Tata szuka pracy – Dzień #1

Tata szuka pracy – Dzień #1

Media, reklama i marketing wspierany Internetem. To od zawsze są moje główne motywacje do działania. Zanim w moim domu pojawiły się dzieci, prace zmieniałem, żeby uczyć się nowych rzeczy. Jak tylko pojawiała się nowa perspektywa, chwytałem ją. Zaczynając swoje przygody z Internetem, jeszcze mało kto traktował to jako poważne zajęcie. Trzeba było mieć nosa, żeby dobrze rozróżniać dobre okazje zawodowe od złych. Facebook był wtedy ciekawostką, królowało Gadu-Gadu, a mówienie do kogoś „podaj mi swojego maila” niekoniecznie wiązało się z jaķąkolwiek odpowiedzią. Tak zaczynałem. A później samo wszystko poszło do przodu.

Budowanie doświadczenia

Bogate CV nie bierze się znikąd, dlatego starałem się robić w życiu wszystko co wpadało mi w ręce. Świat wokoło mnie krzyczał, że liczy się tylko doświadczenie. Zaufałem temu przekonaniu. Zdobywałem kolejne umiejętności według oczekiwań rynku. A jako, że możliwości na pracę nie było tak wiele jak teraz, zbierałem nadarzające się doświadczenia garściami. Każda kolejna zmiana pracy wiązała się z większą kasą, więc obok ambicji ważne były pieniądze. Przejście do nowej firmy za dwukrotnie większą pensję zawsze powoduje u mnie rozwinięcie skrzydeł.

#Pierwsza i druga zmiana

Po pojawieniu się dzieci w moim domu, sytuacja trochę się zmieniła. Byłem już oblatany w technologiach, procesach technologicznych i nomenklaturze. Miałem wypracowaną solidną podstawę. Można było zabrać się za ulepszanie tego co już wypracowałem.

Plan na zawodową przyszłość został zaktualizowany.

Lepsze zarządzanie czasem i moje wcześniejsze doświadczenia pozwoliły mi na utrzymanie kontroli nad większą ilością rzeczy równocześnie. Gdzieś w mojej głowie zaczęły pojawiać się jednak hasła takie jak „worklife balance„. Kto by pomyślał, że zacznie mi zależeć na stabilizacji?? Przecież zawsze lubiłem harówkę! 🙂

Myślę, że wchodzę w drugi etap życia zawodowego, a dzisiaj postawiłem w jego kierunku pierwszy krok.

Chwytam okazję. Z pomocą bloga „Tata w Pracy” szukam pracy marzeń i opowiem Wam o tym krok po kroku. Dzień po dniu.

Jestem ciekawy co z tego wyniknie. Co spodoba się przyszłemu pracodawcy marzeń? Czy pójdzie to w szeroką wiedzę marketingową, zarządzanie? Czy może hasłem kluczem okaże się content marketing lub influencer marketing? Ktoś doceni moje zarządzanie agencją kreatywną? Nie wiem nic, zaczynam swoją drogę. Na szczęście mam ze sobą dobrych ludzi, którzy mi pomogą.

Dzień #1.

Zanim zabrałem się za szukanie nowej pracy, obmyśliłem plan. Najbardziej przyjazny i otwarty ze wszystkich możliwych. W bieżącej pracy wyczekałem, aż obustronnie się upewnimy, że mamy pozamykane wszystkie wspólne tematy. Projekt Programmatic DOOH stanął w wersji produkcyjnej. Obwieściliśmy uruchomienie projektu. Robota skończona. Sukces obwieszczony rynkowi.

Formalnie od zakończenia współpracy dzieli mnie miesiąc wypowiedzenia. Trochę jest to mało czasu na duże zmiany zawodowe, ale tak ma większość ludzi, których znam. Wszyscy startujemy na równych zasadach.

