Miał być spontan rocku, a wyszła Pankowa anarchia.

Home / blog / Miał być spontan rocku, a wyszła Pankowa anarchia.
Miał być spontan rocku, a wyszła Pankowa anarchia.

Mniej więcej około czwartku dotarło do mnie, że w piątek wieczorem do domu wrócą dzieci. Natomiast kolejnego dnia wymyśliłem, że na wakacje trzeba mieć głowę otwartą na spontaniczne pomysły. Od trzech lat myślę o tym, żeby pokazać Brunowi klimat Przystanku Woodstock z bliska. Wiadomo, że wytrzymać tam dwa dni z nimi byłoby trudno, więc… czemu nie trip na jeden dzień, jedno popołudnie, parę godzin, żeby posłuchać co się dzieje na scenie, pójść do Krishny na wege jedzenie i wrócić.

Żeby zrealizować trip, potrzebny był mi tylko wygodny na takie trasy samochód. Pomimo, że w te wakacje Nissan udostępnił nam już prawie cały swój parking, to tym razem w spontan-planie nie mogliśmy sobie pomóc. Wpadłem na pomysł. CARSHARING. Wynajmują na godziny, to pewnie mają i na dni.

W pamięci miałem dwie firmy. Panek i 4mobility. Czasu nie miałem zbyt wiele, więc przeskanowałem oferty, po resztę informacji uderzyłem na ich telefon i fejsa. Trzeba przyznać, że 4mobility ma zajebisty support fejsbukowy – dowiedziałem się wszystkiego. No ale..

Zawsze jest jakieś ale, a ja nie bywam uczestnikiem zdarzeń standardowych, wiadomo. Wymyśliłem sobie, że polecę w 1100 kilometrów pożyczanym samochodem. Limity 4m są typowo miejskie. Po przeliczeniu liczby kilometrów jakie miałbym zrobić, rachunek za kompaktowy samochód zamykał się powyżej tysiąca PLN’ów. Dużo. Przeliczając po polsku = jeden dzień = 1 miesiąc leasingu 😉 Dobry biznes. Natomiast żeby być uczciwym – licząc sobie kilometry w ruchu po mieście, ta usługa ma jak najbardziej sens.

No ale Panek. Zajebiście przestronny parking, duży wybór samochodów. Na ten mój jeden dzień potrzebowałem coś czym by mi się jechało wygodnie z dziećmi. Wybrałem (przypadkiem, serio) – Nissana Quashkai. Rachunek zamknął się na około 220 zł. ZAJEBIŚCIE – pomyślałem. Okazało się jednak, że żeby nie płacić dużo kaucji (5000 PLN), kupuje się najdroższe ubezpieczenie. Przy najdroższym, kaucja wynosi 500 PLN. Zwrotna. Miałem ubezpieczenie, psuć nie zamierzałem, wszystko gra.

Wbiłem na stronę Panka, wszystko pozamawiałem, opłaciłem on-line. Dostałem potwierdzenie, że wszystko opłacone. Mam godzinę, 10:00, w sobotę, odbiór wybranego samochodu.

Burdel na kółkach panie

No i pierwszych fuckup. Dzwonię na infolinię o 9:50 upewnić się, że wszystko gra. Facet mówi, że taki-wał. Może sobie zapłaciłem, ale to nie oznacza, że samochód będzie. Bo nie ma samochodów. I koniec rozmowy. Ściana. Nie ma, nie dostane, tak jest i już.

Po chwili rozmowy okazuje się, że jednak jest jakiś błąd. Jest rezerwacja, wszystko ok. Prawie OK, bo jednak nie ma tego samochodu co chciałem, więc oni mi zrobią upgrade za te same pieniądze. Mam dostać Mercedesa GLC. No wypas. W pierwszym momencie pomyślałem, że zajebiście. Sytuacja uratowana. Mam iść do biura odebrać samochód.

Biuro Panka. Dupa. Jednak w papierach burdel, żadnego samochodu nie ma. Tzn gdzieś jest. Jakiś kolega jedzie, może mnie zabierze do bazy, a tam będzie stał samochód. ZAJEBIŚCIE. Problem w tym, że mam ze sobą 2 dzieci. Dojadę sobie sam.

10:30, dojechałem se sam do bazy. Na miejscu jednak nie ma Mercedesa. Na szczęście są jakieś inne. Można powiedzieć, że tam dzieje się kolejny wydaje-mi-się-wirtualny upgrade oferty. Mogę sobie wybrać Volvo V90 albo Audi S6. Mój plan na podróż jest w głębokiej dupie, ale spoko. Samochody wyglądają super.

500 minus

Dzieci zaczynają wcinać słodycze z automatu, bo wszystko nam się przedłuża. Ale już, ale już prawie. Pisze się umowa. Daję dowód osobisty i prawo jazdy. Jest już prawie koniec. Pani prosi o 500 zł kaucji. Daję pani 500 plnów. A ona niestety ich nie chce. Bo ma to być karta kredytowa. Nie ma opcji, żeby wzięła pieniądze. Karta i już.

No i się zastanawiam pany, to chodziło o pieniądze, czy o kartę? Nie można było sobie tych pieniędzy wziąć sobie cyfrowo w przelewie dzień wcześniej? Albo wziąć tych 500 zł KTÓRE I TAK BYŚCIE MI ODDALI NASTĘPNEGO DNIA?

Rozumiem, że młoda ekipa, wakacyjna praca, nie da się, nie można. Podśmiechujki pracowników przy ladzie, bo okazuję złość na sytuację. Bo bujam się od 10:00, żeby odebrać coś za co zapłaciłem, a tego nie dostanę, bo 500 zł w papierze, to nie 500 zł na karcie.

Na tym Woodstocku nas nie będzie. Na następny mam nadzieję, nie będę potrzebował wynajmować samochodu. Albo może poziom usług się ustabilizuje. A dużo nie trzeba być w biurze naszych bohaterów, żeby posłuchać więcej takich historii. Niestety, pierwszy raz nam nie wyszło.

Comments are closed.