Co o strajku myśli nauczyciel?

Co o strajku myśli nauczyciel?

Strajk trwa dłużej niż wszyscy się spodziewaliśmy. Rodzice w szoku, politycy zdziwieni. My wszyscy sobie radośnie gadamy, a co o tym myślą nauczyciele? Jak to jest kiedy o Twojej podwyżce rozmawia cały kraj? Fajnie tak?

Szymon Waliczek, mój ulubiony nauczyciel z internetu odpowiedział na moje cztery pytania. Tyle wystarczy. Sami zrozumiecie.

Rozmowa z 25.04.2019 – przeddzień organizowanego przez rząd okrągłego stołu, do którego nie usiądą nauczyciele. Jak to się mówi? Nic o nas bez nas?

####

Rozmawiamy jak normalni ludzie na ulicy. Problem w edukacji zaczął się od pieniędzy czy od programu nauczania? Co spowodowało, że doszło do tego co się dzieje?

Problem w oświacie narastał od lat. Pewnie dłużej, niż ja sam pracuję. Z jednej strony oczywiście tematem były pieniądze. Z drugiej – wieczne reformy wprowadzane przez kolejne ekipy rządzących. Sam pracuję w szkole od listopada 2010 i pewną stałością w oświacie jest… brak stałości. Kolejne wybory i kolejni ministrowie edukacji mają coraz to ciekawsze pomysły. A najlepsza jest zawsze końcówka sierpnia, kiedy rozporządzenie goni rozporządzenie.

Częste pytanie, które pada: dlaczego teraz, dlaczego nie za poprzedniej ekipy? Uważam, że środowisko jako całość w końcu dojrzało, aby głośno powiedzieć: „Mamy dość!” Dość ciągłych zmian, wprowadzania nowych, czasami absurdalnych przepisów… Czara goryczy się przelała. 

Ciekawe jest również to, że po trzech latach „wspaniałej reformy”, dopracowanej, konsultowanej, kiedy doszło do tak radykalnego kroku, jakim jest strajk, premier nagle chce rozmawiać o… głębokiej reformie systemu. Matrix jakiś!

I nie czarujmy się – kasa też tu gra rolę. W pewnym momencie pensje nauczycieli zaczęły uciekać. Albo inaczej – średnia krajowa zaczęła uciekać od tego, co rzeczywiście dostajemy, a najniższa krajowa zbliżać się. Taka sytuacja rodzi w człowieku pewną niezgodę, frustrację. 

Zanim zacząłem uczyć, pracowałem w jednej z bardzo popularnych sieci księgarskich. Dostawałem 1174 zł brutto za ¾ etatu (30 godzin). Ale człowiek był sam, mieszkał jeszcze u rodziców, a i stypendium na studiach dostawał. Kiedy odpadło stypendium i na konto szło te parę stówek, to się zastanawiałem, co robić? I wtedy przyszła szkoła – umowa na zastępstwo, pełen etat i… niecałe 1600 zł na rękę. Pana Boga za piętę chwyciłem! Problem polega na tym, że to był wspominany 2010 rok, a jeszcze w 2018 na moje konto wpływała zawrotna suma 1900 zł z małym haczykiem. Ratunkiem są nadgodziny, które jednak raz są, raz ich nie ma. Raz miałem ich 5, a w innym roku – w ogóle. Różnica między stażystą a kontraktowym jest niewielka. Po mianowaniu poczułem większą różnicę.

Problem jest więc złożony – niedofinansowanie edukacji, szkolnictwa w ogóle oraz ciągłe zmiany.

I przy okazji – oświata, szkolnictwo to nie tylko dyrektorzy i nauczyciele! Nie byłbym sobą, gdybym nie wspomniał o pracownikach administracji i obsługi. W każdej szkole są sprzątaczki, sekretarki, konserwatorzy, pracownicy kuchni. O ich pensje także toczy się bój, choć (żałuję!), że tak cicho. Często dostają najniższą krajową. W majestacie prawa wyrównuje im się pensję zasadniczą do krajówki dodatkiem stażowym… Ma to się wkrótce zmienić. Oby!

No a jak ma być teraz? Jaki jest NAJLEPSZY scenariusz dla nauczycieli i uczniów równocześnie?

Najlepszy scenariusz zarówno dla nauczycieli, jak również dla uczniów na teraz to… Uczciwa, rzetelna, merytoryczna rozmowa nad tym, do czego to ma wszystko prowadzić. Chociaż pomysłów pewnie będzie z 1000. My naprawdę jesteśmy przygotowani do wykonywania naszego zawodu. Są wyjątki od reguły, których, jak wszędzie, nie da się do końca pozbyć. Sam uważam, iż szkoła podstawowa w obecnej formie, ma dać uczniom jak najszersze spojrzenie na świat, ogląd na rzeczywistość. Aby później taki delikwent miał z czego wybrać na przyszłość. To, co jednego zainteresuje, drugie może nudzić. Jednak dajmy szansę każdemu zachwycić się pantofelkiem, poznać reakcje chemiczne, zachodzące w czasie smażenia kiełbasy albo pokochać rozbiór logiczny zdania. Nigdy nie wiadomo kto, co polubi! Ale jak tego nie pokażemy, to ktoś może nigdy nie usłyszeć o sposobie rozmnażania się dżdżownic, a to będzie jego fascynacją do końca życia… To wizje na dłuższą perspektywę!

Co do sytuacji na tu i teraz, nie znam odpowiedzi. Egzaminy, moim zdanie totalnie niepotrzebne, szczególnie ten ósmoklasisty, się odbyły (choć celem strajku nie było ich storpedowanie, ewentualnie przesunięcie). Premier dzisiaj zapowiedział ustawę o klasyfikowaniu maturzystów przez dyrektorów, a kiedy takich nie ma, to przez organy prowadzące, więc matury także nie wydają się zagrożone. 

