Jak rozpoznać fake news?

Jak rozpoznać fake news?

Czy nie masz już dosyć znajomych udostępniających głupie informacje pochodzące niewiadomoskąd? Takie ewidentne głupoty albo jakieś inne gówno-burze? Nie da się od tego uciec. Tym bardziej, że nikt nas nie uczy odróżniania sensownych informacji od tych bezsensownych.

Bystrość umysłu, rzeczowe analizowanie i samodzielne myślenie nigdy nie było celem na jaki jest zorientowane nasze społeczeństwo. Jak można powiedzieć inaczej, skoro z badań wynika, że połowa z nas lubi disco polo?

Na przestrzeni czasu zostaliśmy zasypani taką masą sprzecznych informacji, że mamy prawo być ogłupieni. Nie ma ludzi nie będących pod wpływem dezinformacji. To słowo zostało zepsute przez polską politykę, ale warto mieć je w swoim słowniku.To niestety prawda. Jeśli chłoniesz informacje z mediów, to nie masz prawa nie być w jakiś sposób manipulowanym. Pytanie brzmi tylko: jak bardzo?

Nawet jeśli większość twórców/autorów/dziennikarzy chce robić dobre i rzetelne informacje, to niestety jest to nadużywane na wiele sposobów przez innych. I to nie jest już fanaberia. Takie są fakty. Jak się przed tym chronić?

Jak odróżnić wiarygodne informacje od niewiarygodnych? Dla przeciętnego zjadacza internetu odróżnienie stylu odręcznego pisma od innego, jest możliwe, choć mało kto jest profesjonalnym grafologiem. W Sieci wszystkie teksty używają wspólnych fontów, naśladują swoje style. Żeby odróżnić bullshit od prawdy, trzeba spoglądać na wiele czynników!

Jeśli nie masz pewności czy to co czytasz jest wiarygodne, spróbuj przetestować którymkolwiek lub wszystkie poniższe sposoby. Z nieprawdą, pieniactwem i powielaniem głupot da się dosyć skutecznie walczyć. Tylko trzeba zacząć od siebie i wykazać odrobinę aktywności. Dla dobra przyszłych pokoleń.

Siadasz do netu, czytasz i nie wierzysz oczom. Czy to co czytam może być prawdą? Jak ja mam to zrozumieć?

Zadaj sobie kilka podstawowych pytań, a w Twojej głowie się przejaśni:

Skąd jest ta informacja? Wiesz z jakiej domeny pochodzi? Adres jest zaufany?

Pierwsza rzecz na jaką możesz spojrzeć, to domena z jakiej serwowana jest potencjalnie głupia informacja. Jeśli czytasz rzeczy typu „pikio.pl”, „n24czas.net”, jakieś rzeczy typu „nieśmiertelni-zawsze-prawilni.blogspot.com” to nie spodziewaj się profesjonalizmu. Czytasz to na własną odpowiedzialność. Tak samo jak napisy w ubikacji podczas podróży między miastami. Albo w osobowym PKP.

Żeby produkować takie materiały, trzeba mieć wyjątkowy talent. I jakiś delikatny związek z socjopatią.
Żeby produkować takie materiały, trzeba mieć wyjątkowy talent. I jakiś delikatny związek z socjopatią.

Po drugiej stronie może pisać każdy. I choć wydaje Ci się, że „Czasami na tym portalu znajduję informacje z którymi mógłbym się zgodzić” to jest to czysta loteria. Teksty często pisane pod wywołanie konkretnych emocji.

Wystarczy, że zweryfikujesz informację w innym miejscu i złość powinna szybko przejść.

Czy to co czytam jest w ogóle możliwe?

No właśnie. Jeśli widzisz newsa, że w Rosji spadł właśnie meteoryt wielkości miasta, to miej wątpliwość. Nie dość, że najprawdopodobniej spadający kamień o wielkości miasta byłby widoczny i z Twojego domu. Huk też mógłby być zauważalny.

Chociaż najłatwiej byłoby poznać po sąsiadach biegających w popłochu po podwórku.

Zastosuj najprostszy punkt odniesienia. Jeśli idzie epidemia związana z monotlenkiem diwodoru, to wpisz w googlu co to znaczy i jak się przed tym chronić. Nie bądź leszczem. Nie dawaj się nabierać na tak proste rzeczy. Kiedyś trzeba było wyciągać z półki encyklopedię i szukać w spisie. Teraz wystarczy wpisać w googlu.

Jak można było napisać takiego Tweeta??? co za kretyn…

Ostatnio lubiana jest metoda udostępniania zrzutów ekranu z kont twitterowych polityków. Wypowiadają się krytycznie na oczywiste sprawy. Okazują się świniami i hardcorami. Czasami aż ogarnia Cię żal za nich. Niestety niepotrzebnie.

