Kupujemy farbę w Liroju. Białą chyba. Trzymam młodego na barkach. W pewnym momencie słyszę takie coś: Młody charknął i plunął panu obok, na włosy. Pan nie miał raczej zrozumienia dla procesu integracji społecznej dwulatka. Młody czuł się zwycięzcą. Ja na miejscu tego pana, czułbym się w-ny. He he, he. To była lekcja ostateczna, już żaden...