Czekamy na decyzje ZNP… Jedno jest pewne – po tym strajku już nic w szkole nie będzie takie samo! 

Co Was najbardziej denerwuje na zapleczu? Wiadomo, że ja nie będę wiedział tego, co wiedzą i jak się czują ludzie wewnątrz sporu. Wiem jak się czuję, kiedy muszę iść po słuszną podwyżkę. Nie wyobrażam sobie emocji, jakie są w człowieku, kiedy o Twojej pensji rozmawia cały kraj.

Zanim odpowiem… Jeśli ktoś myśli, że nauczyciele do strajku podeszli bez emocji to jest w błędzie. Jeśli ktoś myśli, że zatrzymując całą tę maszynę, nie mieliśmy żadnych wątpliwości – jest w błędzie. I te wątpliwości są nawet dzisiaj! 

Problemem jest to, że każdy chodził do szkoły i każdy zna się na szkole. Na swoim fan page’u pisałem, że obraz szkoły na przestrzeni ostatnich lat bardzo się zmienił – od samego podejścia do wielu rzeczy, aż w końcu na programach skończywszy. Wiele osób wraca do własnych doświadczeń, jednak pobierali naukę w innej rzeczywistości. Mogę tu przytaczać różne metafory czy analogie – góry lodowej, że widzi się tylko wierzchołek, a pod wodą jest jej jeszcze więcej; że powiedzieć, iż nauczyciel pracuje tylko 18 godzin, to tak jakby powiedzieć, że piłkarz gra tylko 90 minut itd. 

Pensje nauczycielskie są do sprawdzenia. Każdego roku minister właściwy do spraw edukacji wydaje rozporządzenie w tym temacie. I tymże dokumencie zawarte są minimalne wysokości wynagrodzeń, w zależności od wykształcenia i stopnia awansu. Minimalne! Organ prowadzący może je podnieść, ale nie musi. Ministerstwo z kolei operuje baśniowymi średnimi, do których wlicza pensję nauczyciela ze stolicy i wioski na Podhalu, dodając do tego wszystkie możliwe dodatki – w tym także odprawy emerytalne albo nagrody jubileuszowe. Oczywiście każdego roku możemy pobierać odprawę emerytalną i jubileusze, a co? – tu był sarkazm, jakby ktoś nie zrozumiał.

Złość wzbiera więc w człowieku, kiedy słyszy w jedynej, słusznej telewizji, że zarabia ponad 5000 zł, pracując 3 godzinny dziennie. 

Przez lata więc pokornie proszono o podwyżkę. Przez lata mówiono, że pieniędzy nie ma, nie ma. Nagle codziennie słyszymy, że taki dobrobyt w kraju mamy. Kolejny raz mówimy o podwyżkach, a tu zonk. I mleko się rozlało!

Co jest najjaśniejszym punktem ostatnich tygodni?
Zawsze jest jakaś nadzieja o której się rozmawia.

Najjaśniejszy punkt ostatnich tygodni – zabrzmi banalnie, ale to hasło powtarzają mi nauczyciele i nauczycielki z różnych szkół: „W końcu mogliśmy się spotkać!”. I już nawet nie chodzi o to, że się ludzie nagadali w czasie strajku, ale w końcu jakoś się poznali. Nierzadko rozmawialiśmy na tematy szkolne, dotyczące pracy. Bo w końcu była okazja! Normalnie to lekcja za lekcją, między tym dyżury i nie ma jak się spotkać, aby omówić pewne sprawy – szczególnie wychowawcze. Choć się staramy! Ale żeby spotkać się w całości bywa trudno. 

Obecnie pracuję w szkole, która mieści się w dwóch budynkach. I w pierwszy dzień strajku, kiedy wszyscy się zeszli, okazało się, że niektórzy nie znają się.

Integracja środowiska – nie wokół strajku, protestu albo przeciwko komuś – to dla mnie jasny punkt tego, co się dzieje. Integracja wokół tej małej społeczności, którą tworzymy. W końcu, przynajmniej ja tak to czuję, naprawdę możemy nazwać się zespołem. Pewnie różnie to jest i zaraz odezwą się głosy, że u nich wręcz odwrotnie. Od kilku osób to jednak usłyszałem i sam tego doświadczam – nastąpiła integracja grona.

W całym systemie brakuje mi superwizji rad pedagogicznych. 

Drugie światełko – zaczęto mówić o edukacji, o szkolnictwie. Myślę, że dobrą robotę zrobiliśmy na grupach nauczycielskich (pozwolę sobie wyróżnić jedną „My, nauczyciele” – pozdrawiam administrację i moderację 😉 ), posyłając w świat wiadomości od środka. Trudno się walczy o rzetelną, sprawdzoną informację, kiedy masz przed sobą wielkie media, a Ty do dyspozycji Facebooka. Jednak pewne mity związane z zawodem nauczyciela został wyjaśnione. Kto chciał, ten usłyszał. Kto nie chce, ten nigdy nie usłyszy.

Jeśli mowa o nadziei to za każdym razem, kiedy były prowadzone rozmowy w Radzie Dialogu Społecznego, mieliśmy nadzieję, że tym razem się uda. Że my coś, wy coś, dojdziemy do porozumienia. Niedzieli, 7 kwietnia, nie zapomnę chyba do końca życia… 

Szymon Waliczek (nauczyciel) vs. Kamil Polny (rodzic) – 25.04.2019