Dzisiaj krótko. O głupotach, które każdy z nas ma i chowa je, bo dorosłym trochę wstyd opowiadać w towarzystwie. Zastanawiam się czasem nad tym, co głupiego będą robiły moje dzieci jak podrosną. Potem przypominam sobie, że ja oglądałem Jackass. Jeszcze wcześniej skakałem po drzewach. Kiedyś prawie zabiłem się przechodząc przez ogrodzenie, siatki wbiła mi się w krtań. Potem w tym samym miejscu, zabiłem kaczkę, kamieniem. Przypadkiem.
20 metrów obok, na głowę spadł mi z drzewa, samochodowy tłumik. 50 metrów dalej dostałem lecącym kamieniem w głowę. Spadając z drzewa obok, wbiłem sobie gwóźdź w nogę. Kolana i łokcie stłukłem po 100 razy. Kiedyś odpadła mi kierownica w rowerze. Podczas jazdy. Skoczyłem w 1szego piętra na piasek. Rzucałem workami z kolorową farbą w dom sąsiada.
Kamieniami też. Kiedyś uderzyliśmy go bumberangiem w głowę. Raz podczas siedzenia na dworze przejechał mnie prawie uciekający przed policją samochód. Uciekałem przed warczącymi psami. Kiedyś „sięgałem” po gruszki na drzewie, za pomocą telefonu komórkowego.
Zdarzyło mi się z kolegami owinąć rondo papierem toaletowym. Do momentu kiedy nie nadjechała policja, było zabawnie. Potem to był sprint. Zakończył się knockoutem. W ferworze walki i nocnej aury tej ucieczki, nie zauważyłem metalowej bramy. Brama oddała tę siłę, którą przyniosłem z własnym rozpędem. Ocknąłem się szybko oświetlany reflektorem z radiowozu. Potem znowu sprint. To są rzeczy, które przypominają mi się w ciągu 10 minut, równocześnie, nie wychodzą poza 16 rok życia.
Biegaliśmy po lesie nocami, z latarkami. Nie było smartfonów. A wszystko to zakończyło się happy endem. Każda durna historia, kończy się w tym miejscu w którym jestem. Dobrze jest.
I tak sobie myślę… co zaserwują mi moje dzieci.
Raz na tydzień robię sobie pranie mózgu za pomocą fail kompilacji. Wam też polecam. Jeśli zastanawiacie się czy mieć dzieci. Albo czy człowiek kiedykolwiek jest dorosły. To odpowiedź brzmi NIE. Nigdy. Tylko nigdy też nie wiesz kiedy ona Cię zaatakuje. Trzeba być gotowym na wszystko. Na każdego fejla.