Dobry przykład #001: Brak perfekcji ma swoje zalety.

Dobry przykład #001: Brak perfekcji ma swoje zalety.

Od lat planowałem, żeby przestanę mówić o sobie i zacznę oddawać głos ludziom, których spotykam na swojej drodze. Dzieci nauczyły mnie, że działanie i pokazywanie dobrego przykładu jest wiele więcej warte niż najlepsza teoria. Kilka dni temu zapytałem na facebooku o coś delikatnego.

Skorzystałem z klucza w którym to partnerki mówią dobrze o swoich facetach i tym samym wskazują komu powinienem zadać kilka pytań. W końcu, jeśli to one dobrze mówią o ludziach z którymi spędzają życie, to mają ogromne szanse żeby wiedzieć o czym mówią. I słuchajcie… nie spodziewalem się takiego odzewu. Ja rozumiem, że lubimy się chwalić, ale trochę się bałem, że nikt nie będzie chciał się upublicznić. A to jest wyzwanie!

Pierwszym bohaterem w serii Dobry Przykład jest Piotr Skrzypczak, facet bliski memu sercu, podobnie jak ja znalazł w pisaniu swoją odskocznię od świata. Chciałbym za pomocą tego cyklu wywiadów pokazać, że faceci potrafią być zaangażowani i mają coś mądrego do powiedzenia. Zobaczcie pierwszą rozmowę.

Tata w Pracy vs Piotr Skrzypczak

Piotr Skrzypczak: Na wstępie – nie uważam się za nikogo wyjątkowego, jestem zwykłym facetem, który kiedyś źle wybrał partnerkę na matkę swoich dwóch córek. Nie robię niczego niezwykłego. Normalnie dbam o swoją rodzinę, o moją Kasię, o dzieciaki jak umiem. Chodzę do pracy, mam kryzysy i bywam sfrustrowany jak wściekły pies.

Dużo o nas masz na moim blogu – który też zacząłem pisać dwa lata temu, kiedy para uszami mi już wychodziła, po to tylko, żeby wyrzucić z siebie dziadostwo świata, które otacza ojca po rozwodzie, który to ojciec ma „czelność” walczyć o swoje dzieciaki, chce z nimi być, nie daje się separować i przeciwstawia się powszechnemu (od sądów po urzędy i place zabaw) matriarchatowi.

Mam czwórkę dzieci, dwie Córki z poprzedniego związku, Córkę mojej partnerki Kasi, i naszego syna Leosia. I szczerze mówiąc, to co najbardziej lubię w życiu robić to być z moją rodziną – a wtedy mogę robić cokolwiek. Nie wiem jak to się stało, zdecydowanie tego nie planowałem, ale wyszło na to, że bycie ojcem sprawia mi frajdę, lubię tę robotę.

Odpowiadam na Twoje pytania, bo mam dość stereotypów ojców którzy mają w dupie swoje dzieci, porzucają je, nie chcą się opiekować, po rozwodzie (a i przed) mają dwie lewe ręce, etc. Tak, wiem że tacy też są, ale wcale nie uważam żeby stanowili większość. Za to wciąż takie panuje przekonanie na temat ojców, jako tych dla których ojcostwo sprowadza się do zapłodnienia i dawania kasy.

Wciąż słyszę jakie to niezwykłe, że gdzieś jestem z dziećmi, jaki to wspaniały ze mnie ojciec. A to gówno prawda. Jestem po prostu tatą. Normalnym, popełniającym masę błędów, irytującym się bez sensu, nie mającym na nic czasu tatą.

Tata w Pracy: Jaką pracę wykonujesz dla pieniędzy? Opowiedz proszę o tym. Czy to jest coś co lubisz, czy dzieci lubią Twoją pracę?

Piotr Skrzypczak: Dla pieniędzy to zarządzam biznesem rynku indywidualnego w grupie firm mediowych. Czyli wiesz, z zawodu jestem dyrektorem. Czy ją lubię? Bardzo. Zaczynałem w tej firmie (jej części telekomunikacyjnej 21 lat temu od dosłownie mycia podłóg. Wtedy jeszcze byłem na studiach. Przeszedłem w niej wszelkie stopnie wtajemniczenia i awansów, i od 9 lat zarządzam częścią biznesu który ta grupa prowadzi. Moje dzieci lubią moją pracę, i w sensie fizycznym lubią tam przychodzić (bo to taki plac zabaw dla dużych, więc i dla małych :)) I jak lecą nasze reklamy to za każdym razie słyszę: ooooo, to mojego taty! Chyba chcący albo nie chcący wychowałem wiernych klientów naszych marek – twierdzą, że telefony z mojej firmy są najlepsze 🙂

Tata w Pracy: Czy praca którą wykonujesz koliduje z życiem rodzinnym? Jak sobie z tym radzisz? Starcza czasu, czy to są wyzwania?

