Mama mówi: po co nam te dzieci?

Mama mówi: po co nam te dzieci?

Drażni mnie niesamowicie jak młode mamy są podrażnione albo nawet zbulwersowane, że ich dziecko nie działa tak jak w zegarku. Ten stan powoduje, że ich życie po porodzie, obraca ich zwyczajne życie o 180 stopni. Macierzyństwo, na dobrą sprawę, zaczyna się już w ciąży. Ta koncentracja na sobie. To właśnie to. Początek macierzyństwa.

Niestety mało istotne jest to, że rośnie w nas życie, malutka istotka totalnie zależna od nas, a co tam! Trzeba się teraz odchudzać – przecież tyję! Nie mogę tak wyglądać.

Nie powiem tego nikomu głośno, wiec po prostu „uważam na to co jem”, smaruję się kremami, nie przeznaczonymi dla kobiet w ciąży, bo przecież nic tam – przez skórę nie przejdzie żaden szkodliwy skład. Ach! … teraz najlepsze! Nie rzucam palenia, żeby organizm nie doznał szoku, różnicy w poziomie życia.

Potem mamy poród… nie patrzymy gdzie jest najlepiej rodzić, patrzymy gdzie jest najdrożej! Cena to jakość, a mąż mnie kocha, zapłaci ile trzeba. Inne czynniki mnie nie interesują. Ważne żeby zrobili mi cięcie w momencie kiedy wystarczająco mocno się zestresuję zaistniałą sytuacją.

Po powrocie ze szpitala szybko dochodzimy do wniosku, że to nie tak miało to wszystko wyglądać. Potrzebę  24godzinnego ssania malucha traktujemy jako „wiszenie na cycu” i szybko próbujemy temu zaradzić. Potem walczymy z problemami z zaśnięciem o rozsądnej porze… mija miesiąc, jest spoko, ale już drugi – dziecko nie śpi całą noc?

Na pewno mam za „słabe” mleko w cyckach. No to zaczynamy odstawiać dziecko i wchodzi do naszej codzienności modyfikowane mleko. No i już wszystko by było prawie ok, ale plan na opiekę nad dzieckiem działał poprawnie tylko tydzień. No góra dwa, teraz budzi się co chwilę i śpi na rękach. Istny koszmar. Moje dziecko chce być ze mną blisko. Cały czas.

Hola! Niestety moje dziecko! Ja – Mama, tez mam swoje potrzeby, mam męża itd…
nie będziesz ze mną spać i nie obchodzi mnie czy ci milo i bezpiecznie ze mną. Ja jestem dorosła. Jestem ważniejsza niż ty moje dziecko. Przecież kupiłam ci najfajniejsze łóżko. Czemu nie śpisz?

Głód i krzyk. To może dołożymy kaszę do butelki? Działa, dziecko śpi dłużej. W międzyczasie mamy super pomysły jak to zabierzmy noworodka do galerii handlowej na tak zwany „spacer”. Dziecko nam rośnie, potrzebuje więcej zainteresowania, więc zatrudniamy nianię na pełen etat, plus fajnie gdyby wieczorami została dłużej, bo chcemy akurat iść do kina.

W międzyczasie jesteśmy nowoczesnymi rodzicami i uczymy niemowlę żeby zasypiało samo. Metodą wypłakiwania się. Cztery dni nieprzerwanego płaczu, ale pamiętaj, nie daj się złamać. Cztero czy pięcio miesięczne dziecko wie że jesteś obok. Rozumie to w pełni, więc też wiesz, że nie ma co płakać – dziecko płacze bo jest głupie i nie umie się opanować. Noc ogarnęliśmy, to mamy dzień, żeby jeszcze lepiej spało to musi dobrze się najeść w ciągu dnia, bo podjadanie w nocy nie wchodzi w grę. W nocy trzeba spać. Dziecko oszalałeś? Dajemy więc to co dziecko lubi, na przykład byle co, byleby z cukrem i byleby zapychało żołądek. Nie czytajmy etykietek na produktach, bo przecież skoro dziecko się zajada i nic mu nie będzie, po co coś zmieniać w jadłospisie.

Zrobić samemu jakieś jedzenie? Kiedy? Przecież już się myśli o powrocie do pracy, pół roku w domu z mamą powinno dziecku wystarczyć do poprawnego rozwoju. I wracamy do punktu wyjścia,

Więc po co te dzieci – ja nie wiem.