Podatek od szczęśliwego życia

Podatek od szczęśliwego życia

Podatek od szczęścia. Każdy go płaci, w różnych walutach. Ja już dawno przestałem zazdrościć innym ludziom czegokolwiek. Serio, czegokolwiek. Nikomu, niczego nie zazdroszczę. Zdecydowanie wolę cieszyć się z czyichś profitów i szczęścia, niż zazdrościć i szukać komuś dziury w całym. Całe życie wydawało mi się, że ja nie mam za bardzo szczęścia, że inni dostają za darmo to na co ja muszę dużo pracować. I z takiej zdrowej zazdrości kiedyś wyszło mi, że jest tylko jedna metoda, żeby mieć lepiej. Pracować, rozwijać się, być uczciwym i szczerym wobec ludzi.

Już dawno przestałem myśleć, że coś muszę i że coś powinienem robić. Nic nie muszę i nic nie powinienem. Jak jest się młodym to człowiekowi wydaje się, że wszystko musi robić. Musi udowadniać, musi pokazywać, że wie (a zazwyczaj nie ma jeszcze nawet prawa wiedzieć). Nikt nas nie uczy, że najlepszą odpowiedzią na brak wiedzy jest milczenie. Gratyfikuje się natomiast tych, którzy sprawnie ściemniają. Nadal uważa się u nas, że dobry manager to taki, który umie dobrze nakłamać i zakrzywić rzeczywistość. 

Mam wrażenie, że gdybym od dziecka miał świadomość, że nie muszę spełniać oczekiwań obcych osób, to byłbym dużo szczęśliwszy w życiu. Zanim do tego doszedłem, musiałem nauczyć się żyć z ciągłym stresem w żołądku. Zawsze oceniałem siebie jako tego, który wie za mało, ma za mało, jest zbyt niedoskonały, nigdy nie dotrze tam gdzie wszyscy ci ładni dobrze urodzeni ludzie.

A to wszystko to są straszliwe pozory. Teraz kiedy jestem rodzicem sam widzę jak ludzie się mylą. Teraz zdarza mi się spotykać ludzi, którzy MNIE uważają za tego, który jest kilka kroków przed resztą. Niby mam lepiej, niby mam fajniej, niby rzeczy spadają mi z nieba – łatwo lekko i przyjemnie. A to jest tak wielkie przekłamanie, że ja nie wiem nawet jak to opisać, żeby wszyscy zrozumieli.

Nic mi w życiu nie przyszło łatwo. Wiele razy zastanawiałem się dlaczego nie mam odpowiednich talentów, dlaczego bozia nie dała darmowych umiejętności. Czemu nie posadziła mnie w bogatej rodzinie, czemu nie pozwoliła bujać na egzotyczne wycieczki i czemu do cholery przez dużą część życia traktowałem się jak odrzutka, który zrozumienie może znaleźć tylko w punkowej muzyce? Przez wybujałe oczekiwania? Czyje? Moje? Rodziców, szkoły? Świata po prostu?

Nie wiem kiedy przyszedł taki moment, że postanowiłem walczyć o siebie. Nie ma co się oszukiwać, zanim zaczęliśmy budować rodzinę, mało interesował mnie świat. Skoro on nie interesował się mną i tak mało mi zaoferował, to dlaczego ja mam interesować się nim?

I tu mógłbym zakończyć, bo ta ekipa ze zdjęcia tłumaczy moje aktualne motywacje – jak miałbym nie zrobić wszystkiego dla nich. Jednak chcę nawiązać do czegoś innego. Do zmęczenia materiału, do chęci, do sił i do motywacji.

Powiem Wam, że jestem cholernie zmęczony. Tak fizycznie po prostu. W sumie psychicznie chyba bardziej. Mam czasami wrażenie, że z życiowej presji pęknie mi głowa. Zmęczony już jestem tym, że nawet jak posprzątasz jedno miejsce, to zaraz pojawi się burdel w innym miejscu. Co chwilę trzeba płacić jakiś podatek od szczęścia. Nie ma takiego stanu, że człowiek poukłada sobie życie i będzie w tym trwał bez końca. Każdy nawet najlepszy ogarniacz ma szansę zderzyć się niespodziewanie ze ścianą. Każdy może nagle stracić cel, powód i chęci. 

My jesteśmy po sezonie konferencyjnym. Zjeździliśmy kilka tysięcy kilometrów po Polsce. Mówicie czasem nawet Wy tutaj, że nam rzeczy spadają z nieba. A ja jak sobie przypominam ile łez kosztowały ostatnie lata, to nawet nie chce mi się odpowiadać na takie komentarze. Mam wrażenie, że ani Ola, ani ja nie umiemy się zatrzymać w dążeniu do swojego wspólnego szczęścia. Mamy tak dużo powodów dla których chcemy robić dobre życie, że nie odpuszczamy.

