Energylandia – park rozrywki dla rodzin szukających wrażeń na weekend

Energylandia – park rozrywki dla rodzin szukających wrażeń na weekend

Moje czasy młodości przypadły na lata 90-te, kiedy to w wesołych miasteczkach można było pojeździć na zardzewiałej łańcuchowej karuzeli, pograć w cymbergaja albo z duszą na ramieniu wejść na diabelski młyn.

Na straganach sprzedawano zabawki z Chin, a do jedzenia była tylko wata cukrowa. Jeśli teraz wątpi się w jakość chińskiej produkcji, to wtedy było to poniżej wszelkiej krytyki. Nie powiem, wspominam te czasy z łezką w oku, gdyż miało to jednak swój urok.

Kiedyś mogliśmy tylko o tym pomarzyć

Zobaczcie najpierw film z naszego wyjazdu:

Pamiętam jakim szokiem było dla mnie, kiedy z rodziną udaliśmy się do Wiednia i tam poszliśmy na Prater. To był świat!
Super konstrukcje, mrożące w żyłach kolejki lub maszyny, które wyrzucały mnie w niebo.
Dla młodej nastolatki to był szał! Poza tym, że wszędzie było bardzo drogo jak na kieszeń przeciętnego Polaka, to chciałam wejść na wszystko i nie pominąć żadnej atrakcji!
Energylandia - Polska, Zator
Energylandia – Polska, Zator

Energylandia
Energylandia

Zero strachu, bo dzieciaki niczego się nie boją!

Kompletnie się kiedyś nie bałam. Bungee? Czemu nie?! Wielki pal z przymocowanymi krzesełkami, który jechał tak wysoko, że widać było całą panoramę Wiednia? Tak! Mamo, proszę chodźmy. Dwa razy. 😀
W ogóle nie rozumiałam mojej mamy i babci, które dostawały zawału serca, gdy ja się gdzieś tam w chmurach świetnie się bawiłam… Wyjaśnienie i zrozumienie przyszło zupełnie niespodziewanie, na naszym ostatnim wyjeździe.

Weekend poza miastem

Razem ze znajomymi postanowiliśmy zabrać nasze szarańcze do Energylandii w Zatorze.
Zatrzymaliśmy się w Wiśle, w naszym już ulubionym Apartview. Stamtąd mieliśmy jakąś godzinkę samochodem do wesołego miasteczka.

Pozytywne zaskoczenie

Przed wyjazdem słyszeliśmy wiele dobrego o tym miejscu. Jednak to co zobaczyliśmy przerosło nasze wyobrażenia. Serio.
Nauczeni doświadczeniem naszych przyjaciół, przyjechaliśmy z samego rana, na samo otwarcie lunaparku tak, by nie stać w kolejkach. Na dzień dobry zauważyliśmy, że wszędzie panuje super porządek, a obsługa stara się ułatwić ten intensywny czas rodzicom.
Na parkingu są panowie, którzy pilnują, by każdy parkował w odpowiedni sposób oraz aby nie było bałaganu, w następstwie którego pojawią się problemy z wyjazdem. Jest porządek i pełna organizacja.

Czas start

Do biletu dostaliśmy mapkę z zaznaczonymi atrakcjami. To ważne, bo teren jest duży.
Wchodzicie przez wielką bramę przypominającą wejście do zamku. Wita Was bajkowo przebrana obsługa, która tańczy i wygłupia się z dziećmi.
Klasyczna Karuzela - wyjęta jak z filmu.
Klasyczna Karuzela – wyjęta jak z filmu.
Jak z filmu
Jak z filmu
Cel, pal!
Cel, pal!
Bruno patrzył jak Tata-lata!
Bruno patrzył jak Tata-lata!
Gdy przebrniecie przez wejście, czeka na Was mnóstwo terenu gdzie znajduje się kilkadziesiąt atrakcji. Chociaż nie wiem czy nie jest to nawet kilkaset. Przed każdym urządzeniem znajduje się informacja wraz z miarkami pokazującymi wysokość dziecka w centymetrach.
Niektóre atrakcje są od 1.20m wzrostu, a czasami takie na które dzieci muszą wejść z opiekunem. Reszta to atrakcje dla dużych, czyli tych powyżej 140 cm.
Wbrew pozorom, atrakcji jest tak dużo, że nawet nie zdążyliśmy wejść na wszystkie dla dzieci poniżej 1,20m.

Ważni są ludzie.

Kolejnym miłym doznaniem było nastawienie operatorów urządzeń. Każdy był szalenie miły i z uśmiechem na buzi pomagał wdrapywać się naszym dzieciom do wagoników. Nawet po zamknięciu szarańcza tak okręciła sobie wokół palca bardzo przyjemnego pana, że dostały dwa dodatkowe okrążenia na kolejce.
Super opcją jest to, że za żadne atrakcje nie trzeba dodatkowo płacić. Jedynie za co płaciliśmy to jedzenie i peleryny na wodne kolejki. Peleryny były po piątaku.
Kamil wchodząc do Energylandii nie wiedział, że są tam atrakcje wodne. Jedyny nieprzygotowany.
Kamil wchodząc do Energylandii nie wiedział, że są tam atrakcje wodne. Jedyny nieprzygotowany.

