Krynica Zdrój. Raj dla narciarzy i kuracjuszy. Posiadaczka najcenniejszego źródła alkalicznego zwanego od nazwiska odkrywcy – Zuber.
Na ziemiach tych zamieszkiwali Łemkowie, inaczej Rusini, czyli jedna z raptem kilku prawnie uznanych mniejszości zamieszkujących Polskę. Do dzisiaj można tu znaleźć ślady Łemków w lokalnych restauracjach. I o Łemkowskich i nie tylko restauracjach Wam opowiemy. Czyli co zjeść w Krynicy Zdrój?
Karczma nad Kryniczanką / ul. Piłsudskiego 23, Krynica Zdrój
Mała knajpka w samym centrum Krynicy, sąsiadująca ze stokiem Henryk, utrzymana w klasycznym, ludowym stylu. Karta dość rozbudowana, zjecie tu nie tylko ciężkie góralskie dania.
Co nam smakowało?
- Zupa chrzanowa z plackiem ziemniaczanym – bardzo aromatyczna, rozgrzewająca i jak na tutejsze zupy całkiem lekka.
- Żurek w chlebie – wyjątkowo kwaśny, tak jak lubimy.
- Pizza – spośród wszystkich pizz Krynickich, ta była chyba najlepsza i szacun za małą porcję. Nie oszukujmy się, pizzerie są w tym mieście tak gęsto usiane ze względów praktycznych. Każde dziecko na wyjeździe zje pizzę, prędzej niż golonkę z kapustą, czy koninę 😉
- Wino grzane nie tylko czerwone, również białe. To białe wino
- W tym miejscu możecie również zamówić całego prosiaka z dowozem np, jako atrakcję na koniec kuligu. Cena takiej imprezy, to 800 zł.
Ceny bardzo przystępne.
Karczma Łemkowska Kłynec / ul. Profesora Henryka Świdzińskiego 20, Krynica Zdrój
Głodnych wiedzy i obcowania z łemkowskimi tradycjami wysyłamy właśnie tutaj.
To najstarsza karczma w okolicy, zbudowana ze 150 letnich bali ze starych, łemkowskich domów. Bardzo klimatyczna, dwupiętrowa, przyjemnie ciasna.
Warto zrobić wcześniej rezerwację, bo cieszy się dużym powodzeniem.
Co nam smakowało?
- Warianka – zupa z soku z kiszonej kapusty z mięsem w postaci drobno siekanego boczku i z ziemniakami.
- Sarmalki – placek sodowy faszerowany ziemniakami i intensywnymi przyprawami.
- Tutaj też zjecie tatar z koniny, łemkowskie gołąbki i Kofty baranie.
Kamil umiera po grzybach, więc z tego względu nie próbowaliśmy, ale miejsce to słynie też z zupy rydzowej z łazankami i śmietaną. Podobno bardzo dobre.
Bardzo ciekawy deser lodowy o smakach:
jarzębinowym, dyniowym i original kozie mleko.
Ceny umiarkowane.
Karczma Cichy Kącik / ul. Sądecka 2, Krynica Zdrój
Założona w 1936 roku, rozbudowana przez nowego właściciela. Jest to zdecydowanie najładniejsza restauracja w Krynicy Zdrój. Karta w sam raz, czyli marudne dzieci mają z czego wybierać, a rodzice nie muszą po raz kolejny jeść słabej pizzy z przymusu. 😉
3 przestronne sale, kominek, kącik dla maluchów, a latem stoliki na balkoniku.
W tym miejscu byliśmy już kilka razy i za każdym razem wychodziliśmy zadowoleni.
Co nam smakowało?
- Mini Burger – tak, to mało regionalne jedzenie, ale to ulubione danie dzieci.
Porcja w sam raz na małe brzuszki, dobre składniki, dobre mięso – czyli porządny posiłek. W Warszawie jest wiele burgerowni z gorszymi burgerami niż ta góralska knajpa. - Barszcz Czerwony z ziemniakami i śmietaną. Bardzo proste, bardzo sycące i bardzo smaczne danie.
- Kluski śląskie z gulaszem – dla wybrednych, mięsko rozpływa się w ustach, jędrne, bez „tłustych” kawałków.
- Pierogi – uwaga, duża porcja
- Gicz jagnięca – porcja akuratna.
- Pstrąg – bardzo polecamy, zadowoleni będą nawet ci, którzy ryb bardzo nie kochają. Dopytajcie czy pstrąg jest świeży. Jedliśmy dwa razy i obydwa razy był świeży.
W sekrecie Wam zdradzimy, że właściciel restauracji robi bardzo dobrą cytrynówkę i przy kieliszeczku chętnie Wam opowie i pokaże historyczne zdobycze tego miejsca. Rzućcie okiem na witrynę z pamiątkami. Muzeum by się nie powstydziło.
Ceny umiarkowane.
Restauracja Strakija / ul. Złockie 106, Muszyna
Do ostatniego miejsca, które możemy Wam polecić, musicie podjechać kilka kilometrów, ale warto. To druga restauracja z łemkowskim rodem. Kameralna, z przemiłą obsługą, która opowie Wam nie tylko o daniach, ale również o ich pochodzeniu.
Co nam smakowało?
- Znów warianka, nieco inna niż w Krynicy, chyba bardziej tłusta.
- Szpykaczka z Haluszkami – czyli gulasz z ziemniaczanymi kluskami. Zamówiliśmy przez zagapienie, są w niej też grubo cięte pieczarki. Ale mięsko dobre i chude.
- Bałamuty – regionalne pyzy ziemniaczane z bryndzą.
- Knedle ze śliwką i cynamonem – to chyba był największy hit. Przypomniały się nam wakacje u babci i jej letnie knedle polane masełkiem. Śliwka z własnego sadu – to czuć!
Dzieci chwaliły sobie klasyczne kurczaczki z menu dziecięcego, gorącą czekoladę i… placki ziemniaczane. I tu uwaga, porcje w tej restauracji są OLBRZYMIE!
Niby dwa placki ziemniaczane, ale już nawet jeden może pokonać dorosłego, a knedle można jeść we troje. Będąc w Strakiji zapytajcie o piwa z Browaru Klasztornego Cystersów. To lokalny rarytas.
Ceny – biorąc pod uwagę wielkości dań – niskie.
Podsumowując kulinarne podboje Krynicy. W większości miejsc kuchnia jest ciężka, omaszczona słoninką, kapuchą, ziemniakami i serem w podwójnej (a czasami potrójnej) ilości, do tego grzane piwa i wina, zwykle bardzo słodkie.
Zawiesiste zupy sprawiają, że po dwóch dniach zamarzyliśmy już o lekkim jedzonku. Ale takie są uroki gór i trzeba to zaakceptować.
Pominęliśmy miejsca, które nie popisały się kucharzeniem. Lepiej mówić dobrze lub wcale. Na szeroki uśmiech i zastrzyk energetyczny polecamy kołacza. Tylko zamawiajcie bez posypek i nutelli, bo od przesytu cukru potrafią boleć zęby 😀