Głównym powodem opuszczenia Warszawy w ten weekend, było Blog Conference Poznań. To wydarzenie, które znamy z wcześniejszych lat i chętnie tam wracamy. Wyjazd zaplanowaliśmy już rok wcześniej. Dzieci zostały z babcią, my pojechaliśmy sami.
Może nie całkiem sami, bo jechała z nami @Anna. Do Poznania chciało się nam ruszyć z dwóch głównych powodów: Żeby zobaczyć się z ludźmi z którymi zdecydowanie zbyt rzadko się na co dzień widujemy oraz… żeby się najeść.
Dwudniowe kolonie
To wydarzenie jest jak coroczny długi weekend. Albo jak dwudniowe kolonie. Bierzesz całe kieszonkowe i przejadasz je.
W tym roku na BCP pojawiło się około 1500 osób. Wydawało mi się, że będąc tam od rana spotkam się i pogadam ze wszystkimi z którymi chciałem. Zdjęcia pokazują jednak, że z wieloma osobami się po prostu minęliśmy. Dlaczego?
- prelegenci umiejętnie przyciągali
- była duża przestrzeń i dobrze wypchany program zajęć
Wiedza
Nie dziwię się, że tak było. Dało się skakać pomiędzy salami i słuchać przeróżnej tematyki. Te dwa dni były wypchane prelekcjami i warsztatami. Większość ludzi spędzała czas w zamkniętych salach. Można było wybierać spośród tematyki youtube, influencer marketingu, video etc. Ludzie wchodzący w „biznes” influencer marketingowy mieli o czym posłuchać.
Mi dobrze zrobiły prezentacje Maćka Budzicha i Buckiego. Wspomniałbym też o Natalii i Łukaszu z TasteAway, ale ich historię znam dokładnie. Ich zawsze dobrze jest posłuchać.
Ludzie
No i właśnie. Najważniejszą rzeczą w całym BCP, czy jakiejkolwiek innej konferencji blogerskiej są ludzie. To serio jest tak, że my się tam wszyscy lubimy. Mam nawet wrażenie, że nigdy wcześniej nie było tak dużej otwartości między uczestnikami. Ja wróciłem do Poznania przede wszystkim przez ludzi.
Czekałem, aż będę mógł pogadać ze wszystkimi z którymi rozmawiam przede wszystkim przez Sieć. Z wieloma żyjemy w tym samym mieście, a i tak musimy przejechać kilkaset kilometrów, żeby mieć realną okazję do spotkania.
Zdjęcia
Gdyby wpuścić jakiegoś człowieka nie-blogera na teren tej imprezy, to by chyba oszalał. Albo ze śmiechu, albo z przerażenia. Zdjęcia robi tu każdy, każdemu, z każdym, wielokrotnie. Dzięki temu mogę cieszyć się piękną pamiątką. Ten człowiek po prawej zapłacił mi 200 zł, żeby zrobić sobie ze mną zdjęcie. How cool is that?
Warto wspomnieć o Bartku Pussaku, który przez całą imprezę biegał z aparatem. To dzięki niemu zdecydowana większość uczestników znalazła się na zdjęciach.

Na korytarzu można spotkać aktualne gwiazdy, wyrazistości kwieciste, foki, koty i super ojców.

Nie chcę pisać podsumowań, bo tu nie o to chodzi. Za stary jestem, żeby jarać się poziomem prelekcji i warsztatami na konferencji, ale bardzo doceniam dobrą atmosferę i możliwość spędzenia czasu w bardzo dobrym towarzystwie.
Jeśli tworzycie cokolwiek w Sieci, to koniecznie celujcie w imprezy typu Blog Conference Poznań. Spędzenie dwóch dni z taką ilością pasjonatów powoduje, że człowiek wyjeżdża z Poznania z naładowanymi bateriami.
Nawet jeśli nie pójdzie się na żadną prelekcję, to da się wyciągnąć z tego wydarzenia jakąś wymierną wartość.