Na pewno wielu z Was pomyśli teraz:
„No dobra, dzieci się wybawią, ale my to nuda”.

Czerwony Rollecoaster - widać go z daleka. idzie się do niego przez cały dzień. Ale jeden przejazd stawia na nogi. Wywraca do góry nogami i powoduje, że nie można złapać oddechu. Przejazd tym był marzeniem z dzieciństwa. Jak na filmach.
Czerwony Rollecoaster – widać go z daleka. idzie się do niego przez cały dzień. Ale jeden przejazd stawia na nogi. Wywraca do góry nogami i powoduje, że nie można złapać oddechu. Przejazd tym był marzeniem z dzieciństwa. Jak na filmach.
Dlatego polecamy jechać do Energylandii większa ekipą, tak by część chodziła z maluchami, a część na super straszne urządzenia. Spokojnie, nie będziecie się nudzić o ile się odważycie 😀
Atrakcje dla dzieci też nie są takie nudne!
Jest wiele kolejek czy karuzel na które sama bałam się wejść!

A teraz mała ściąga dla rodziców, jak usprawnić sobie pobyt w Enerylandii?

  • zjedzcie przed wyjściem śniadanie!
    Na miejscu oczywiście są restauracje gdzie można zjeść obiad i mnóstwo „słodkich domków” gdzie są wszelkie słodycze jakich zapragniecie, ale zapewniam Was, że jak dzieci wpadną na wesołe miasteczko, to ostanie co będą chciały to zjeść coś wartościowego 😉
  • Ubierajcie się lekko, na sportowo, weźcie czapki przeciw słońcu i ubranie na zmianę, bo jest sporo atrakcji które Was ochlapią. Jeśli wejdziecie na rollercoastera niosącego Was w niebo, a później pionowo zrzucającego w taflę wody, to możecie trochę to poczuć na ubraniach.
  • Plecak! I to najlepiej jeden na rodzinę. Schowacie tam ciuchy, wodę i nie będzie problemu, że bagaże nie zmieszczą się np. w wagoniku.
    W miejscach gdzie nie można mieć nic przy sobie, bo pofrunie, albo się zamoczy – są depozyty.
  • Załóżcie dzieciom na ręce opaski z imieniem i numerem telefonu do rodziców. To jest wielki teren, a dzieciom tam mocno odbija 😉
    Dobrze też ubrać je charakterystycznie by z daleka je było widać. Widzieliśmy sytuację gdzie przeszczęśliwa dziewczynka „wytańczyła się” poza obszar widzenia jej dziadka. Obsługa profeska, w sekundę zapanowali nad sytuacją.
  • Jeśli mieszkacie w Zatorze to rozłóżcie wypad na dwa dni. Jeśli nie, to musicie się mocno spiąć, żeby wszystko zaliczyć.
  • Korzystajcie z mapy i informacji na tablicach. Mówią o tym gdzie i o której są np przedstawienia lub filmy w 4D.
  • Jest też specjalny domek dla najmłodszych, gdzie można przygotować jedzenie lub położyć dzieci na drzemkę.

Nie chce się stamtąd wracać

Podsumowując: Energylandia to naprawdę światowe miejsce. Wszędzie jest bardzo czysto, na każdym kroku znajdziesz pachnące toalety. Urządzenia są nowe i cały czas sprawdzane.
Obsługa dba, by dzieci były odpowiednio zapinane w pasy bezpieczeństwa. Jest gdzie zjeść i odpocząć. Jest też basen i leżaki.
A na zamknięcie zobaczysz wielkie pożegnanie, gdzie bajkowe stwory tańczą z dziećmi i zapraszają je na kolejny dzień.
Ważna informacja na koniec. Zostańcie do samego końca tak, by to obsługa poinformowała Wasze dzieci, że dłużej już się nie mogą bawić.
Dzięki temu Wasze dzieci Was nie-znienawidzą. Nie będą mogły powiedzieć, że to Wy kończycie ich najlepszy dzień w życiu 😂

Trasa: Warszawa – Energylandia

Update:

Dopiszę coś jeszcze z perspektywy czasu. Jest jeden mankament w tej całej Energylandii. PASKUDNE JEDZENIE! 🙂 Ono serio było złe. Skoro pamiętam je po ponad roku 🙂 To jest jedna jedyna rzecz, którą jak poprawią, to będzie znowu 100/100 punktów 😀

1 comment
  • Roxy
    17/06/2018

    Fajnie to wygląda! Myślałam, że tam atrakcje dla starszych dzieciaków, ale widzę, że można się przejechać już niedługo 🙂
    W tym roku zaliczyliśmy Farmę Iluzji 🙂

Comments are closed.