Piotr Skrzypczak: A czy jest praca która nie koliduje? 🙂 Moja koliduje, mam niby elastyczny czas pracy, ale jednak większość życia od poniedziałku do piątku spędzam w biurze. Bywa, że wracam kiedy dzieci już śpią. I szczerze mówiąc nie radzę sobie z tym. Wolałbym żeby tak nie było, ale jest. Moja praca to nie tylko moja satysfakcja i spełnianie ambicji, ale też realny i namacalny sposób przynoszenie pieniędzy do domu. Staram się za to każdą chwilę poza pracą być z dzieciakami i Kasią.

Nie przynoszę roboty z zasady do domu (wyjątki są wyjątkowo wyjątkowe). Notorycznie na coś brakuje mi czasu, na pracę (mógłbym tam siedzieć 24/7 i miałbym co robić), na rodzinę, na sen… Zawsze na coś go nie mam. Ale usiłuję to ogarniać. I zawsze jak jest wybór „co teraz”, to wybieram dom. Pracę zrobię w nocy jak trzeba, z dziećmi w nocy nie będę.

Tata w Pracy: Czy uważasz, że starcza Ci czasu na dzieci?

Piotr Skrzypczak: Nie starcza. Zwłaszcza, że dwoje moich dzieci nie ma ze mną stale, więc jak już są to naprawdę niczego innego nie robię, niczego bez dzieci. Jest zawsze za mało na zabawę, czytanie, zwykłe rozmowy. Ale też dlatego, że na to nie ma „za dużo”czasu bez względu na to ile się go ma.

Tata w Pracy: Jakiej umiejętności przydatnej w pracy nauczyły Cię dzieci?

Piotr Skrzypczak: Cierpliwości. I tego, że nie wszystko musi być perfekcyjne. Wręcz brak perfekcji ma swoje zalety. I jeszcze – dzięki dzieciom mam wciąż postrzeganie świata oparte na dziecięcej wyobraźni, co w mojej pracy bardzo się przydaje. I darmową grupę testową produktów dla dzieciaków – zawsze usłyszę czy coś jest fajne czy do bani bez ściemy 🙂

Tata w Pracy: Jak odpoczywasz od dzieciaków i ładujesz akumulatory, żeby mieć dla wszystkich siłę i dobrą energię?

Piotr Skrzypczak: Od dzieciaków odpoczywam w pracy, a od pracy z dzieciakami. :)) Czytam, czytam, czytam. To jest mój świat równoległy, tylko dla mnie. Lubię też góry, ale na to mam za mało czasu i za daleko są, by na co dzień stanowiły odskocznię – więc to raczej tylko wakacyjnie.

Tata w Pracy: Spróbuj powiedzieć coś co pokrzepi wątpiących, poprawi humor zmęczonym, doda siły niewyspanym i pokaże Dobry Przykład.

Piotr Skrzypczak: Dzieci kiedyś urosną, rozjadą się po świecie, znikną na co dzień. Będą miały swoje sprawy, swoje problemy, pracę, partnerów, dzieci, etc. Kiedy to się stanie, dzisiejsze zmęczenie, ich kłótnie, odbite dłonie na ścianach, pastę do zębów na lustrze i bajzel w pokoju będę wspominał z sentymentem.

Bo oprócz tego mam je tu obok, mówią „tatuś”, przychodzą dać przytulasa, potrzebują mnie do swoich spraw wielkich, które mogę wciąż rozwiązywać i wspierać skutecznie będąc oparciem i ważnym KIMŚ w ich życiu. Warto o tym pamiętać. Każdy dzień który z nimi mam, jest nie do nadrobienia. Oni jutro będą starsi, inni. Z każdym dniem potrzebują mnie mniej do swoich codziennych spraw. Nie chcę tego przegapić. Myślę, że żaden tata nie chce tego przegapić. Dzieci to najważniejszy i najtrudniejszy „projekt” w życiu. W dodatku na całe życie! 🙂