Ostatnimi czasy, moja nowa-dziesięcioletnia Toyota nauczyła mnie bardzo wielu ciekawych rzeczy. A, że moje lekcje w życiu zazwyczaj są kosztowane, to na szczęście uczą mnie dosyć szybko i skutecznie. Kolejna awaria Verso spowodowała, że wreszcie zacząłem interesować się czymś więcej niż tylko zewnętrzną sferą samochodu. Nareszcie wiem, co to jest rozrząd i dlaczego nie warto omijać okresowych badań i remontów.
Jakkolwiek. Do tej pory miałem dwa samochody, które można nazwać rodzinnymi. Na ich podstawie sporządziłem parę punktów na które warto zwrócić uwagę szukając samochodu mogącego pomieścić jedno, dwójkę, lub nawet trójkę dzieci.
Przestronność.
Zdecydowanie najbardziej dotkliwy problem małych samochodów. Masz małe dzieci. Z przodu nie powinny siedzieć (tak radzą w internetach), sadzasz je z tyłu. Masz tyle miejsca, żeby łatwo i szybko przetransportować się pomiędzy siedzeniami? Zazwyczaj nie. Zwykłe kombi vs. większa buda typu Verso? Verso wygrywa, jest wyżej, jesteś w stanie wykonać szerszy ruch rękami. Takie niby bzdety, ale przydają się podczas wielokrotnego obracania się w fotelu, podawania butelki, ciasteczek, kanapeczek … wiecie o co chodzi. Podczas długiej podróżny łatwo docenia się komfort związany z przestrzenią. Podczas podróży dzieje się życie, awarie i historie, płacze lamenty i pampersy.
Kiedyś nie rozumiałem po co kobiety kupują mega wielkie fury. Teraz już wiem. Jak się wrzuca dzieci do samochodu 10 razy dziennie, to czysty przypadek sprawia, że chociaż raz na dziesięć przetestujesz twardość maski twojego samochodu – czołem. Boli, ogłusza, podpowiada, żeby kupować odrobinę wyższe samochody.
Zależy jaki mamy klimat
W mercedesie miałem notorycznie popsutą klimatyzację. Latem było jeszcze dobrze, otwieraliśmy szyby i jest chłodno. Jednakże brak ciepła zimą to terror. Zakładam natomiast, że nie mówimy o popsutym sprzęcie, tylko o stanie idealnym.
Klimatyzacja. Ta której nikt nie lubi, bo roznosi choroby. Warto, żeby była czysta i szczelna. Raz na jakiś czas warto sprawdzić w warsztacie przepływ powietrza i filtry. Po zmianie filtrów klimat w środku od razu się poprawia. Mamy świeższe powietrze, więcej powietrza. A na pewno więcej zdrowia. Grzybki latające w powietrzu ze starej klimy to nic dobrego.
Jeśli mógłbym sobie życzyć czegoś w nowym samochodzie, to klimatyzacja wielostrefowa. Jedni lubią cieplej, drudzy zimniej. Niech sobie ustawią. Równocześnie nie pogardzę podgrzewanym siedzeniem. Ciepło płynące po plecach to piękna sprawa. Tym bardziej zaczynając sezon jesienno zimowy. Brr
Bagażnik.
Z uśmiechem spoglądam na jeżdżące po mieście Smarty. Lubię je, ale patrząc na nie zastanawiam się jakby wyglądał, gdybyśmy władowali do niego nasze tygodniowe rodzinne zakupy. Doceniam Verso za to, że po złożeniu 6 i 7 miejsca, ma spory bagażnik. Można do niego wpakować sporo zabawek, rowerki, torby. Dammit, chyba bym nie podołał z sedanem. Troszkę miejsca jednak potrzebuję.
Ilość miejsc.
Zwykła rodzina 2+2 i samochód kompaktowy? Nigdy nie zabierzesz nikogo znajomego w krótką podróż. Chyba, że jest chudy i mieści się między fotelikami z tyłu.
Jakie są rozwiązania? Większe wnętrze, na tyle duże, żeby mieścić jakiegoś dodatkowego człowieka pomiędzy miejscami dla dzieciaków. LUB rozwiązanie znane z Toyoty Corolli Verso lub Mitsubishi Outlandera. Chowane w podłodze miejsca nr 6 i 7. Testowałem je na sobie. Nie polecam osobom dorosłym takiego podróżowania, trzeba siedzieć z podkulonymi nogami.
Dodatki.
W nich tkwi sekret. Jest parę rzeczy, które pomagają:
- dobrze zlokalizowane światła oświetlające wnętrze samochodu. Doceni ten, kto będzie chciał zająć dzieci jakąś książką podczas podróży. Tabletów ten problem nie dotyczy, mają swoje podświetlenia 😉
- uchwyty na napoje. Nie powinno się sprzedawać samochodów rodzinnych bez tego elementu. Im więcej, im łatwiej dostępne – tym lepsze. Lepiej zbierać stare puste kartoniki po napojach z uchwytów, niż czyścić tapicerkę.
- głośniki grające z tyłu. Chcesz uśpić dzieci, albo zrobić im inny klimat niż z przodu. Rach ciach, muzyka włączona tylko na tył. A ty i Twoja ukochana, rozkoszujecie się względną ciszą z przodu 🙂
- blokada otwierania drzwi. Damn! Ile nerwów potrafi przynieść dźwięk chwytania klamki. Wystarczy, że za klamkę, podczas jazdy, chwyta dziecko. Zawał murowany.
- Blokada przedniej poduszki powietrznej. Nie każdy to ma, a się przydaje. Samotna podróż jednego z rodziców i małe dziecko. Ustawiasz fotelik z przodu, żeby mieć do dziecka nieskrępowany dostęp. Radzą, żeby wyłączyć poduszkę, bo tak jest bezpieczniej.
Także podsumowując (a raczej rozpoczynając tylko temat). Samochód rodzinny różni się od samochodu dla singli prostymi rzeczami. Może nie jest tak ładny jak sedany, może nie ma czadowych alufelgasów. Ale ma przestrzeń i takie praktyczne rozwiązania, takie żeby spędzanie w nim czasu było możliwie względną przyjemnością.