Im dalej w las, tym bardziej lubimy w naszym domu gotować. My sami popadamy w coraz to większą zajawkę. Nie dość, że szukamy nowych smaków, nowych półproduktów, dodatków, to jeszcze staramy się pewne praktyki przenosić do domu. Wiemy doskonale, że gotowanie z dziećmi nie jest łatwe, ale wiemy też, że uczenie gotowania dzieciaków powoduje, że dzieci bardzo się usamodzielniają. Im więcej własnoręcznego gotowania, tym częściej nasze dzieci wybierają zdrowsze jedzenie. Mając do wyboru junk food i coś zdrowego, wybierają to zdrowe. Samo się to nie dzieje, to długotrwały proces. Prawdopodobnie nikogo nie trzeba przekonywać, że im zdrowiej się odżywiamy, tym lepiej przeżywamy nasze życie.
Puść w niepamięć sprzęt z telezakupów Mango
Wszelkie pokłady zdrowia zaczynają się od jedzenia. jedzenie to paliwo które napędza ciała nasze i naszych dzieci. Warto zgłębiać wiedzę o tym, jak robić dobre paliwo w naszych domach. O! Od lat ’90tych zmieniło się w naszym kraju sporo. Nie jesteśmy już zmuszeni używać podstawowych narzędzi takich jak nóż, tarka, deska do krojenia i ewentualnie mikser. Wielu z Was słyszało pojęcie „robot kuchenny” i prawdopodobnie wszystkim nam kojarzy się on przede wszystkim z jakimś sprzętem z Telezakupów Mango. Sam w swojej karierze miałem trochę taniego sprzętu do gotowania w domu. Wiecie… sokowirówka po której dłużej się sprząta niż jedzie do sklepu po sok. Mikser, który ma 150 końcówek, ale nigdy nie wiesz gdzie jest ta najbardziej potrzebna. Albo ekspresy do kawy. Na co to komu?
Philips MultiCooker Black – „The Man Thing”
Ah, to kocham w blogowaniu. Możliwość zabawy różnymi zabawkami. Jak to się mówi: facet nie przestaje się bawić, ma tylko coraz droższe i lepsze zabawki. That’s right! A dla mnie sprzęt do kuchni to równie ważne zabawki, co smartfon i laptop. Serio.
Design tego sprzętu…
Do tej pory miałem Thermomixa jako wykładnię „ładnego sprzętu”. Ale póki co, palmę pierwszeństwa przejmuje Philips MultiCooker 🙂 Ten jest czarny, mógłbym go położyć obok swojego smartfona S4 i wyglądałyby jak pasujący do siebie bracia. Serio, minęły czasy brzydkiego sprzętu. MultiCooker mógłby stać na biurku obok drukarki i routera i nie trzeba by było się za niego wstydzić.
A co on umie?
Oh! Sporo!
W Multicookerze ugotujesz tradycyjne polskie dania: gołąbki, bigos czy pomidorową, usmażysz omlet, kotlet schabowy lub placki, zrobisz warzywa lub rybę na parze, a także upieczesz ciasto, a nawet przygotujesz domowy jogurt lub dżem. Wszystkie te potrawy będą jeszcze smaczniejsze niż gotowane w tradycyjny sposób, a ich walory odżywcze zostaną w pełni zachowane.
Mają one aż 15 automatycznych programów i 25 ręcznych ustawień temperatury. Philips MultiCooker’y zostały wyposażone w podwójną grzałkę o większej powierzchni bezpośredniego podgrzewania, która zapewnia wyższą temperaturę i bardziej równomierne gotowanie. Urządzenia posiadają łatwy w obsłudze czujnik dotykowy i czytelny wyświetlacz cyfrowy z zegarem i minutnikiem. Dla zachowania bezpieczeństwa i komfortu dla rodziców Multicookery posiadają zabezpieczenie przed dziećmi.
W środku urządzenia siedzi ukryty garnek. Profesjonalnie mówi się na ten garnek „misa”. Misa ma pojemność pięciu litrów. To sporo. Gdybyście przygotowywali zupę, starczyło by dla sześciu osób. To dobre rozwiązanie na męskie gastro-party, albo dla rodziny. Ah, ja lubię smart-urządzenia, więc cieszę tutaj taką opcją jak ustawianie godziny o jakiej jedzenie ma się odgrzać. Niby stara funkcja, ale tutaj jakby nabiera nowego znaczenia. Planujesz, że rano zjesz ciepły posiłek. Budzisz się i jest gotowy. Funkcja ukryta pod nazwą 3D powoduje, że jedzenie odgrzewa się zdrowo i na czas.
A dla kogo to jest?!
Nie wiem jaki jest idealny odbiorca do tego sprzętu. Mogę domniemywać, że jest to przede wszystkim facet. Taki, który chciałby mieć w życiu łatwiej. Równocześnie taki, który (jeśli nie ma żony) to chce zaimponować swojej dziewczynie, że umie zrobić coś więcej niż frytki z piekarnika. Albo dla singla, który ma głowę wypełnioną świadomością na temat tego, jak ważne jest jedzenie. Ale przy okazji to jest też sprzęt, który pozwoli studentowi z akademika jeść coś więcej niż parówki. W pewnym sensie MultiCooker to mała kuchnia w jednym urządzeniu. Nie załatwi wszystkich spraw, ale może być jednym z centralnych urządzeń w kuchni.
Wiecie co da się na tym zrobić? Pokażę Wam co zrobiliśmy my.
Spróbujcie i bawcie się dobrze!

Chcecie zobaczyć jak się robi ciasto w 20 sekund?
A gdyby jakiś facet zastanawiał się „a po co mi to?”, to odpowiedź mam tutaj: dewolaje? Da się zrobić właśnie takie.

A właśnie. Ten tekst piszę już trzy dni. I wiecie co…
Odgrzewane kotlety
Zazwyczaj powyższy tytuł można by odczytać z pejoratywnym wybrzmieniem. Ale nie tym razem. Ten sprzęt podgrzeje Ci kotlety, np. dewolaje z naszego wczorajszego obiadu. Albo podgrzeje cały obiad. I jest to proste, acz cudowne rozwiązanie. Bo nie jest to mikrofala, po której mam wrażenie jakbym jadł buty… tak próbowałem kiedyś buta, żeby wiedzieć jakie ta przenośnia ma dosłowne znaczenie. MultiCooker ogarnia temat w sposób zdrowy i bardzo praktyczny.

Wracając do przyjemnych rzeczy.
Jeden MultiCooker może być Twój!
Wystarczy tylko przez chwilę ruszyć głową i napisać tak, żeby Twój komentarz był ciekawy i merytoryczny. Wybiorę jedną wypowiedź, ta która spełni dwa subiektywne warunki: będzie opowiadać o smacznym jedzeniu oraz będzie zabawna – otrzyma MultiCookera na własność. Warto, bo to bardzo przydatny sprzęt 🙂
Zabawa brzmi tak:
Opisz w komentarzu swoją najśmieszniejszą historię obiadową:
(każdy z rodziny, może być bohaterem tejże historii – wujek, dziadek, tata, syn, brat, córka, mama…)Na odpowiedzi czekam do 19.04, godzina 22:00