Moje czasy młodości przypadły na lata 90-te, kiedy to w wesołych miasteczkach można było pojeździć na zardzewiałej łańcuchowej karuzeli, pograć w cymbergaja albo z duszą na ramieniu wejść na diabelski młyn. Na straganach sprzedawano zabawki z Chin, a do jedzenia była tylko wata cukrowa. Jeśli teraz wątpi się w jakość chińskiej produkcji, to wtedy było...