziś czuję zapach jej skóry.
Pamiętam oczywiście dużo innych rzeczy. Jak robiła ze mną gwiazdy na piasku, jak fajnie wyglądała w trampkach, jak próbowała uczyć mnie jeździć samochodem i wściekała się strasznie 😆
Jak płakała ze wzruszenia na moich szkolnych występach, jak malowała mi paznokcie, a ja Ją czesałam. Strasznie Ją ciągnęłam 😉
Dumna byłam jak wszyscy mówili że wyglądamy jak siostry. Jaka piękna była dla mnie jak wracałam stęskniona z letnich kolonii. Odbierała mnie w zwiewnych, długich sukienkach i ciemnych okularach.
Jak starała się dać mi wszystko czego chciałam, choć czasem nie była w stanie. Przykro nam wtedy było. I mimo, że cudownych chwil było dużo, że jest co wspominać – to przykro, że nie możemy przeżyć drugiego dzieciństwa.
Dlatego tak ważne jest aby żyć tu i teraz, po swojemu. Czerpać garściami czas i nasycać się chwilą. Pamiętać o tym co było, ale skupiać się na tym co jest teraz.
Nadal będziemy robić fajne rzeczy z Mamą, inaczej, trochę rzadziej, ale będziemy nadal razem wariować. Teraz sama jestem Mamą i chcę żeby moje maluchy miały piękne wspomnienia. Może kosztuje mnie to trochę zmęczenia, trochę więcej cierpliwości i siły, ale to najdroższe co mam. One to mój cały świat.
Kończę, zaraz będzie świtać, wślizgnie się do łóżka Lil i zacznie mi kręcić loki, ciągnie tak okrutnie ale ona to tak bardzo lubi… czuje się wtedy spokojna. Zaraz będzie dzień Mamy, to będzie piękny dzień z moimi dziećmi.
Też mam kilka takich namacalnych wspomnień i mam ogromną nadzieję, że moja córa też będzie mogła wspominać takie fajne chwile ze mną w roli głównej:)
Olu, piękny, wzruszający tekst. Miałaś wspaniałą mamę!
A ja zastanawiam się jakie szczegóły moi chłopcy będą wspominać z dzieciństwa. Bo czasami, próbujemy dać im wiele: wyjścia do ZOO, wycieczki czy zabawy w kulkach, a tak naprawdę w głowie zostają te codzienne, proste rytuały.