Suszarka w naszym życiu – warto ją mieć, czy nie?

Suszarka w naszym życiu – warto ją mieć, czy nie?

Napiszę do Was te kilka słów o przygodzie z suszarkami bębnowymi, bo mam chwilkę wolnego. Nasze szkodniki wyjechały do babci. Już zaczyna się robić jakby luksusowo, bo piję gorącą kawę, mam pomalowane paznokcie, a w domu panuje idealna cisza. Luksusów jednak to dopiero początek. Czas na opowieść o mojej dobrej koleżance – suszarce. Bo mieć ją w swoim, to jak mieć dodatkowego pomocnika.

Pierwszy raz widziałam ją z daleka, u mojej znajomej. Wspólnie suszyłyśmy poduszki z pierza, sącząc prossecco. Nie wiem co wtedy bardziej mnie przekonało, świeże pierze czy bąbelki w kieliszku… ale tydzień po tym spotkaniu nabyliśmy do swojego domu swoją własną, piękną i bielutką.
Ach nie! Wróć! Nie mogę pominąć tego istotnego faktu, że sprezentowała ją moja teściowa!
Złota kobieta odmieniła moje życie, jednym ruchem. 🙏

Fascynowało mnie to, że mogę zrobić pranie, wrzucić je do suszarki i rano wyjmę suche rzeczy.
Nie wiedziałam jednak, że to urządzenie sprawdzi się aż tak bardzo.
Postaram się w punktach wyłożyć Wam, co spowodowało, że mogę nie mieć zmywarki do naczyń w domu, ale bez suszarki już nie umiem żyć.

Wilgoć w Domu

To jest niestety nasza zmora. Mieszkamy w domu opartym na starym budownictwie i wentylacja mocno u nas kuleje. Kiedy jest lato, to jeszcze pół biedy, jednak zimą ilość prania suszącego się, na metr kwadratowy mieszkania była zbyt duża i trzeba było kombinować. Wilgotny klimat zimą, nie robi dobrze.

Zobaczycie w trakcie suszenia w suszarce, ile potrafi się zebrać wody w zbiorniku odpływowym. Czasem są to nawet 4 litry! Wyobrażacie sobie, że przez kilka godzin chodzicie po domu i spryskujecie wodą każdą powierzchnię? A przecież czasami robimy więcej, niż jedno pranie. Kilka litrów wody unosi się w powietrzu. No bo gdzieś musi znikać? 🙂 😂

Mamo, Tato na dziś potrzebuję…

Każdy rodzić słysząc to, czuje zimny pot na… plecach. Czyste kimono na trening, które musi być gotowe za dwie godziny. Zawsze są potrzebne te JEDYNE spodenki na w-f, a które się „zabunkrowały” na dnie szafy i znalazły się dopiero rano. Wszystko na wczoraj.
Suszarka takie pojedyncze rzeczy faktycznie potrafi wysuszyć w godzinę. Kung fu pranie.

Wrzuć i zapomnij.

Mokre kurtki, kombinezony i czapki…

W związku z tym, że zimą ostatnio jest tyle śniegu, co kot napłakał, to jak już spadnie ów biały puch, moim dzieciom przestają stykać zakończenia nerwowe i tarzają się w śniegu, dopóki nie dostaną odmrożeń. Wracając do domu wszystko, wszyściutko jest mokre. Oszczędnością tu jest suszarka, dzięki której w dwie godziny wysuszysz wszystko, łącznie z butami i szalikami.
Za kilka godzin mogą znów iść i się odmrażać. To się nazywa profesjonalnie: perpetuum mobile.

Czym oddychasz

Ten, kto nigdy nie miał suszarki, ten nie ma pojęcia jaka masa kurzu unosi się w powietrzu przez pranie.
Ja to podejrzewałam, gdy po prasowaniu na podłodze powstawał ciemny dywan z kurzu.
Dopiero jak zobaczycie pojemnik na „farfocle” z suszarki, to ugruntujecie się w tym, że taki sprzęt, to dobry zakup.

Gdzie podziewają się te wszystkie rzeczy, jeśli nie zostają w filtrze suszarki? 😀


Kamil zrobił doświadczenie i zbierał farfocle przez miesiąc.
Pomnóżcie to sobie. Taka matematyka: taki zbiorek x 12 miesięcy x 2 dzieci. Niezłe co? 😮
A teraz wyobraźcie sobie, że te farfocle fruwają w powietrzu a potem w Waszych płucach. Niesmaczne.