Większość takich tweetów można zweryfikować wchodząc na konta odpowiednich osób. Niestety, choć Beata Jebło prezentuje poziom dywanu, to zazwyczaj nie odwołuje się wcale do Jezusa tak jak sugerują to print screeny.

Na Twitterze jest jak w szkolnej ławce. Można mówić wszystko. Byleby pani nie usłyszała.
Na Twitterze jest jak w szkolnej ławce. Można mówić wszystko. Byleby pani nie usłyszała.

Czasami tak jest, ale czasami nie. Warto sprawdzać. Sami byśmy nie chcieli, żeby ktoś nam tak robił, co nie? Choć wiem, że chciałoby się włożyć w usta jakieś brudne słowa posłance Pawłowicz. Ja wiem skąd ta chęć, z poczucia niemocy. Jednakże warto się opanować i niemądrych ludzi opanowywać rzeczowymi argumentami, a nie szambem.

Wiem co mówię, bo raz pozwoliłem sobie wykorzystać wszystkie wulgarne słowa jakie znam, skierować je w stronę posłanki i zawrzeć to w dwuminutowym filmie. To w ogóle nie działa. Moja złość nie przełożyła się na poprawienie stanu pacjentki. Tak jak gadała głupoty, tak gada nadal. Nawet chyba bardziej.

Potwór z Loch Ness, niesamowite tricki, Beckham kopiący piłkę z 500 metrów w wietrze

Dzieciaki moje drogie. Grafika komputerowa, programy do obróbki video, pakiet Adobe dostępny za kilkadziesiąt dolców. To powoduje, że na świecie mamy sryliardy zdolnych ludzi, umiejących robić sobie na filmach co tylko zechcą. Wielu wycwaniło się i tworzy filmy dla sensacji. Udają reporterów, dają ciekawych lektorów, budują właściwą atmosferę… i mówią bullshit. Pokazują kosmitów, wybuchy, kolorowe wodospady itd.

David tutaj nie trafił. To fake 😉

Tak samo jak jedna z twarzy Baracka Obamy. Jeden z nich jest generowanym na żywo obrazem video.

W dzisiejszych czasach jesteśmy w stanie przeszczepić twarz i głos każdego człowieka. Nie wierz w każdą głupotę jaką widzisz na filmach w Sieci. Być może nasz prezydent ma naturalny talent do wirusowych wypowiedzi, ale myślę, że video dotyczące polityki ze stanów zjednoczonych dociera do nas już w dosyć zniekształconej formie. Niestety, czasami i ja nie odróżniam jednego od drugiego. Najlepiej opierać się na faktach.

Fotomontaże i nieprawdziwe zdjęcia

Skoro potrafimy już montować filmy tak, że nie wiadomo co jest prawdą, to ile potrafimy zrobić ze zdjęciami? Wszystko. Serio. Z miesiąc temu wrzucałem na fan page wizualizację przystanku, którą przygotowałem sam w Photoshopie.

Sam przystanek w wersji „otwartej do edycji” kupiłem za kilka dolarów przez Internet. Napisy zrobiłem w jakieś 5 minut. Jak dla mnie to jest oczywisty projekt niskiej jakości, który wiem, że nie mógłby pojawić się „na mieście”. Jednakże znalazło się kilka osób, które pomyślały, że to prawdziwy projekt.


Jeśli ja jestem w stanie zrobić tyle w chwilę, to ile może zrobić profesjonalista z czasem i narzędziami? Think about it. Poza tym Instagram. Wszyscy są już piękni. Nie ma brzydkich ludzi. Są tylko źle sfotografowani.

Druga sprawa. Wielki Google potrafi pomóc. Jeśli widzisz jakieś zdjęcie tragedii, wojny, ilustrację śmierci etc. To zapisz zdjęcie na pulpit, wrzuć w wyszukiwarkę obrazów w google. Może się okazać, to zdjęcie które Ciebie zmroziło, jest czymś starym, ilustrującym przeszłość.

Wrzucając jakieś zdjęcie do Google można się dużo dowiedzieć. Np. czy chłopak poznany w Internecie nie skopiował sobie fotki od kogoś ładniejszego.
Wrzucając jakieś zdjęcie do Google można się dużo dowiedzieć. Np. czy chłopak poznany w Internecie nie skopiował sobie fotki od kogoś ładniejszego.

Zapamiętaj ten adres:
https://www.google.pl/imghp?hl=pl

Wiesz skąd bierze zdjęcia? Ze stocków?

Strony internetowe na których możesz kupić zdjęcia. Cały świat został sfotografowany, żeby dało się odpowiednie zdjęcia kupić i ilustrować nimi treści w Internecie. Te same zdjęcia lądują w gazetach, reklamach, stronach internetowych, katalogach itd. Nie wierzysz?