Zanim kolejnym razem pomyślisz, że ktoś inny ma lepiej, to zastanów się przez momencik jaki podatek od tego musiał zostać zapłacony. W życiowej skali podatkowej, za szczęście bliskich płaci się horrendalne kwoty. I z perspektywy lat mogę stwierdzić kilka dosyć oczywistych faktów:

  • oczekiwania innych/obcych ludzi, to oczekiwania obcych ludzi – nie Twoje – nie musisz z nimi nic robić
  • szczęście innych ludzi, to nie Twoje szczęście – nigdy nie można dawać szczęścia innym, jeśli Ty masz na tym stracić swoje
  • nie z każdym człowiekiem trzeba się przyjaźnić, ale dla każdego trzeba być człowiekiem – wszyscy zasługują na traktowanie z szacunkiem
  • nigdy nie wiesz w jakiej sytuacji się znajdziesz, fortunę da się stracić z chwili na chwilę, przyjaciół i bliskich traci się latami
  • warto wymagać od dzieci, ale nie warto powodować w nich poczucia niższości – kiedyś zbyt wysokie oczekiwania wobec nas, wpędzały nas w pułapkę niezadowolenia z siebie – nie musimy tego powtarzać
  • nie ma silniejszych emocji niż dobro – dobro pomaga, zło psuje

Chciałbym podziękować wszystkim ludziom, którzy na przestrzeni lat i życia dołożyli do naszych żyć jakiś fragment dobra. Wbrew pozorom to życzliwi ludzie budują, tworzą i powodują, że świat staje się lepszy. Jest tak, że my zawsze dajemy serce na dłoni. I jest tak, że dajemy to serce tak długo, jak nie ugryziesz ręki. Na szczęście ciągły uśmiech i bycie OK powoduje, że spotykam na drodze dobro i przejawy najzwyklejszej życzliwości. Nawet klienci jacy trafiają nam się przy współpracach, to jest jakiś szczyt. Ostatnio pojechaliśmy z Lilą do Happy Home, które ma Somfy – wizyta jak u rodziny. Pomimo, że współpracowaliśmy w 2018, to mam wrażenie, że ich drzwi otwarte są dla nas na lata. Kolejny raz pojechaliśmy Nissanem na dłuższy wyjazd. Nikt od nich nie musi być dla nas miły, przecież formalnie przestaliśmy być partnerami ponad rok temu! Ale jednak, jadąc do salonu na Puławskiej mam wrażenie, że przybijam piątkę ze starym kolegą. Odwiedzamy konferencje Influencer Poznań organizowanym przez Piotra Kosteckiego i czujemy się jak w domu. Serio, tłumy ludzi, moja wrodzona niechęć do nieznajomych, a jednak mógłbym stamtąd nie wyjeżdżać przez tydzień. To nie bierze się znikąd! See Bloggers w Łodzi, dojechaliśmy spóźnieni jak cholera, w sumie to przejechaliśmy 600 km tylko po to, żeby zjeść pizzę z życzliwymi i miłymi ludźmi! Na dzień dobry spotyka nas Ania i Jakub Zając, jak w domu! Uśmiech, szczęście. Wszystko co dobre rodzi się dzięki uprzejmości!

Uczcie dzieci, żeby były życzliwe i dobre dla siebie. Więcej dobra przyniosły nam do życia dobre relacje z ludźmi, niż pieniądze, szkoły i dyplomy. Zaraz skończy się rok szkolny. I zobaczycie się za moment ze swoimi dziećmi. One przyniosą do domu świadectwa szkolne z ocenami. Zastanówcie się czy chcecie je skarcić za złe oceny, zachowanie czy cokolwiek innego.

Ja miałem zawsze stres związany z ocenami. Nie ogarniałem matematyki, nie ogarniałem polskiego. Czułem, że jestem kompletnym kretynem w wielu sprawach. Słyszałem, że nic ze mnie nie będzie… Nie każde dziecko dostanie po czymś takim kopa do działania i motywację do udowadniania, że jest inaczej. Zazwyczaj kończy się to na żalu przykrywanym niepotrzebną pracą.

A po co tak? Nie wolisz, żeby Twoje dziecko czuło, że jest „w sam raz”? Że nic nie musi udowadniać? Naucz dziecko być DOBRYM CZŁOWIEKIEM, dobroć daje więcej profitów niż egoizm i chomikowanie dla siebie.