Dzielenie zadań i eksperci

Pomyślałem, że nie warto rzucać się na rekrutację bez przygotowania. Postanowiłem zaprosić do współpracy kogoś kto zajmuje się tym zawodowo. Kogoś kto potrafi wziąć na warsztat takich ludzi jak ja i uświadomić im gdzie leżą ich mocne strony i jakie mają zawodowe motywacje do działania.

Jestem fanem korzystania z wiedzy mądrzejszych od siebie osób. Wiem, że nie wszystko w życiu wiem. Doceniam ludzi umiejących kierować karierą, stąd też współpraca z Monika Chodyrą, profesjonalnym coachem zawodowym. To ona wierzy w to, że uda się nam zamknąć cały proces w 3 tygodnie. Ja wierzę w moje umiejętności, a ona wierzy w to, że dotrzemy do odpowiednich osób. Pełna współpraca. Monika patrzy na moje poczynania z perspektywy i pomaga mi trzymać się na odpowiednim torze.

Kanały dotarcia

Najpierw chciałem uruchomić wszystkie moje kanały komunikacji równocześnie. Ale na szczęście zrobiłem inaczej.

Jako pierwszy uruchomiłem Fan Page na Facebook Tata w Pracy. Na moim profilu napisałem do wszystkich fanów, że szukam nowej wymarzonej pracy. Spodziewałem się, że kilka osób ten status udostępni. Szczerze w to wierzyłem. Trochę bałem się, że informacja nie dotrze tam gdzie trzeba, bo większość mojej społeczności to kobiety, które przede wszystkim czytają to co piszę o pracy w kontekście rodziny. Społeczność niebiznesowa.

Wpis wrzuciłem w poniedziałek o 8:00 rano. Przygotowałem go w nocy. Rano wcisnąłem tylko Enter i wyszedłem z domu. No i tutaj pierwszy szok.

Pierwszy pozytywny szok

Zanim zdążyłem dotrzeć do biura na 9:30, miałem już 2 propozycje spotkania i 3 osoby, które napisały, że znają kogoś kto może pomóc z robotą w domach mediowych i agencjach reklamowych.

Liczba udostępnień oscylowała już w tym momencie w okolicy 30. Późnym popołudniem licznik przebił 100 udostępnień i dotarł do ponad 30 000 osób.

To przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Pisząc ten tekst wieczorem mam na liście 5 spotkań i 7 kolejnych propozycji do rozmowy. Wow! Starzy znajomi z pracy wypowiadali się miłych słowach o mnie, a pośród udostępniających pojawił się Artur Kurasiński, Hubert Tworkowski czy Kamil Brzezińscy. Damn! Aktywiści związani z marketingiem i technologią. Ponieśli wieść.

W blogosferze mówi się, że blogerzy są dla siebie źli. A ja dzisiaj dostałem dostałem porcję wsparcia od samego Makóweczek, Bakusiowo, Zuch’a, SuperTaty czy Bloga Ojca. Nasze kampanie influencerskie musiały zakończyć się pozytywnie, skoro otrzymałem tyle miłości 🙂

Co przyniósł pierwszy dzień | Statystyki

Poniżej zobaczcie jakie statystyki wygenerował Facebook. Wrzuciłem w promocję 200 zł, ale z budżetu nie zeszła nawet złotówka. Zasięg organiczny poszedł dzisiaj tak szeroko, że mechanizm nie za bardzo miał co wyświetlać.

Po tym dniu czuję się dobrze. Widzę, że jest potencjał, a to Facebook przy zbudowanej sieci kontaktów działa. Promuje. Nie odezwał się jednak żaden head hunter. Spodziewam się, że FB nie jest miejscem ich pracy. Wsparcie przyjaciół jest jednak pewne i potrafi przynieść korzyści. To widać.

Jutro prawdopodobnie spróbuję zrobić coś podobnego na Linkedin. Dam Wam znać jakie wyniki uda się osiągnąć!

PS.

Efektem ubocznym tej akcji są propozycje działań komercyjnych na blogu. Dwie propozycje w jeden dzień. Sieć kontaktów ma sens.

 
1 comment

Comments are closed.