Swoją drogą, ten pan jest świetnym przykładem. Najpierw każdy kupował jego zdjęcia na stocku, później zyskał druga popularność kiedy okazało się, że jego wizerunek wykorzystywany jest już na całym świecie.

Najpopularniejszy dziadek z banku zdjęć!
Najpopularniejszy dziadek z banku zdjęć!

Kto to pisał?

Tu nie będę się czepiał konkretów. Karierę w Sieci można oprzeć na byciu głupim. Po prostu. Jeśli widzisz, że jakiś człowiek pisze głupoty przez długi czas – tzn jeśli idzie własną głupią obraną drogą – to pozwól mu na komfort nieposiadania publiki. Przestań obserwować. Nie ma nic wspanialszego niż widok kogoś niemądrego duszącego się w oceanie braku zainteresowania.

Może to przykład nie na miejscu, ale dobrze zobrazuje. Do tej pory słuchałem rano AntyRadia, bo zawsze był tam ciekawy program śniadaniowy. W drodze do pracy w sam raz. Na antenie pojawiło się starsze państwo odgrzewające stare kotlety z internetu obarczone niestrawnym dowcipem. Raz się obraziłem i napisałem do nich. Drugi raz się obraziłem i napisałem. Ale trzecim razem po prostu wyłączyłem. Teraz po prostu jak przełączam rano kanały i jak przeskakuję po ich audycji, to po prostu puszczam pawia przez okno i jadę dalej. Wiem czego się po nich spodziewać, więc nie słucham.

Tak samo można zrobić w Sieci. Jeśli widzisz na przykład, że Terl*kowski wyraźnie bardziej definiuje siebie jako niezdolnego do samodzielnego myślenia, niż jako myślącego dziennikarza, to odlajkuj go. On nie jest już śmieszny. To człowiek, który potrzebuje pomocy. Zorganizuj dla niego zbiórkę na fejsie. Żeby nie musiał pracować. W tym przypadku jego social uratował by nas wszystkich.

Czy można upaść niżej niż dno?

Obserwując politykę, wydaje Ci się, że w rządzie siedzą małpy, które nie powinny dożyć jutra, bo na pewno zadławią się bułką. Niestety nie.

Podstawowe funkcje życiowe u nich działają. Niestety ni cholery nie są w stanie się skutecznie socjalizować ze społeczeństwem. I choć są wyjątkowo błyszczącymi dowodami na potrzeby związane z powszechną antykoncepcją, to nie można odbierać im godności.

Często dziennikarze przekręcają ich słowa, wybierają tylko fragmenty. Po co? Żebyśmy się denerwowali, żebyśmy czytając mieli skrajne emocje. Dzięki temu wykonujemy aktywności, generujemy odsłony serwisów, piszemy komentarze. Mediom publikującym jakiekolwiek treści, właśnie na tym zależy. Nie wierzycie?

Popatrzcie na to jak biura reklamy Onet i WP co miesiąc napinają muskuły. Liczą co do grosza każdą odsłonę i każdego człowieka.

Oszukują wyświetlając durne informacje i podstrony na których nie ma informacji. Dodają wielostronicowe przeglądarki zdjęć – które nie niosą żadnej wartości poza kolejnym doładowanie kodu mierzącego naszą wizytę na stronie www. Potrafią się pobić o 1% różnicy w zasięgach, więc temat jest poważny 😉

To akurat nie są wymysły tylko smutna rzeczywistość. Wartość dziennikarską na ten moment stara się przekazywać oko.press Później długo nic. Dziennikarze w Internecie w tym momencie nie zarabiają pisząc DOBRE teksty. Zarabiają pisząc poczytne teksty. A to powoduje, że czasami otwieracie stronę główną jakiegoś wp, onetu czy gazety i nie wiecie czy się śmiać czy płakać.

Statystyka

Jak w tekstach podają liczby, to zastanów się czy to dużo czy mało. Większość danych można zweryfikować za pomocą ogólnodostępnych raportów. Ministerstwo Zdrowia udostępnia dane o zachorowaniach i pacjentach. GUS daje dużo informacji na temat społeczeństwa itd.

Łatwo można sobie np sprawdzić, że ostatnie zmiany w „emeryturach dla matek z czwórką dzieci”, to afera rozdmuchana bez sensu. W objęcia nowej ustawy wchodzi tak mało osób, że kruszenie o to kopii, to tak naprawdę robienie krzywdy tej garstce ludzi. Ale do tego trzeba dojść samemu. Media trąbią o aferach. A niesłusznie, prawda?

Wszyscy lubimy stosować liczby, które pasują nam do sytuacji.

Click baity, co to jest??