Tyle kłaczków po suszeniu ubrań nazbieraliśmy w 30 dni.

Pomoc domowa do prasowania

Pomoc domowa od prasowania, u mnie w domu teraz ma na imię Amica i się świetnie sprawdza. Może nie umie spodni zrobić w kancik, ale T-shirty moich dzieci, dresy, moje sukienki i masę innych rzeczy prasuje świetnie.


Kto mnie zna, ten wie, że ciężko mnie odwieść od prasowania. Nie dlatego, że to moje hobby, ale dlatego, że mamy w naszym małym domku mało miejsca i małe szafy. Żeby wszystko się zmieściło, musi być wyprasowane na blachę.
Musicie wierzyć mi na słowo, że suszarka ograniczyła prasowanie o połowę kosza.
Zostają mi już do doprasowania tylko tkaniny wybitnie gniotące się. Ostatnio nawet przestałam prasować pościel! Tylko muszę wyjmować ją od razu po wysuszeniu. Jest wtedy ciepła i sucha. Zimą robi fajny efekt 😉

Zwierzęta i ich kłaki

To jest największe zło!
Kocham moją zgraję sierściuchów najmocniej na świecie, ale jak mi się wszystkie na raz wyśpią na kanapie, to mam ochotę całą świętą trójce ogolić na łyso (oczywiście, nie można tak robić!).
I tu znów ratuje ich wszystkich suszarka.


Wszystkie pokrowce na kanapy, na krzesła, dywany i dywaniki po praniu, z dziką rozkoszą wrzucam do suszarki, bo wiem, że jak wyjdą z niej, to nie będzie ani jednego włosa na żadnej z nich.
Kiedyś rolek do odpylania ze znanego sklepu z meblami było w domu więcej, niż chusteczek higienicznych… teraz służą już do pojedynczych akcji na szybkie odsierściowienie. 🐕
Nawet na czarnych ubraniach nie znajdziesz sierści. No, moja suszarka przynajmniej taka jest.

Perfekcyjna Pani Domu

Tego patentu nauczyła mnie sama Pani Rozenek. Może nie osobiście, ale co tam.
Tak jak już Wam wcześniej pisałam, mamy bardzo mało miejsca w szafach, dlatego trzymanie ubrań na lato i zimę nie wchodzi kompletnie w grę.

Perfekcyjna powiedziała mi kiedyś przez telewizor, że najlepiej jest uprać ciuchy, np zimowe, zapakować najlepiej w szczelne worki (które zawsze mi się rozszczelniają) i zanieść np do piwnicy czy na strych.

U mnie są one w piwnicy i leżą sobie grzecznie przez całą wiosnę i lato na swój czas.
Żeby znów tego wszystkiego nie prać, bo się mogło jakimś cudem zakurzyć, mogły się namnożyć roztocza i najprościej – mogły złapać zapach z piwnicy: wrzucam je jesienią do suszarki na odświeżanie.

Działa tam wysoka temperatura, wszystko jest odkurzone, odprasowane i pozbawione zapachu.
Możecie też kupić chusteczki zapachowe do suszarki, fajnie sprawdzą się właśnie przy odświeżaniu.

Mogłabym chyba jeszcze dużo opisywać zalet z suszarki w domu, jak na przykład to, że suszenie w suszarce butów mniej je niszczy niż suszenie na słońcu. Możecie mieć mniej ubrań, bo szybciej czyste wracają do szafy. Moja suszarka jest łaskawa i czeka na mnie aż wyjmę z niej pranie, ale nie czeka bezproduktywnie, co jakiś czas na chwilę się włącza by przewietrzyć i podrzucić pranie, żeby nie gniotło się zbytnio.

Na koniec chciałam Wam powiedzieć, że w związku z tym, że dzieci wyprawiłam z domu, to postanowiłam też posprzątać u nich w pokoju.
Z Amicą ogarnęłyśmy pranie 2 zestawów pościeli, dwóch pokrowców na materac, 1 pary zasłon, 1 dywanu i dwóch 8 kg regularnych prań w ciągu jednego dnia. Rano uprane, wieczorem wszystko wysuszone i założone. Z samym słoneczkiem mogłabym mieć problem. 🌞

A teraz pozwólcie, że zaoszczędzony czas poświęcę na nic. Relaks. 😊