Wiecie skąd wzięła się nazwa mojego bloga? Stąd, że przesiadywałem w pracy ponad normę. W pewnym momencie „w pracy” stało się synonimem codzienności. Synonimem dni tygodnia, metaforą weekendów. Chyba od zawsze jestem w pracy. Gdzieś w międzyczasie stałem się Tatą. W tamtym czasie blogi parentingowe prowadzone przez facetów można było wymienić na trzech palcach jednej...