Spotkałeś się z taką nazwą? Click baitami nazywa się stosowanie tytułów zachęcających do kliknięcia. Nie trzeba szukać długo. WP i gazeta dają mi w sekundę przykłady. Print screen z teraz i mamy to:

Click Baity, to są te głupoty wpisywane w tytuł, żebyś na pewno kliknął - bo jak klikniesz, to odganiesz sekret życia.
Click Baity, to są te głupoty wpisywane w tytuł, żebyś na pewno kliknął – bo jak klikniesz, to odganiesz sekret życia.

Wirtualna Polska np. nie może napisać informacji o tym co szykuje Lidl. Zachowując się jak rzetelne pismo-magazyn-prasa, krzyczy z informacji na froncie „Lidl szykuje petardę”. I to prawdziwą. Pytałem Lidla o petardy. Powiedzieli, że nie robią i nie planują petard robić. I co powiecie na to Wirtualna?

Gazeta.pl z kolei nęci sekretem długowieczności. Japończycy już wiedzą. Ja pierd… oglądałem ostatnio Wykop i Kwejk. Widziałem 100 latków mówiących o swoich sekretach, i szło to kolejno tak:

  • jeden dożył 100 lat, bo codziennie jadł mięso
  • drugi dożył 100 lat, bo codziennie jadł warzywa
  • trzecia dożyła 100 lat, bo codziennie palił papierosy
  • czwarty dożył 100 lat, bo medytował.

Droga gazeta inspiruje się materiałami z YouTube, więc uważajcie, być może zamiast dziennikarstwa czytacie sprawnych social media nindżów robiących sobie jaja.

Jeśli chcecie więcej przykładów to wejdźcie na ich strony główne. Całe zespoły pracują nad tym, żeby nowe głupiutkie tytuły odświeżały się jak najczęściej 🙂

Clickbaity stosują też blogerzy. Nie wszyscy. Tych którzy nie stosują clickbaitów, łatwo rozpoznać. Mają niskie statystyki w Google Analytics.

Uczepianie się starych tematów – np. Szczepienia powodują autyzm – nie daj się wciągnąć

Już dawno temu było wiadomo jaka jest odpowiedź na to pytanie. Jest to natomiast przykład na rozmywanie tematu. Zamiast rozmawiać o zagrożeniach związanych ze zdrowiem, tematy około-szczepieniowe w ciągu ostatnich 3 lat zeszły tylko na autyzm i rtęć. Nie dawajcie się wciągać w głupie rozmowy. Temat został już dawno zakończony. Tak jak wiele innych.

Jest coraz gorzej

To jest jedna z największych głupot. Nie jest coraz gorzej. My po prostu mamy dostęp do coraz większej ilości głupich, strasznych i niesprawdzonych informacji. Trzeba pogodzić się z rzeczywistością.

Większość złych rzeczy dzieje się na ekranach komputerów (a w sumie w większości na smartfonach) daleko od nas. Gdybyśmy tylko dali radę zrobić jeden kanał pokazujący każdą tragedię i wypadek na świecie, to wydawałoby się nam, że żyjemy w jednej wielkiej kolizji.

Fake news

Don Trampek spopularyzował to hasło. Fake news. Udawany news. Wymyślony news. Nieprawdziwa informacja. Będziemy trafiać na coraz więcej takich. Najważniejsze co możemy zrobić, to ich nie rozprzestrzeniać.

I nie dawaj się nabrać. To nie MEDIA SĄ FAKE. To informacje są fake. Nie każdy człowiek na świecie kłamie, nie każde medium kłamie. To Ty musisz ocenić co jest wartościowe.
I nie dawaj się nabrać. To nie MEDIA SĄ FAKE. To informacje są fake. Nie każdy człowiek na świecie kłamie, nie każde medium kłamie. To Ty musisz ocenić co jest wartościowe.

Nie da się z tym nic zrobić

W sumie się da. Jest kilka opcji. Polecam nauczyć się z nich korzystać. Bo największą siłę w zwalczaniu złych i głupich informacji ma każdy z nas osobno. Internet da się czyścić.

  • Jak widzisz, że ktoś opublikował głupią informację z premedytacją – zgłoś do fejsa, googla, że treść jest nieprawdziwa – ktoś inny będzie mądrzejszy dzięki Tobie
  • Jeśli znajomy powiela nieprawdziwe informacje – powiedz mu o tym, czasami wystarczy raz.
  • Nie czytaj, nie słuchaj głupich – jeśli czytasz kogoś przez rok i ten ktoś nadal nie udowodnił, że używa mózgu – daj sobie spokój – odlajkuj – brak popularności najbardziej boli

Uczmy odróżniać bullshit od prawdy. Edukuj swoich znajomych i rodzinę! Szkoda nerwów.